Pierwsze
promienie słoneczne właśnie zaczęły powoli rozlewać swe delikatne
złocisto-różowe promienie, przeganiając ciemność nocy i budząc wszystko do
życia w Wiosce Ukrytej w Liściach włączając w to pewną dziesięcioletnią
dziewczynkę. Obecnie mrużyła na wpół śpiące oczy, które drażniło światło
poranka padające wprost na jej twarz poprzez szparę między zasłonami. Dziewczynka
chcąc ukryć się przed nimi chwyciła kołdrę i przykryła głowę zwijając się w
kłębek. Nagle poderwała się gwałtownie do pozycji siedzącej całkiem rozbudzona,
zeskoczyła z łóżka i podbiegła do źródła światła. Jednym ruchem odsunęła
zasłonki i firankę po czym otworzyła okno na oścież pozwalając by poranny wiatr
rozwiał długie rude włosy, a jej błękitne oczy zalśniły z radości. Dziewczynka
przez chwile napawała się pięknym widokiem wstającego słońca i wdychała
świeżość jutrzenki. Zapowiadał się cudowny dzień. „To już dzisiaj” westchnęła
zachwycona, a na jej twarzy znów zagościła nieopisana radość. Z okna był idealny widok na olbrzymi, cudowny
ogród, którego najbliższe drzewa sięgały po dach domu rozkładając swe gałęzie
niczym baldachim. Konary były tak blisko, że można było spokojnie wejść na nie
z okna, w którym stała dziewczynka. Wśród drzew ułożone zostały liczne alejki z
białego kamienia, wijące się między różnorakimi rabatkami z kwiatami i oczkami
wodnymi, w których pływały złote rybki. Wszystko to wyglądało jak z bajki, a
uroku dodawały liczne wstęgi i kolorowe lampiony zawieszone na gałęziach drzew,
przystrojone specjalnie na dzisiejszą uroczystość. Dziewczynka oderwała wzrok
od zajmującego widoku. Szybko ubrała się i zbiegła cicho na dolne piętro domu.
Wiedziała, że o tej porze prawie wszyscy będą spać poza jedną osobą, którą
najpewniej zastanie w kuchni.
-Dzień dobry
mamo.- powiedziała wesoło do ciemnowłosej pięknej kobiet o lawendowo-białych
oczach, krzątającej się po pomieszczeniu. Gdy usłyszała rudowłosą obdarzyła ją
promiennym uśmiechem.
-Dzień dobry
Mikomi-chan, wcześnie dziś wstałaś-odpowiedziała.
-Jak
mogłabym spać w taki dzień, przecież nie jestem Sayuri czy Suzaku-odparła
dziewczynka lekko naburmuszona. Hinata podeszła do niej i pogłaskała po główce
z uśmiechem.
-Tak, tak
ich to w spaniu nikt nie przebije. Mają to po tacie.- Obie zachichotały.
-O mnie
mowa?- rozległ się zaspany głos, a w drzwiach stanął wysoki błękitnooki
mężczyzna o niemiłosiernie potarganych blond włosach. Naruto podszedł do Hinaty
i pocałował w policzek na powitanie. –Nie ładnie tak obgadywać za plecami
przywódcę wioski. Prawda córciu? – zwrócił się do dziewczynki z uśmiechem, a ta
odwzajemniła to.
-Co się
stało, że wstałeś tak wcześnie. To do ciebie nie podobne-spytała Hinata
-
Ech-westchnął Naruto- Mam strasznie dużo pracy z organizacja przyjęcia i muszę
się spotkać z kage i lordami przed południem. Bycie Hokage ma swoje plusy i
minusy.-powiedział z kwaśną miną.
-To wszystko
jasne- Hinata uśmiechnęła się – a teraz idź doprowadź się do porządku, przecież
nie wyjdziesz do pracy w piżamie. My z Mikomi przygotujemy śniadanie.
-A może być
ramen? Proooszę…- spytał z nadzieja w głosie robiąc przy tym „maślane oczy”.
-Tylko to
byś jadł, ale dobrze- powiedziała Hinata wzdychając.
-Juhu!-krzyknął
mężczyzna- I za to cię kocham.- Po czym chwycił w Ramona swoją żonę i okręcił
dookoła.
- Naruto,
daj spokój postaw mnie- broniła się ze śmiechem kobieta rumieniąc się przy tym.
W końcu postawił ją, pocałował i ruszył do drzwi. Mijając Mikomi, która
przyglądała się wszystkiemu z uśmiechem, poczochrał jej włosy nim zdążyła
zaprotestować.
- Ej tato - powiedziała
ze złością próbując ułożyć zwichrzoną fryzurę palcami, tymczasem Uzumaki już
zniknął za drzwiami chichocząc lekko
-„On nigdy
nie dorośnie” -pomyślała Hinata- „Takiego go pokochałam”-kobieta uśmiechnęła
się do wspomnień ze swojej młodości gdy była tak zapatrzona w blondyna a
jednocześnie tak nieśmiała, że mdlała na jego widok.
-Mamo, woda
się gotuje-rozmyślania białookiej przerwał głos córki.
-Och,
przepraszam. Zamyśliłam się. Wyjmij kochanie makaron z szafki.
-Dobrze.-odpowiedziała
wesoło dziewczynka. Obie kobiety krzątały się po kuchni przygotowując posiłek.
Po niedługim czasie pokój napełnił się cudownym zapachem tak uwielbianego przez
całą rodzinę ramen. Wtedy rozległo się pukanie.
-O tej
porze? – zdziwiła się Hinata po czym zwróciła się do córki - Idź sprawdzić kto
to.
Mikomi pobiegła
do drzwi i otworzyła je. Za nimi stała około 12 letnia dziewczynka o jasnej
karnacji i lekko zaokrąglonej buzi, którą okalały kaskady pięknych
kasztanowo-brązowych włosów sięgających jej do pasa. Uroku dodawały jej piękne,
duże szmaragdowo-zielone oczy, które rozbłysły wesoło na widok rudowłosej.
-Dzień dobry
Mikomi-chan- powiedziała
-Cześć Yume
co tu robisz tak wcześnie? - spytała niebieskooka
-Och, no,
tak. Mogłam się domyślić, że Sayuri zapomni dobrze, że przyszłam wcześniej.
Wczoraj uznaliśmy, że lepiej zacząć przygotowania wcześniej. Wszyscy mają być
nad jeziorem o 7:30, a nie o 9:00-rzekła
strapionym głosem.
-O rany!-
krzyknęła Mikomi-To mamy tylko niecałe pół godziny a tamta dwójka jeszcze śpi.
Wchodź a ja lecę ich obudzić-po czym pognała na wyższe piętro. Yume przez
chwile stała w drzwiach uśmiechając się. Znała rodzeństwo Uzumakich od dawna i
byli jej serdecznymi przyjaciółmi, ponadto często bywała w ich domu dlatego
zaraz po zdjęciu butów skierowała się do dobrze znanej uwielbianej przez nią
przytulnej kuchni.
-Och, to ty, Yume-chan. Witaj.-
Hinata uśmiechnęła się do dziewczynki.
-Dzień doby
proszę pani. Przepraszam za tak wczesne najście. – przywitała się
kasztanowłosa.
-Ależ to
żaden problem. Zaraz zrobię ci herbaty. Może zjesz z nami?
- Nie trzeba..
Dziękuję..Ja tylko.. –Słowa przerwało głośne burczenie, zakłopotana dziewczynka
zarumieniła się, a Hinata pokiwała głową.
-Bez
dyskusji, co takiego było ważnego, że zapomniałaś zjeść śniadanie.
-Śniadanie
to najważniejszy posiłek dnia-rozległ się głos. Do pomieszczenia wszedł Naruto
już w pełni ubrany w klasyczny strój jonina z narzuconym płaszczem Hokage.
Usiadł przy stole i zaczął pić podaną mu przez Hinatę kawę. Szmaragdowooka
wstał i ukłoniła się przed przywódcą wioski.
-Dzień dobry
Hokage-sama-rzekła. Naruto tylko wzniósł oczy ku niebu.
-Ile razy
prosiłem byś nie mówiła do mnie tak oficjalnie. Wystarczy mi już jak jestem w
biurze.- Dziewczynka zarumieniła się po czym uśmiechnęła się do blondyna. Po
chwili wdała się z nim w rozmowę.
Tymczasem
Mikomi wbiegła do pokoju swej siostry, balastując zgrabnie między stertami
ubrań i innymi śmieciami doszła do okna i odsunęła zasłony, wpuszczając do pomieszczenia
kaskady złocistych promieni.
-Pobudka Sayuri!- krzyknęła wesoło. Odwróciła się po
prawej stronie ujrzała istny kokon stworzony z pościeli, z wystającymi rękami
nogami pod dziwnymi katami. Na zawołanie Mikomi wydobył z siebie niewyraźny
pomruk, a kończyny lekko zmieniły swoją pozycje.
-„Trzeba
użyć „sposobu”- pomyślała, po czym chrząknęła oczyszczając gardło i krzyknęła:
-RAMEN NA ŚNIADANIE!!!
-Co? Gdzie?
Kiedy? - Pościelowy kokon rozwinął się, a przed rudowłosą stała rozglądająca
się nieprzytomnie 12-letnia rozczochrana, blondynka i posiadaczka
lawendo-białych oczu. Gdy zobaczyła siostrę naburmuszyła się
-Co robisz
sobie ze mnie żarty Mi-chan? Zbratałaś się z Suzaku? –Następnie położyła się z
powrotem do łóżka i okryła kołdrą- Daj mi jeszcze pospać za wcześnie dla mnie.
-Yume
przyszła, Arkadia ma spotkanie na pół godziny-odrała rudowłosa
-No nie
całkiem zapomniałam - krzyknęła i zerwała się z łóżka zaczęła biegać po pokoju
szukając jakiś ubrań, po czym popędziła do łazienki, mijając na korytarzu
granatowo-włosego chłopca.
- Co tu się
dzieje? – spytał rudowłosej.
- A wiesz
Suzaku, Mamy spotkanie Arkadii za pół godziny i..-dziewczynka spojrzała na
brata i zakryła usta dłonią tłumiąc śmiech.
-Ta Sayuri
znowu zapomniała- mruknął rozeźlony- O co chodzi?- spytał widząc rozbawienie
siostry
-Emm.. Masz
coś na twarzy..- Chłopiec zaskoczony dotknął swojego policzka i spojrzał na
rękę- były na niej ślady czegoś błyszczącego. Przerażony chwycił lusterko
leżące na szafce. Widok, który zobaczył przeraził go jeszcze bardziej. Jego
lawedowo-białe oczy zostały podkreślone czarną konturówką a powieki pomalowane
na błękitno- fioletowy brokatowy cień, rzęsy pogrubione maskarą wąskie usta
teraz miały barwę wściekłej czerwieni, na lekko zaokrąglonych bladych
policzkach widniały różowe plamy. Wyglądał jakby dopiero co wyszedł od
kosmetyczki. Suzaku patrzył oniemiały na swoje odbicie. Tymczasem Sayuri weszła
do pokoju już ubrana i przeczesując palcami swoje sięgające ramion włosy ich
chwyciła pomarańczowy bezrękawnik z kapturem leżący na łóżku.
- I jak ci
się podoba makijaż na przyjęcie, siostrzyczko Suzu? - spytała przeciągając
ostatnie wyrazy. Twarz chłopca przybrała odcień purpury.
-Zabiję cię
Sayuri!!!- krzyknął i ruszył na blondynkę
-Ta
zgładzisz mnie swą urodą i wdziękiem- zakpiła. Jednak Suzaku wyminął siostrę i
pobiegł do łazienki, skąd zaraz dobiegł szum i chlupot wody. Białooka uśmiechnęła
się chytrze do siostry.
- Ty to masz
pomysły Sayuri, jak ktoś by go zobaczył to by dopiero było.-powiedziała
rudowłosa
-Nie
doceniasz mnie Mi-chan-rzekła wyjmując z kieszeni niewielką buteleczkę,
uśmiechając się szerzej
-Sayuri!!!-
krzyk Suzaku rozniósł się po domu. – Dlaczego to nie schodzi?!-Chłopiec stał w
drzwiach z mokrą twarzą, po której tylko lekko rozmazał się makijaż i patrzył
wściekle na siostrę.
-Och no
wiesz mój drogi-powiedział niewinnym tonem-jako dama musisz wiedzieć, że
wodoodporne kosmetyki można zmyć tylko tym-dziewczyna pomachała przed oczami
Suzaku buteleczką. Po czym zwróciła się do siostry- Mi-chan znajdź jego aparat.
Trzeba to uwiecznić. – Następnie przebiegła obok skołowanego brat i pognała na
dół. Chłopiec otrząsnął się i pognał za nią. Mikomi przez chwilę stała bez
ruchu a następnie normalny krokiem zeszła do kuchni.
-O co znowu
poszło? – spytał Naruto gdy rudowłosa zajęła miejsce przy stole i zaczęła jeść
ramen.
-Sayuri
zrobiła makijaż Suzaku - odparła dziewczynka. Wszyscy przy stole spojrzeli na
siebie porozumiewawczo.
-Nie mogli
odpuścić sobie tego swojego zakładu przynajmniej dzisiaj-westchnęła Hinata
- Rywalizują
w tych dowcipach już od miesiąca, nieźle- powiedziała z uśmiechem Yume- jest
się z czego pośmiać.
Tymczasem z
dworu zaczęły dobiegać coraz głośniejsze krzyki i odgłosy walki, a po chwili
domownicy usłyszeli podwójne zawołanie: Byakugan! Naruto słysząc to westchnął.
-No dobra trzeba skończyć tą zabawę.
Po czym wstał i zniknął w żółtym błysku. Pojawił się pomiędzy Sayuri i Suzaku mających
zadać cios, lecz mężczyzna chwycił ich za dłonie i obrócił się pociągając za
sobą bliźniaki. Dzieci przeturlały się kawałek po trawie.
-Co ja mówiłem o walkach? – spytał
wzburzony blondyn.
-Żeby nie walczyć w domu i bez
obecności dorosłych-powiedziała dziewczynka podchodząc do ojca ze słodkim
uśmiechem - więc nie rozumiem tato o co te nerwy, przecież byliście z mamą
niedaleko i wyszliśmy na zewnątrz.
Naruto spojrzał na córkę i znienacka
uderzył ją kantem dłoni w głowę. Dziewczynka jęknęła i zaczęła masować bolące
miejsce.
-Wiesz dobrze, że nie o to mi chodziło
Sayuri - skarcił ją Naruto – Powinniście oboje zacząć się zachowywać dojrzalej,
a nie tracić czas na głupie dowcipy i do tego..-wzrok mężczyzny padł na twarz
syna. Blondyn zakrył twarz dłonią nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Haha! O rany to jednak mam trzy
córki? – spytał rechocząc coraz głośniej.
Ciemnowłosy chłopiec stał zaciskając
pięści, a jego twarz przybrała kolor buraka.
-Dobra to ja idę na śniadanie-rzekła
Sayuri oddalając się w stronę domu, lecz Naruto chwycił ją za kaptur
bezrękawnika zatrzymując dziewczynkę.
-Nie zapomniałaś o czymś? –spytał
poważnym głosem. Blondynka zrobiła skrzywioną minę po czym wyciągnęła z
kieszeni buteleczkę i rzuciła bratu. Ten złapał ją i ruszył w stronę domu by
zmyć makijaż, a przechodząc obok białookiej wysyczał:
-Pożałujesz tego. Zobaczysz Sayuri
radzę ci od teraz mieć się na baczności.- Spojrzenie jakie jej posłał wywołało
dreszczu dziewczynki lecz szybko się otrząsnęła i pobiegła do domu by zjeść
śniadanie.
-Ech, czy ja naprawdę taki byłem w ich
wieku? –westchnął niebieskooki. Wspomniał słowa Babci Tsunade, która mawiała,
że jeśli Konoha przetrwa tą podwójną dawkę Uzumakich to przetrwa każdy
kataklizm.
-„Jak to dobrze, że chociaż
Mikomi-chan wrodziła się w Hinatę i jest spokojniejsza”. - pomyślał blondyn i
ruszył wolnym krokiem do swojego domu. Do ukochanej rodziny.
Witam,
OdpowiedzUsuńświetnie się zapowiada to opowiadanie, Naruto został hokage i to mi się podoba bardzo, oj ma straszne urwanie głowy z tymi urwisami...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia