Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział II Święto cz 1



-Sayuri, doprawdy, musisz przysparzać kłopotów ojcu? Wiesz, jaki jest dziś ważny dzień-Te słowa przywitały młodą kunoichi gdy weszła do kuchni i zasiadła do śniadania.
- Daj spokój mamo. To przecież tylko mały żarcik-powiedziała niewinnie wciągając porcje ramen w zastraszającym tempie, Hinata pokręciła z dezaprobatą głową.
- W każdym razie, moja droga, za karę pozmywasz naczynia po śniadaniu- oświadczyła ciemnowłosa
-Ależ mamusiu! Tylko nie to! Proszę!- dziewczynka stanęła przed kobietą z błagalnym spojrzeniem, ale Hinata była nieugięta.
-Ciesz się, że tylko to. Zużyłaś wszystkie najlepsze  kosmetyki, które dostałam od waszego dziadka na urodziny.
-Ale przecież ty nie potrzebujesz żadnych kosmetyków i tak jesteś piękna- powiedziała blondynka uśmiechając się.
- Wystarczy, Sayuri komplementując mnie nic nie wskórasz. Do zlewu marsz.-rzekła Hinata. Dziewczynka z miną jakby szła na ścięcie zajęła wyznaczone stanowisko i zaczęła nieporadnie myć talerze. Po chwili do pomieszczenia wszedł Suzaku już umyty i ubrany widząc siostrę przy tak przez nią znienawidzonej czynności uśmiechnął się z satysfakcją po czym zaraz zabrał się za przyszykowaną dla niego porcję ramen.
-A gdzie poszły Yume i Mikomi? – spytała zdziwiona Hinata nie widząc tej dwójki przy stole.
-Poszły zabrać parę rzeczy.-odpowiedział Suzaku i jak na zawołanie w drzwiach stanęły dziewczynki obładowane jakimiś torbami.
-No dobra zbierajmy się jeśli chcemy zdążyć - powiedziała Yume
-Ej poczekajcie na mnie proszę- blondynka spojrzała na przyjaciółkę błagalnie
-Trzeba było pomyśleć zanim zrobiłaś ten głupi żart-odparł Suzuaku podchodząc do zielonookiej i odbierając od niej część tobołów-chyba zapomniałaś co dzisiaj jest za ważny dzień
-Jak mogłabym zapomnieć, że dziś jest Święto Zjednoczenia-oburzyła się- przecież od prawie roku przygotowywujemy…uch!- dalsze słowa zostały powstrzymane przez dłonie Mikomi i Yume, które nie wiadomo kiedy znalazły się przy blondynce i zatkały jej usta. Kasztanowo-włosa spojrzała ze złością na przyjaciółkę
- Ciiii.. Prawie nas wydałaś- szepnęła ze złością.
-Co takiego przygotowujecie?- spytała Hinata podejrzliwie
-Nie możemy powiedzieć to tajemnica - odpowiedziały jednocześnie uśmiechając się. Wtedy dało się słyszeć stłumione jęki
-Oj wybacz Sayuri- rzekła Mikomi i wraz z Yume puściły twarz blondynki, która zaczęła przybierać lekko sinawy kolor.
-No nareszcie- sapnęła białooka łapiąc zachłannie powietrze. Nagle wszyscy usłyszeli odgłos otwieranych drzwi i tupot nóg w przedpokoju.
-Patrzcie kto wreszcie przybył do Konohy- krzyknął wesoło Naruto wchodząc do kuchni zaraz za nim wkroczył wysoki rudowłosy mężczyzna o blado-zielonych oczach otaczający ramieniem piękną brązowowłosą kobietę w ciemno-czerwonym kimonie gładzącą się po sporych rozmiarach brzuchu. Tuż za nimi weszła różowo-włosa kunoichi
-Dzień dobry Kazekage-sama, Nanami-sama, Sakura-san-powiedziały chórem młodzież w kuchni
-Witajcie dzieci – brązowowłosa uśmiechnęła się promiennie-Hinata-sama proszę pomóż mi bo mój mąż chce wpakować mnie do szpitala-zwróciła się do granatowłosej składając ręce w błagalnym geście.
-Ależ kochanie w twoim stanie powinnaś na siebie uważać. Podróż cię zmęczyła wolałbym gdybyś była pod fachową opieką- tłumaczył się z troską w głosie Gaara, kobieta wzniosła oczy ku niebu.
-Ciąża to nie choroba. Poza tym przecież Sakura-san mnie zbadała i powiedziała, że wszystko jest w porządku-powiedziała kobieta krzyżując ręce na piersiach i robiąc nadąsaną minę- Chcesz specjalnie by ominęła mnie cała zabawa.
-Ależ Nanami…-jęknął Gaara robiąc zakłopotaną minę. Na pomoc przyszła Hinata podchodząc do kobiety i otaczając ją ramieniem
-Naprawdę moja droga to bardzo ważne byś się nie przemęczała. Już się tobą dobrze zaopiekujemy z Sakurą nie musisz się martwić Kazekage –sama dopilnuję wszystkiego-powiedziała uśmiechając się do rudowłosego, odprowadzając Nanami do najbliżej stojącego krzesła. Młodsza kobieta spojrzała na towarzyszkę chcąc zaprotestować lecz Hinata mrugnęła porozumiewawczo tak, że panowie nic nie zaważyli. Żona Kazekage w mig pojęła jej zamiary i posłusznie posadziła się przy stole.
-No widzisz Gaara nic tu po nas- powiedział Naruto uśmiechając się. Wtedy drzwi otworzyły się a do kuchni wbiegł najwyżej 15-letni brązowowłosy chłopiec w czarnym kostiumie. Zatrzymał się łapiąc oddech. Wszyscy patrzyli zaskoczeni na nowoprzybyłego.
-Kenji a co ty tu robisz?-spytał rudowłosy.
-Wujku,.. znaczy się Kazekage-sama, lordowie mają jakąś ważną sprawę do ciebie i Hokage –sama bardzo się niecierpliwią, że nie ma was jeszcze- powiedział jednym tchem.
-Co z nimi? Spotkanie przecież dopiero za godzinę. Kto by przypuszczał, że o tej porze będą już na nogach-rzekł strapiony blondyn.
-To lepiej się pośpieszcie i idźcie bo na starość lord feudalny Kraju Ognia zrobił się strasznie gderliwy-powiedziała Sakura- A zanim do nich dojdziecie może się naprawdę zdenerwować.
-A kto powiedział, że będziemy iść piechotą?- spytał zadziornie Hokage z błyskiem w oku po czym stanął bliżej Gaary kładąc mu dłoń na ramieniu. Ten od razu odgadł zamiary przyjaciela i szybo rzucił:
-Do widzenia kochanie. Przyjdę do ciebie przed przyjęciem.-Mężczyzna pomachał jeszcze swej żonie, a stojący obok Naruto ukłonił się teatralnie i rzekł:
- Panie wybaczą ale obowiązki kage wzywają. Do zobaczenia dzieciaki bądźcie grzeczni-pogroził palcem młodszemu pokoleniu po czym zniknął wraz z Gaarą w złotym błysku. Dzieci patrzyły w obecnie pustą przestrzeń jak urzeczone.
-Ech.. szkoda, że tata nie chcę nauczyć mnie tej techniki-nadąsał się Suzaku.
-Jeszcze będzie na to czas nie martwcie się- odparła Sakura- poza tym nie zniosłabym kolejnego popisującego się dzieciucha.-Wszystkie kobiety zachichotały na to.
-A swoją drogą Sayuri od kiedy ty zmywasz naczynia?-spytała zaskoczona rudowłosa widząc młodą Uzumaki przy zlewie. Na dziewczynce skupił się wzrok zgromadzonych co przyprawiło ją o szkarłatny rumieniec.
-Jej, w życiu bym nie pomyślał, że zobaczę cię przy domowych obowiązkach, Sayuri- stwierdził syn Kankuro szczerze zdziwiony. Na to blondynka odłożyła ostatni talerz i odwróciła się wolno w stronę chłopaka. Z żyłką pulsującą na skroni zaczęła podchodzić do niego.
-Coś mówiłeś?-spytała wydawałoby się spokojnym głosem.
-Ja…Eee…-brązowowłosy patrzył przerażony jak na twarzy dziewczyny pojawia się wściekłość a włosy falują jakby żyły własnym życiem. Blondynka zbliżała się do Kenjiego z uniesioną pięścią i choć była o jakąś głowę niższa od niego poczuł się jawnie zagrożony.
-Jeśli rozpowiesz o tym komukolwiek to obiecuje ci, że wrócisz do Suny w kawałkach- wysyczała stojąc tuż przy nim- Zrozumiano?!-spytała gniewnie chłopak skwapliwie pokiwał głową zakrywając się rękami przed ewentualnym atakiem.
-To świetnie.- Odparła wesoło wracając do swojego „zwykłego” wyglądu, po czym minęła skołowanego chłopaka i dołączyła do grupki szykującej się do wyjścia.
-Co tak sterczysz? Chyba idziesz z nami, co nie?- spytał Suzaku uśmiechając się.
-A tak już.-chłopak otrząsnął się i ruszył do drzwi.
-Chwileczkę młody- powiedziała Sakura łapiąc granato-włosego za łokieć ten z lekkim strachem spojrzał na medyczną kunoichi i zaczął się zastanawiać czy ostatnio nie naraził się jakoś kobiecie.
-Spokojnie chciałam ci tylko to oddać-rzekła rozbawiona miną chłopca i wręczyła mu jakąś torbę- Tylko pamiętaj następnym razem uważaj gdy będziesz robił zdjęcia starszym i lepiej wyszkolonym  ninja, bo ucierpi na tym nie tylko twój sprzęt ale i fotograf i pamiętaj o naszej umowie – szepnęła jeszcze. Suzaku otworzył torbę i wyjął z niej błyszczący czarny aparat na skórzanym pasku jego twarz rozpromieniła się.
-Och dziękuje ci Sakura-san, udało się go naprawić. Ale super!- krzyknął uradowany i zaraz błysnął flesz skierowany na siedzące przy stole panie.
-Tylko nie przesadzaj młody, bo następnym razem może nie znaleźć  ktoś kto da radę go naprawić- powiedziała różowo włosa.
-Chwileczkę o jakiej mówiliście umowie? –spytała Hinata przyjaciółki
-Nie martw się to nic takiego- powiedziała Sakura z uśmiechem, lecz ciemnowłosa nie była przekonana już chciała spytać się syna ale cała ferajna była już przy drzwiach wyjściowych zakładając pośpiesznie buty.
-To do zobaczenia będziemy nad jeziorem -dzieciaki pomachały kobietom i już ich nie było. Nanami westchnęła przyglądając się drzwiom, za którymi zniknęły.
-Nie mogę się doczekać kiedy się urodzi- powiedziała gładząc się po brzuchu z czułością
-A kiedy właściwie masz termin- spytała z ciekawością Hinata stawiając na stole kubki z herbatą
-Za półtora miesiąca-powiedziała z uśmiechem lecz zaraz posmutniała- Ale mam problem.
-A jakiż to?- spytała Sakura upijając łyk napoju-Boisz się, że Gaara rozpieści wasze dziecko?- Dwie starsze kobiety zachichotały lekko.
-Nie, chodzi o imię- powiedziała zmartwiona przyszła mama- Zdecydowaliśmy, że jeśli to będzie dziewczynka to będzie Karura, po matce Gaary ale nie mam żadnego pomysłu dla chłopca.- Dwie starsze kobiety spojrzały po sobie porozumiewawczo. Hinata już chciała coś powiedzieć gdy drzwi po raz kolejny tego ranka otworzył się gwałtownie i stanęła w nich hojnie obdarzona przez naturę blondynka o jasno-niebieskich oczach.
-A co to ma być? –spytała z wyraźną irytacją-siedzicie i gadacie sobie w najlepsze a o reszcie znajomych się zapomina co?
-Ino jak dobrze cię widzieć siadaj. Zaraz dorobię herbaty-powiedział z uśmiechem Hinata. Gdy kunonichi usiadła zaraz przyjrzała się badawczo przyjaciółkom.
-No przyznawać się. Co mnie ominęło? O czym rozmawiałyście? -spytała
-O urokach macierzyństwa- odparła Nanami chichocząc a po chwili dołączyły do niej pozostałe kobiety
-Ach, rozumiem zbliża ci się termin. Gaara pewnie zachowuję się tak jakby siedział na szpilkach- stwierdziła blondynka. Żona Kazekage spojrzała na nią zaskoczona
-Skąd wiesz?
-Wież mi sama to przeżyłam, Taro był okropnie nadopiekuńczy ale można to było dobrze wykorzystać- uśmiechnęła się porozumiewawczo, Hinata zakryła usta dłonią tłumiąc śmiech
-Ty rzeczywiście potrafiłaś to zrobić, pamiętacie przecież jak Taro w środku zimy latał po całej wiosce szukając truskawek.- Kobiety gruchnęły śmiechem
-Oj, nie przesadzaj mam przypomnieć co to Naruto wyprawiał by ci dogodzić?- spytała Ino wszystkie znów zachichotały. Tak kobiety zamierzały spędzić przedpołudnie w oczekiwaniu na rozpoczęcie największej zabawy w dziejach Konohy.
Jednak, niektórzy w przeciwieństwie do nich nie mogli sobie pozwolić na taki relaks. Było to młode pokolenie Shinobi członków specjalnej grupy zwanej Arkadią, która zrzeszała wielu dobrze zapowiadających się młodych ninja z całego świata, a jej największą zaletą(według osób przynależnych do tej organizacji) było to, że dorośli nie mogli się mieszać w ich sprawy. Tak więc wstąpić do grupy nie mogli ci, którzy przekroczyli magiczną 20-stkę i stawali się oficjalnie pełnoletni. Cała organizacja dzieliła się na mniejsze człony tak zwane roczniki gdyż należały do nich zgodnie z nazwą dzieci w tym samym wieku. Jak nietrudno się domyślić ferajna, która wybiegła z domu państwa Uzumakich była członkami Arkadii, mało tego dwójka z nich pełniła w niej ważne funkcje, a wszyscy byli zaangażowani w pewne wielkie przedsięwzięcie, które miało uświetnić obchody Święta jakie miały się rozpocząć po południu.

-Uśmiech dziewczyny!- krzyknął Suzaku i błysnął flesz aparatu prosto w oczy Yume i sióstr chłopca, biegnących wraz z pozostałymi alejką otoczoną gęstymi drzewami i krzewami.
-Suzaku jeszcze raz tak zrobisz to twojego aparatu nie naprawi nawet cudotwórca- warknęła do szczerzącego się brata, który biegł tyłem, a twarzą do młodych kunoichi i robił zdjęcia wszystkim wokoło.
-Dziwisz mu się? – spytał Yume kręcąc głową- Przecież nie miał aparatu w rękach od tygodnia, kiedy Sayame mu go rozwaliła gdy przyłapała go na podglądaniu jej i Asagiego.-Konoshanie zachichotali
-Właśnie muszę nadrobić ten czas. Uwiecznię cały dzisiejszy dzień, żałuję tylko, że nie uchwyciłem ciebie siostrzyczko przy garach. Takie zdarzenia nie często mają miejsce. O!! muszę jakoś dobrze ustawić aparat by uchwycił miny wszystkich gości gdy zobaczą to co przygotowaliśmy. Nie mogę się doczekać AAła! - chłopak skakał z radości, lecz nie zobaczył, że nieco zboczył ze ścieżki idąc wciąż tyłem i walnął w gałąź drzewa. Wszyscy zaczęli się śmiać widząc ciemnowłosego całego w liściach i masującego sobie bolącą głowę.
-Wiesz co Suzaku powinieneś bardziej uważać- powiedziała Mikomi podchodząc do brata by pomóc mu wstać-Twoje zdjęcia są świetne, ale musisz mieć na wglądzie prywatność innych.
-Tak, tak wiem o tym ale wiesz, że gdy szukam dobrych ujęć zapominam o bożym świecie- powiedział drapiąc się po głowie- I co mogę poradzić, że niektórzy niedoceniają mojej pracy.
-Taa żadna praca tylko zwykłe wścibstwo braciszku- żachnęła się Sayuri –Mam przypomnieć gdy chciałeś zrobić zdjęcie córce lorda feudalnego kraju Ognia. Gdyby nie tata to gniłbyś w jakimś więzieniu za zamach stanu.
-Gdybyś wtedy była czujna na warcie to nic by się nie stało- odbił pałeczkę chłopak
-COO?? Twierdzisz, że jestem niekompetentną kunoichi??-wrzasnęła blondynka a jej włosy zaczęły falować a twarz ukazywała czystą wściekłość. Oboje ustawili się pozycji do ataku, lecz drogę zagrodziła im Yume.
-Dajcie na dziś spokój i tak jesteśmy spóźnieni. Więc zbierajmy się, bo musimy zrobić jeszcze próbę generalną.- Bliźniaki natychmiast uspokoiły się ale rodzeństwo wciąż miotało w siebie pioruny z oczu, po czym ruszyli dalej ścieżką. Jednak nie uszli daleko gdy rozległ się krzyk Suzaku.
- Co się stało?- zmartwił się Kenji
-Mój aparat! Nie ma go!-krzyknął białooki rozglądając się panicznie we wszystkie strony.
-Musiałeś go upuścić gdy walnąłeś w drzewo- stwierdziła Sayuri chłopak na to odwrócił się i już miał pobiec w tamto miejsce gdy ktoś złapał go za kołnierz. Odwrócił się wkurzony, była to Yume, która wręczyła mu swój pakunek i powiedziała:
-Ty idź nad jezioro, przecież odpowiadasz za przebieg tego przedstawienia. Ja pójdę po twój aparat i bez dyskusji.- Po czym pobiegła w stronę, z której przyszli. Suzaku patrzył przez chwilę na kasztanowe włosy połyskujące pięknie w słońcu przy każdym ruchu dziewczyny, lecz otrząsnął się i ruszył za towarzyszami, którzy zdążyli odejść już spory kawałek dalej.
-„Kiedyś naprawdę nabawi się kłopotów jak będzie tak wścibiał nos w nie swoje sprawy. No gdzie ten aparat”- pomyślała dwunastolatka idąc wolno ścieżką rozglądając się na boki.
-Ach tu jest!- dziewczyna dojrzała sprzęt, który zawisł na pasku tuż nad ziemią na gałęzi.
-Całe szczęście jest cały- powiedziała przyglądając się sprzętowi i zrobiła zdjęcie przeciwnej stronie ścieżki. Upewniona, że wszystko z nim w porządku zawiesił go sobie na szyje i już miała ruszyć by dotrzeć do reszty gdy w pobliskich krzakach coś gwałtownie zaszeleściło.
-Ktoś tu jest?- spytała, czuła się obserwowana i niepokoiło ją to, ale na zadane pytanie odpowiedziała jej cisza. Dziewczynka zaczęła wolno podchodzić do źródła hałasu dyskretnie wyciągając kunai. Wtedy krzaki gwałtownie zaszumiały, a z pośród liści wyleciało coś rudo białego i uderzyło wprost w klatkę piersiową zielonookiej ta straciła równowagę i upadła.
-Suta! Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś!- krzyknęła Yume podnosząc się do pozycji siedzącej i patrząc w czarne oczka rudej wiewiórki z czarną wąską obrożą na szyi przytwierdzoną drewnianą zawieszką przedstawiającą symbol liścia. Zwierzątko zaraz zaczęło biegać rozradowane po brzuchu dziewczynki. Ta zaśmiała się. –Przestań to łaskocze- powiedziała biorąc zwierzątko delikatnie w dłonie wstając. Wiewiórka wyrwała się jej i po ręce wspięła się na bark dziewczynki by ulokować się na jej ramieniu otaczając gęstą kitką szyję Yume. Kasztanowo-włosa pogładziła zwierzątko po łepku przyglądając się białemu znamieniu na czole w kształcie gwiazdy, lubiła to w nim odróżniało go od reszty. Kiedyś uratowała tego malucha, był ranny zaopiekowała się nim i od tamtej pory wiewiórka często jej towarzyszy wcale się nie boi ludzi szczególnie członków Arkadii, którzy okrzyknęli Sutę maskotką organizacji.
-No to ruszajmy- powiedziała Yume uśmiechając się- mamy mnóstwo do zrobienia. Coś czuję, że ten dzień będzie dla nas niezapomniany.
Gdy dziewczynka zniknęła za zakrętem na pustej ścieżce dało się usłyszeć przytłumiony złowrogi chichot.
-Oj maleńka nawet nie wiesz jak bardzo masz racje-rozległ się głos. Wśród gęstych krzaków,  w cieniu rozłożystych konarów stała wysoka męska postać odziana w długi płaszcz z kapturem. Znajdował się zaledwie kilka metrów od miejsca gdzie jeszcze przed chwilą była Yume i patrzył w stronę gdzie pobiegła nastolatka. Na jego ustach ledwo widocznych w cieniu pojawił się złowrogi uśmiech.
-Ty i twoi przyjaciele zapamiętacie ten dzień, ale na pewno nie tak jak byście chcieli- szepnął jeszcze po czym rozpłynął się w cieniu drzew, a na ścieżce zapanowała niczym nie zmącona cisza.

3 komentarze:

  1. Fajnie piszesz. Zauważyłam parę literówek ale zdarza się każdemu :) Wiesz w jakim momencie skończyć, zaciekawiłaś mnie :) Czekam na następny rozdział :)

    Jakbyś miała ochotę to zapraszam do mnie: http://naruhina.piszecomysle.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz:) to mój pierwszy blog i jeszcze nie bardzo wiem co inni o nim powiedzą.. Nie wiem nawet jak go zapisać by ktoś wiedział, że coś wstawiam, albo jak zrobić fajny, pasujący szablon. Gdy znajdę chwilkę na pewno zobaczę twoje opo:)

      Usuń
  2. Witam,
    świetny rozdział, ciekawe kim jest ten gość, podobał mi się taki opiekuńczy Gaara, bliźniaki są rewelacyjne, wdały się w całkowicie w ojca....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń