Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział I "Poranek jak co dzień"



Pierwsze promienie słoneczne właśnie zaczęły powoli rozlewać swe delikatne złocisto-różowe promienie, przeganiając ciemność nocy i budząc wszystko do życia w Wiosce Ukrytej w Liściach włączając w to pewną dziesięcioletnią dziewczynkę. Obecnie mrużyła na wpół śpiące oczy, które drażniło światło poranka padające wprost na jej twarz poprzez szparę między zasłonami. Dziewczynka chcąc ukryć się przed nimi chwyciła kołdrę i przykryła głowę zwijając się w kłębek. Nagle poderwała się gwałtownie do pozycji siedzącej całkiem rozbudzona, zeskoczyła z łóżka i podbiegła do źródła światła. Jednym ruchem odsunęła zasłonki i firankę po czym otworzyła okno na oścież pozwalając by poranny wiatr rozwiał długie rude włosy, a jej błękitne oczy zalśniły z radości. Dziewczynka przez chwile napawała się pięknym widokiem wstającego słońca i wdychała świeżość jutrzenki. Zapowiadał się cudowny dzień. „To już dzisiaj” westchnęła zachwycona, a na jej twarzy znów zagościła nieopisana radość.  Z okna był idealny widok na olbrzymi, cudowny ogród, którego najbliższe drzewa sięgały po dach domu rozkładając swe gałęzie niczym baldachim. Konary były tak blisko, że można było spokojnie wejść na nie z okna, w którym stała dziewczynka. Wśród drzew ułożone zostały liczne alejki z białego kamienia, wijące się między różnorakimi rabatkami z kwiatami i oczkami wodnymi, w których pływały złote rybki. Wszystko to wyglądało jak z bajki, a uroku dodawały liczne wstęgi i kolorowe lampiony zawieszone na gałęziach drzew, przystrojone specjalnie na dzisiejszą uroczystość. Dziewczynka oderwała wzrok od zajmującego widoku. Szybko ubrała się i zbiegła cicho na dolne piętro domu. Wiedziała, że o tej porze prawie wszyscy będą spać poza jedną osobą, którą najpewniej zastanie w kuchni.
-Dzień dobry mamo.- powiedziała wesoło do ciemnowłosej pięknej kobiet o lawendowo-białych oczach, krzątającej się po pomieszczeniu. Gdy usłyszała rudowłosą obdarzyła ją promiennym uśmiechem.
-Dzień dobry Mikomi-chan, wcześnie dziś wstałaś-odpowiedziała.
-Jak mogłabym spać w taki dzień, przecież nie jestem Sayuri czy Suzaku-odparła dziewczynka lekko naburmuszona. Hinata podeszła do niej i pogłaskała po główce z uśmiechem.
-Tak, tak ich to w spaniu nikt nie przebije. Mają to po tacie.- Obie zachichotały.
-O mnie mowa?- rozległ się zaspany głos, a w drzwiach stanął wysoki błękitnooki mężczyzna o niemiłosiernie potarganych blond włosach. Naruto podszedł do Hinaty i pocałował w policzek na powitanie. –Nie ładnie tak obgadywać za plecami przywódcę wioski. Prawda córciu? – zwrócił się do dziewczynki z uśmiechem, a ta odwzajemniła to.
-Co się stało, że wstałeś tak wcześnie. To do ciebie nie podobne-spytała Hinata
- Ech-westchnął Naruto- Mam strasznie dużo pracy z organizacja przyjęcia i muszę się spotkać z kage i lordami przed południem. Bycie Hokage ma swoje plusy i minusy.-powiedział z kwaśną miną.
-To wszystko jasne- Hinata uśmiechnęła się – a teraz idź doprowadź się do porządku, przecież nie wyjdziesz do pracy w piżamie. My z Mikomi przygotujemy śniadanie.
-A może być ramen? Proooszę…- spytał z nadzieja w głosie robiąc przy tym „maślane oczy”.
-Tylko to byś jadł, ale dobrze- powiedziała Hinata wzdychając.
-Juhu!-krzyknął mężczyzna- I za to cię kocham.- Po czym chwycił w Ramona swoją żonę i okręcił dookoła.
- Naruto, daj spokój postaw mnie- broniła się ze śmiechem kobieta rumieniąc się przy tym. W końcu postawił ją, pocałował i ruszył do drzwi. Mijając Mikomi, która przyglądała się wszystkiemu z uśmiechem, poczochrał jej włosy nim zdążyła zaprotestować.
- Ej tato - powiedziała ze złością próbując ułożyć zwichrzoną fryzurę palcami, tymczasem Uzumaki już zniknął za drzwiami chichocząc lekko
-„On nigdy nie dorośnie” -pomyślała Hinata- „Takiego go pokochałam”-kobieta uśmiechnęła się do wspomnień ze swojej młodości gdy była tak zapatrzona w blondyna a jednocześnie tak nieśmiała, że mdlała na jego widok.
-Mamo, woda się gotuje-rozmyślania białookiej przerwał głos córki.
-Och, przepraszam. Zamyśliłam się. Wyjmij kochanie makaron z szafki.
-Dobrze.-odpowiedziała wesoło dziewczynka. Obie kobiety krzątały się po kuchni przygotowując posiłek. Po niedługim czasie pokój napełnił się cudownym zapachem tak uwielbianego przez całą rodzinę ramen. Wtedy rozległo się pukanie.
-O tej porze? – zdziwiła się Hinata po czym zwróciła się do córki - Idź sprawdzić kto to.
Mikomi pobiegła do drzwi i otworzyła je. Za nimi stała około 12 letnia dziewczynka o jasnej karnacji i lekko zaokrąglonej buzi, którą okalały kaskady pięknych kasztanowo-brązowych włosów sięgających jej do pasa. Uroku dodawały jej piękne, duże szmaragdowo-zielone oczy, które rozbłysły wesoło na widok rudowłosej.
-Dzień dobry Mikomi-chan- powiedziała
-Cześć Yume co tu robisz tak wcześnie? - spytała niebieskooka
-Och, no, tak. Mogłam się domyślić, że Sayuri zapomni dobrze, że przyszłam wcześniej. Wczoraj uznaliśmy, że lepiej zacząć przygotowania wcześniej. Wszyscy mają być nad jeziorem o 7:30, a nie  o 9:00-rzekła strapionym głosem.
-O rany!- krzyknęła Mikomi-To mamy tylko niecałe pół godziny a tamta dwójka jeszcze śpi. Wchodź a ja lecę ich obudzić-po czym pognała na wyższe piętro. Yume przez chwile stała w drzwiach uśmiechając się. Znała rodzeństwo Uzumakich od dawna i byli jej serdecznymi przyjaciółmi, ponadto często bywała w ich domu dlatego zaraz po zdjęciu butów skierowała się do dobrze znanej uwielbianej przez nią przytulnej kuchni.
-Och, to ty, Yume-chan. Witaj.- Hinata uśmiechnęła się do dziewczynki.
-Dzień doby proszę pani. Przepraszam za tak wczesne najście. – przywitała się kasztanowłosa.
-Ależ to żaden problem. Zaraz zrobię ci herbaty. Może zjesz z nami?
- Nie trzeba.. Dziękuję..Ja tylko.. –Słowa przerwało głośne burczenie, zakłopotana dziewczynka zarumieniła się, a Hinata pokiwała głową.
-Bez dyskusji, co takiego było ważnego, że zapomniałaś zjeść śniadanie.
-Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia-rozległ się głos. Do pomieszczenia wszedł Naruto już w pełni ubrany w klasyczny strój jonina z narzuconym płaszczem Hokage. Usiadł przy stole i zaczął pić podaną mu przez Hinatę kawę. Szmaragdowooka wstał i ukłoniła się przed przywódcą wioski.
-Dzień dobry Hokage-sama-rzekła. Naruto tylko wzniósł oczy ku niebu.
-Ile razy prosiłem byś nie mówiła do mnie tak oficjalnie. Wystarczy mi już jak jestem w biurze.- Dziewczynka zarumieniła się po czym uśmiechnęła się do blondyna. Po chwili wdała się z nim w rozmowę.

Tymczasem Mikomi wbiegła do pokoju swej siostry, balastując zgrabnie między stertami ubrań i innymi śmieciami doszła do okna i odsunęła zasłony, wpuszczając do pomieszczenia kaskady złocistych promieni.
-Pobudka  Sayuri!- krzyknęła wesoło. Odwróciła się po prawej stronie ujrzała istny kokon stworzony z pościeli, z wystającymi rękami nogami pod dziwnymi katami. Na zawołanie Mikomi wydobył z siebie niewyraźny pomruk, a kończyny lekko zmieniły swoją pozycje.
-„Trzeba użyć „sposobu”- pomyślała, po czym chrząknęła oczyszczając gardło i krzyknęła:
-RAMEN NA ŚNIADANIE!!!
-Co? Gdzie? Kiedy? - Pościelowy kokon rozwinął się, a przed rudowłosą stała rozglądająca się nieprzytomnie 12-letnia rozczochrana, blondynka i posiadaczka lawendo-białych oczu. Gdy zobaczyła siostrę naburmuszyła się
-Co robisz sobie ze mnie żarty Mi-chan? Zbratałaś się z Suzaku? –Następnie położyła się z powrotem do łóżka i okryła kołdrą- Daj mi jeszcze pospać za wcześnie dla mnie.
-Yume przyszła, Arkadia ma spotkanie na pół godziny-odrała rudowłosa
-No nie całkiem zapomniałam - krzyknęła i zerwała się z łóżka zaczęła biegać po pokoju szukając jakiś ubrań, po czym popędziła do łazienki, mijając na korytarzu granatowo-włosego chłopca.
- Co tu się dzieje? – spytał rudowłosej.
- A wiesz Suzaku, Mamy spotkanie Arkadii za pół godziny i..-dziewczynka spojrzała na brata i zakryła usta dłonią tłumiąc śmiech.
-Ta Sayuri znowu zapomniała- mruknął rozeźlony- O co chodzi?- spytał widząc rozbawienie siostry
-Emm.. Masz coś na twarzy..- Chłopiec zaskoczony dotknął swojego policzka i spojrzał na rękę- były na niej ślady czegoś błyszczącego. Przerażony chwycił lusterko leżące na szafce. Widok, który zobaczył przeraził go jeszcze bardziej. Jego lawedowo-białe oczy zostały podkreślone czarną konturówką a powieki pomalowane na błękitno- fioletowy brokatowy cień, rzęsy pogrubione maskarą wąskie usta teraz miały barwę wściekłej czerwieni, na lekko zaokrąglonych bladych policzkach widniały różowe plamy. Wyglądał jakby dopiero co wyszedł od kosmetyczki. Suzaku patrzył oniemiały na swoje odbicie. Tymczasem Sayuri weszła do pokoju już ubrana i przeczesując palcami swoje sięgające ramion włosy ich chwyciła pomarańczowy bezrękawnik z kapturem leżący na łóżku.
- I jak ci się podoba makijaż na przyjęcie, siostrzyczko Suzu? - spytała przeciągając ostatnie wyrazy. Twarz chłopca przybrała odcień purpury.
-Zabiję cię Sayuri!!!- krzyknął i ruszył na blondynkę
-Ta zgładzisz mnie swą urodą i wdziękiem- zakpiła. Jednak Suzaku wyminął siostrę i pobiegł do łazienki, skąd zaraz dobiegł szum i chlupot wody. Białooka uśmiechnęła się chytrze do siostry.
- Ty to masz pomysły Sayuri, jak ktoś by go zobaczył to by dopiero było.-powiedziała rudowłosa
-Nie doceniasz mnie Mi-chan-rzekła wyjmując z kieszeni niewielką buteleczkę, uśmiechając się szerzej
-Sayuri!!!- krzyk Suzaku rozniósł się po domu. – Dlaczego to nie schodzi?!-Chłopiec stał w drzwiach z mokrą twarzą, po której tylko lekko rozmazał się makijaż i patrzył wściekle na siostrę.
-Och no wiesz mój drogi-powiedział niewinnym tonem-jako dama musisz wiedzieć, że wodoodporne kosmetyki można zmyć tylko tym-dziewczyna pomachała przed oczami Suzaku buteleczką. Po czym zwróciła się do siostry- Mi-chan znajdź jego aparat. Trzeba to uwiecznić. – Następnie przebiegła obok skołowanego brat i pognała na dół. Chłopiec otrząsnął się i pognał za nią. Mikomi przez chwilę stała bez ruchu a następnie normalny krokiem zeszła do kuchni.
-O co znowu poszło? – spytał Naruto gdy rudowłosa zajęła miejsce przy stole i zaczęła jeść ramen.
-Sayuri zrobiła makijaż Suzaku - odparła dziewczynka. Wszyscy przy stole spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
-Nie mogli odpuścić sobie tego swojego zakładu przynajmniej dzisiaj-westchnęła Hinata
- Rywalizują w tych dowcipach już od miesiąca, nieźle- powiedziała z uśmiechem Yume- jest się z czego pośmiać.
Tymczasem z dworu zaczęły dobiegać coraz głośniejsze krzyki i odgłosy walki, a po chwili domownicy usłyszeli podwójne zawołanie: Byakugan! Naruto słysząc to westchnął.
-No dobra trzeba skończyć tą zabawę. Po czym wstał i zniknął w żółtym błysku. Pojawił się pomiędzy Sayuri i Suzaku mających zadać cios, lecz mężczyzna chwycił ich za dłonie i obrócił się pociągając za sobą bliźniaki. Dzieci przeturlały się kawałek po trawie.
-Co ja mówiłem o walkach? – spytał wzburzony blondyn.
-Żeby nie walczyć w domu i bez obecności dorosłych-powiedziała dziewczynka podchodząc do ojca ze słodkim uśmiechem - więc nie rozumiem tato o co te nerwy, przecież byliście z mamą niedaleko i wyszliśmy na zewnątrz.
Naruto spojrzał na córkę i znienacka uderzył ją kantem dłoni w głowę. Dziewczynka jęknęła i zaczęła masować bolące miejsce.
-Wiesz dobrze, że nie o to mi chodziło Sayuri - skarcił ją Naruto – Powinniście oboje zacząć się zachowywać dojrzalej, a nie tracić czas na głupie dowcipy i do tego..-wzrok mężczyzny padł na twarz syna. Blondyn zakrył twarz dłonią nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Haha! O rany to jednak mam trzy córki? – spytał rechocząc coraz głośniej.
Ciemnowłosy chłopiec stał zaciskając pięści, a jego twarz przybrała kolor buraka.
-Dobra to ja idę na śniadanie-rzekła Sayuri oddalając się w stronę domu, lecz Naruto chwycił ją za kaptur bezrękawnika zatrzymując dziewczynkę.
-Nie zapomniałaś o czymś? –spytał poważnym głosem. Blondynka zrobiła skrzywioną minę po czym wyciągnęła z kieszeni buteleczkę i rzuciła bratu. Ten złapał ją i ruszył w stronę domu by zmyć makijaż, a przechodząc obok białookiej wysyczał:
-Pożałujesz tego. Zobaczysz Sayuri radzę ci od teraz mieć się na baczności.- Spojrzenie jakie jej posłał wywołało dreszczu dziewczynki lecz szybko się otrząsnęła i pobiegła do domu by zjeść śniadanie.
-Ech, czy ja naprawdę taki byłem w ich wieku? –westchnął niebieskooki. Wspomniał słowa Babci Tsunade, która mawiała, że jeśli Konoha przetrwa tą podwójną dawkę Uzumakich to przetrwa każdy kataklizm.
-„Jak to dobrze, że chociaż Mikomi-chan wrodziła się w Hinatę i jest spokojniejsza”. - pomyślał blondyn i ruszył wolnym krokiem do swojego domu. Do ukochanej rodziny.

1 komentarz:

  1. Witam,
    świetnie się zapowiada to opowiadanie, Naruto został hokage i to mi się podoba bardzo, oj ma straszne urwanie głowy z tymi urwisami...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń