Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział IV Święto cz 3




-A to ci chytrusy, kiedy oni to przygotowali?- zadał pytanie muskularny ciemnoskóry mężczyzna
-Nie mam pojęcia Raikage, ale coś mi się zdaje, że maczał w tym palce nasz drogi gospodarz. Mylę się Hokage?- kobieta o długich kasztanowych włosach wychyliła się z fotela by spojrzeć na siedzącego po prawej stronie Przywódcę Wioski Liścia. Ten uśmiechnął się tylko.
-Jestem tak samo zaskoczony jak ty Mizukage- odparł błękitnooki.
-Może byście odłożyli pogadanki na później. Chce to obejrzeć.- warknęła obecna Tsuchikage, Kurotsuchi. Wszyscy utkwili wzrok w tym co działo się po drugiej stronie niewielkiego jeziora, które dzięki całodniowej pracy członków Arkadii zostało upodobnione do wielkiej sceny, na której odbywało się przedstawienie będące repliką wydarzeń sprzed 20 lat. Na zboczu łagodnego wzgórza, który otoczone było jezioro zgromadzili się liczni widzowie by podziwiać bitwę Zjednoczonych Sił Shinobi. Młodzi ninja pod postaciami bohaterów prezentowali jedne z najważniejszych pojedynków wojny dając popis swoich umiejętności. Widać było, że zwycięstwo jest po stronie Sojuszu i powoli wszystko się uspakajało. Wtedy na środku jeziora pojawiła się odziana w czarny płaszcz postać o czarnych włosach.
-Głupcy. Myślicie, że zwyciężycie, pokażę wam moją moc.- powiedział w zapadłej ciszy po czym wykonał pieczęcie i uderzył dłonią o taflę wody.
-Kuchiyose no Jutsu- krzyknął przez moment nic się nie działo. Po chwili woda w jeziorze zaczęła bulgotać, a liny zwisające z drzew naprężyły się wyciągając jakiś olbrzymi kształt na powierzchnię. Wśród publiczności rozległ się lekki pomruk, przechodzący w lekkie okrzyki zdumienia. Po środku jeziora wyłoniła się drewniana replika demona o 10-ogonach.
-Niemożliwe- powiedział zszokowany Raikage- Jak to możliwe, że budowali coś tak wielkiego i nikt nie zauważył. Co cie tak bawi Kazekage?- zwrócił się siedzącego obok towarzysza.- Wiedziałeś o tym prawda?
-Nie skądże.- odparł Gaara- Po prostu poznaje w tej lalce rękę mojego bratanka. Pamiętam kiedyś poprosił mnie bym opisał mu jak wyglądał Juubi, ale nie miałem pojęcia, że zrobi coś takiego.
- Uspokujcie się i patrzcie lepiej co teraz- powiedział Naruto z uśmiechem patrząc jak na taflę wody wbiega drobna szczupła postać w długim płaszczu cała mieniąca się złotem wraz z ciemnoskórym muskularnym chłopakiem zaczęła atak na monstrum i stojących na nim dwóch członków klanu Uchiha. Juubi wymachiwał sprawnie swymi ogonami starając się trafić dwójkę  shinobi. Ci jednak zgrabnie unikali potężnych ciosów, które uderzając w taflę wody wzniecały jej istne kaskady ochlapując najbliższych widzów. Jednak atakowana dwójka nie była w stanie  dotrzeć do Uchiha kontrolujących bestię. [http://www.youtube.com/watch?v=14ZkxaV7fQQ ]
-Jichuriki ośmio i dziewięcio-ogoniastych poddajcie się nie macie żadnych szans przeciw najpotężniejszemu z demonów – krzyknęła jedna z postaci na bestii
-Nic nie rozumiecie. Świat, który stworzę dzięki Nieskończonemu Tsukuyomi będzie idealny, bez wojen, bólu, cierpienia to do czego wszyscy dążymy .
-Nigdy-krzyknął ciemnoskóry gotując się do kolejnego ataku- Co to za życie, gdzie wszyscy są niewolnikami iluzji.
-Może i masz racje- odparła złota postać- Świat, który byś stworzył byłby idealny. Ale wiesz- lekko przykucnęła przygotowując się do zadania kolejnego ciosu- w ostatecznym rozrachunku wolność jest lepsza od narzuconej doskonałości.
Wtedy za dwójką pojawiły się oddziały Zjednoczonych Sił Shinobi gotowych do walki.
-Czas zakończyć tę bezsensowną wojnę- krzyknął ciemnoskóry i dał sygnał do ataku. Sojusz rozpoczął natarcie. Po chwili Juubi stracił soje ogony i znieruchomiał po ataku shinobi prowadzonych przez Jichuriki dziewięcioogoniastego. Dwaj Uchiha zeskoczyli z bestii i zaczęli walkę w ręcz przeciw wojownikom. Wtedy właśnie na pole bitwy przybył Sasuke Uchiha, który połączył siły ze swym dawnym przyjacielem. Hokage obserwujący to wszystko uśmiechnął się i powrócił myślami do tej walki, która dzięki pomocy Sasuke okazała się zwycięska „Szkoda, że za tak dużą cenę” przemknęło przez myśl mężczyzny kierując swój wzrok znów na przedstawienie. Obaj Uchiha leżeli pokonani niezdolni do walki podobnie się miało z pozostałymi wojownikami. Jichuriki Kyuubiego przykląkł wyraźnie osłabiony, a jego złoty płaszcz stał się bezbarwnie szary. Wtedy Obito ostatkiem sił dźwignął się i zwrócił wściekłe spojrzenie na przyszłego Hokage.
-Jeśli mam zginąć to ty umrzesz razem ze mną!- krzyknął-Amateratsu! Olbrzymi kula ognia, tu zwykłego czerwonego, pomknęła z niebywałą szybkością na klęczącego Jichuriki, wiedział, że nie zdąży uciec i czekał na śmierć, lecz ta nie nadeszła. Na drodze kuli ognia stanął najmłodszy członek klanu Uchiha i osłonił przed tym atakiem przyszłego Hokage.

Gdy blask i dym opadły wszyscy ujrzeli młodzież stojącą w ramie w ramie twarzami ku Kage swych wiosek. Naprzeciw wyszła Yume odgrywająca rolę Uzumakiego Naruto i zwróciła się do zgromadzonych.
- Tak zakończyła się IV Wielka Wojna Shinobi i rozpoczęła Era Pokoju, który trwa po dziś dzień. Świętujemy ten moment zwycięstwa nad złem i czcimy pamięć tych, którzy polegli. Teraz my nowe pokolenie przyjmujemy na siebie zadanie podtrzymania tego pokoju, pielęgnując przyjaźń i jedność między wszystkimi nacjami. Powołując się na tych, którzy zginęli abyśmy my mogli, żyć wolni, przyrzekamy, że nie pozwolimy złu zatryumfować i będziemy walczyć jak nasi rodzice o lepszą przyszłość!- ostatnie zdanie dziewczyna niemal wykrzyczała wznosząc ramiona w górę, wtedy zewsząd pojawiły się niewielkie kule kolorowego światła, które z gracją zaczęły wznosić się ku ciemniejącemu niebu. Widzowie westchnęli z zachwytu gdy setki lampionów wypuszczane przez członków Arkadii wirowały delikatnie ponad głowami zgromadzonych rozpoczynając swą podróż w przestworza. Wraz z nimi płynęły marzenia wszystkich ludzi by ten czas pokoju nigdy się nie skończył.
[…]

Lampiony lecące ku niebu były widoczne z daleka, niczym korowód świetlików płynęły w górę by dołączyć do świetlistych gwiazd na granatowym firnamencie.  
-Urocze.- rozległ się cichy beznamiętny szept. Dochodził on od ciemnej zakapturzonej postaci czarny jak noc płaszcz szczelnie zasłaniał całe ciało mężczyzny. Ukryta w cieniu kaptura twarz zwrócona była ku Wiosce Liścia nad, którą unosił się lśniący pas światła. Stał na czubku wysokiego drzewa całkowicie nieruchomy-Już niedługo wypełnimy swoje przeznaczenie. Wtedy nic nie będzie takie samo.
Mężczyzna odwrócił się plecami do wioski spoglądając w przeciwnym kierunku skąpanego w całkowitych ciemnościach lśniących niekiedy bladym blaskiem. Ciężkie ołowiane chmury sunęły ku Wiosce jeszcze zbyt dalekie by niepokoić mieszkańców lecz dla wrażliwszych uszu dało się już słyszeć ponure pomruki zwiastujące nadciągającą burze. Ciemna postać zeskoczyła bezszelestnie z drzewa pojawiając się pośrodku polany, na której czekali już dwaj mężczyźni i kobieta. Na widok nowoprzybyłego natychmiast uklękli schylając głowy.
-Co rozkażesz, Mistrzu?- padło pytanie.
- Wiecie co macie robić. To idealny moment by świat usłyszał o Ragnarok.-  zakapturzony górujący nad zgromadzonymi na polanie, zachichotał cicho nie wykazując przy tym wesołości-Zaczniecie dokładnie za godzinę.
Mężczyzna przechadzał się wolnym sprężystym krokiem po polanie przed swymi podwładnymi.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Przygotujcie się i pamiętajcie… Nie zawiedźcie mnie! -zagrzmiał
-Tak jest!- chórem powiedzieli podwładni. Nero wraz z Hekate zniknęli w ciemnościach. Na polanie pozostali dwaj mężczyźni z czego jeden klęczał, a kapelusz o szerokim rondzie zasłaniał dokładnie jego twarz.
-Coś nie tak, Ezaw?- spytał człowiek zwany Mistrzem
-Nic panie, tylko nie rozumiem czemu chcesz ujawnić światu Shinobi naszą działalność. Do tej pory nikt nas nie wykrył, a teraz wszyscy kage będą nas poszukiwać w szczególności Hokage gdy…
-Czyżbyś podważał moje decyzje?- przerwał mu lekko uniesiony głos. Szarooki mężczyzna drgnął, mimo to przemówił opanowanym głosem.
-Oczywiście, że nie Mistrzu. Chcę jedynie poznać twoje motywy. Wiesz dobrze, że zależy mi na powodzeniu naszej misji. Poza tym Szósty Hokage jest potężny może nam przeszkodzić.
-Masz racje- odparł powoli zakapturzony i uniósł głowę patrząc w niebo, na którym zaczęły pojawiać się gwiazdy. Wtem mały punkcik światła zaczął lecieć w stronę polany. Zakapturzony mężczyzna śledził jego lot. Niesiony delikatnym podmuchem wiatru papierowy lampion opadał między gałęziami, rozświetlając delikatnie swym blaskiem otoczenie.-Dobrze, że jesteś świadom mocy jaką dysponuje.-rzekł Mistrz wyciągając dłoń okrytą rękawicą zrobioną z czarnego metalu, zakończoną na palcach pazurami z tego samego tworzywa. Płomyk z lampionu odbijał się nieznacznie w gładkim tworzywie. Gdy spoczął na dłoni mężczyzny rozproszył mrok, który skrywał jego twarz, lecz światło nie ukazało ludzkiego oblicza tylko nieruchomą maskę z czarnego metalu przedstawiającą wyszczerzoną w paskudnym uśmiechu, otoczoną ostrymi kłami paszczę jakiegoś potwora.- Dlatego najbardziej istotną część misji powierzyłem tobie. –kontynuował- Wiem, że nie zawiedziesz mnie. Szósty rzeczywiście może sprawić pewne problemy. W końcu zwali go „Najbardziej Nieprzewidywalnym Ninja Świata” do tego „Dziecko Przeznaczenia” -dodał beznamiętnie- Dlatego porosiłem moją drogą siostrę by sprawdziła czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Uzumaki Naruto nam nie przeszkodzi, a tylko on miałby taką możliwość.
-Ale przecież on ma w sobie część mocy Juubiego. To było niebezpieczne dla Czcigodnej w jej obecnym stanie.- powiedział Ezaw, nagle wokół zapanowała ciemność aby po chwili przerodzić się w srebrzysto-biały zimny blask, pochodzący od płomieni, które zamknęły w kręgu klęczącego mężczyznę i powoli zbliżały się do niego. Ten nieruchomo trwał w przybranej pozycji.
-Myślisz, że nie wiem co przechodzi moja droga siostra?! Gdyby nie to, że dzisiejsza misja może ukoić jej cierpienia nigdy bym jej nie pozwolił!- zagrzmiał uniesionym głosem mrożącym krew w żyłach.
-Wybacz mi to, Panie. Wiem, że nie naraziłbyś jej na niebezpieczeństwo- powiedział szybko szarooki, płomienie zgasły pogrążając polane w ciemnościach.
-Ruszaj. - rzekła zakapturzona postać odwracając się ku pniowi dębu.
- Tak jest Panie.
Ezaw powstał po czym wkładając dwa palce w usta i gwizdnął donośnie, zaraz z pobliskich krzaków wyskoczył potężnych rozmiarów pies. W kłębie dochodził do wysokości dorosłego człowieka, jego olbrzymie łapy zadudniały o podłoże zatrzymując się przy szarookim i wlepił w niego swoje świecące żółte ślepia. Ezaw oparł się ręką o kark zwierzęcia, pokryty ciemno-brunatną sierścią i wskoczył zgrabnie na jego grzbiet.
-Pamiętaj nie zawiedź mnie, a szczególnie Jej. – usłyszał jeszcze zimny głos dobiegający z ciemności.
-Wiem, Panie- powiedział po czym zniknął między drzewami kierując się w stronę Wioski Liścia.
[…]

Tymczasem po drugiej stronie jeziora przez gęste krzaki przedzierały się dwie postacie.
-Ała! Głupia gałąź! - rozległ się łomot, a potem krzyk- Dlaczego tu nie ma ścieżki, to takie upierdliwe.
-Nie marudź Shikaku, już widzę bazę- odparła mu druga postać. Rzeczywiście gdy tylko wyszli z zarośli ich oczom ukazał się niski budynek z jasnego drewna, ozdobiony girlandami z kwiatów i sznurami różnokolorowych lampionów. Nad drzwiami zawieszona była pokaźnych rozmiarów rzeźba przedstawiająca gwiazdę, której rozłożyste ramiona błyszczały złocisto kładąc piękne świetliste smugi na ściany domu i pobliskie drzewa. Pod drzwiami pojawiły się dwa cienie, jeden z nich zastukał rytmicznie, wewnątrz dało się słyszeć kroki i rozległ się glos
-Hasło.
-„Gwiazdy wskazują drogę wędrowcom pośród nocy”- padła odpowiedz, a drzwi otworzyły się, blask bijący z pomieszczenia oślepił stojących przed wejściem dwóch 12-letnich chłopców jednego o czarnych jak noc włosach spiętych w wysoką kitkę. Drugi był blondynem o blado niebieskich oczach.
-No, a któż to zaszczycił nas swoją obecnością- rozległ się ironiczny głos rosłego 15-latka, z opaską Chmury- Szlachetny Shikaku Nara i Inoki Yamanaka.
-A komuż to przypadła zaszczytna funkcja odźwiernego?- spytał tym samym tonem blondwłosy, wchodząc do jasno oświetlonego korytarza o kremowo-brązowych ścianach- Samemu synowi Czwartemu Raikage wielkiemu Tai’owi.
Członek klanu Yamanaka kierował się spokojnie do pomieszczenia po lewej stronie skąd dobiegały wesołe krzyki i śmiechy jednak został znienacka poczuł jak jakaś potężna dłoń chwyta go za kołnierz koszulki i unosi w górę. Młody shinobi Chmury spojrzał prosto w oczy Inoki’ego rozgniewanym spojrzeniem.
-Czy coś mówiłeś mały? – spytał grobowym tonem, a czarnowłosy przełknął ślinę
-Nie nic takiego- odparł szybko
-To dobrze- skwitował ciemnoskóry po czym puścił chłopca na podłogę. Zaraz podszedł do niego trzymający się do tej pory z boku brunet i pomógł mu wstać.
-Dzięki za wsparcie- szepnął sarkastycznie blondyn, gdy zbliżyli się do suwanych drzwi po lewej stronie. Jego towarzysz tylko wzruszył ramionami.
-Nie widziałem potrzeby poradziłeś sobie świetnie- odparł otwierając wchodząc do pomieszczenia
-Hej chłopaki nareszcie jesteście. - rozległ się krzyk młodzi ninjia rozglądali się starając zlokalizować jego źródło w tłumie młodzieży wypełniającej pokój.
-Tutaj! Chodźcie!- wtedy zauważyli, że przy stoliku po prawej stronie pod ścianą stoi zwarta grupka i machającą do nich białooką blondynkę.
-Dotarliście wreszcie.- powiedziała gdy chłopcom udało się przedrzeć przez tłum.- Co wam tyle zajęło?
-Musieliśmy iść okrężną drogą by nie napotkać jakiejś bandy gratulującej nam występu. To takie upierdliwe.-odparł czarnowłosy. Wszyscy zachichotali.
-Co się dziwić odwaliliśmy kawał dobrej roboty-powiedział brązowowłosy chłopak o charakterystycznych czerwonych strzałkach na policzkach- Widzieliście miny kage gdy nasz Juubi wyłonił się z wody.
- Kage to nic, Akira- odezwała się Cho, która pochłaniała już piątą porcje słodkich dango- Lordowie myśleli, że jest prawdziwi i wyglądali jakby chcieli uciec. Z resztą jeden tak zrobił – dziewczynka uśmiechnęła się
-Nie gadaj!
-Sama widziałam. Stratowałby swoim wielkim cielskiem całą widownie gdyby nie wywalił się.- Wszyscy gruchnęli śmiechem.
- Ale największą furorę zrobiła nasza Yume jako Hokage. - powiedziała wysoka i szczupła brunetka z włosami zaplecionymi w warkocz w zielonym kostiumie.- Właściwie dlaczego ty odmówiłeś tej roli Suzaku, przecież to twój ojciec i bardziej jesteś podobny.
-A co Rio? Nie podobam ci się jako Sasuke Uchiha?- spytał chłopiec kręcąc się wokół osi prezentując replikę stroju przyjaciela ojca.
 – Ty jako Zielona Bestia Konohy też byłaś niezła-odezwał się Tai, który podszedł do stolika by wziąć soku- Chociaż czego innego się spodziewać po córce pana Gaia, wujek Bee gdy opowiadał mi o tamtej bitwie był pod wrażeniem jego umiejętności.
-Cóż tobie też niczego nie brakowało gdy grałeś pana Bee- odezwała się Sayuri- Chyba tylko macek ośmiornicy. Szkoda, że nie chciałeś włożyć kostiumu, który ci przyszykowaliśmy.
-Chyba coś sobie w głowie poprzestawiałaś myśląc, że to założę. Wyglądałbym jak jakaś pokraka nie wojownik- burknął chłopak. Wszyscy zachichotali.
-Ale najlepszy kostium miał Takashi- skwitował Akira - Wygląda niemal identycznie jak pan Hakate, wystarczyło, że założył maskę.
-Mówisz jakbyś nie wiedział, że to jego ojciec- powiedział ze znużeniem Shikaku. Znów rozległa się fala chichotów.
Wtem do grupki podeszła najwyżej 5-letnia dziewczynka w bogato zdobionym różowym kimonie. Stanęła za roześmianą Sayuri po czym pociągnęła ją za rękaw. Blondynka spojrzała za siebie i ujrzała małą na czele jeszcze z pięciu maluchów, których ubiór świadczył o wysokim statusie materialnym rodziców.
-Zrób Madarę-  zażądała dziewczynka wpatrując się uporczywie w Sayuri. Bowiem to właśnie użytkowniczka Byakugana odgrywała rolę Uchihy na przedstawieniu i wciąż miała na sobie czerwono-czarną replikę zbroi wojownika pozbyła się jedynie czarnej peruki. Teraz wywróciła oczami słysząc prośbę maluchów.
-Przecież bawiłam się w to z wami chwilę temu. Dajcie mi odpocząć- powiedziała lecz zagłuszyły ją jęki i zawodzenia. Młoda kunoichi westchnęła odwróciła się i odłożyła  na stolik pity wcześniej sok, po czym sięgnęła do kieszeni skąd wyciągnęła czarną perukę. Włożyła ją szybko na swoje blond włosy po czym gwałtownie odwróciła się do gromadki wyciągając ręce w górę i przybierając minę, która miała wzbudzać strach.
-Kto śmie przeszkadzać wielkiemu Madarze!?- krzyknęła zmienionym grubym głosem kierując się do maluchów z wyciągniętymi rekami, które zaczęły śmiać się z uciechy- Wy!!!-wrzasnęła- Śmiejecie się?! Niech ja was dopadnę. Złapię was w  moje Wieczne Tsukuyomi i każe jeść codziennie szpinak i brokuły.-groziła dalej złowieszczym tonem po czym ruszyła w pościg po całym pokoju za roześmianą dzieciarnią wymachując zabawnie rękami. Członkowie Arkadii wtórowali śmiechem obserwując zabawę.
-Swoją drogą skąd tu te dzieciaki?- spytał Inoki zgromadzeni przy stole z przekąskami westchnęli.
-Zabranie tej zgrai na zwiedzanie naszej bazy to był jedyny sposób by uciec od tych lordów, szlachciców i pozostałych nudziarzy- odparł Akira
-Ale jak teraz przeprowadzimy inicjacje nowych członków Arkadii zajmując się jednocześnie tą bandą?- zapytał Shikaku wszyscy zamilkli, a tymczasem do stołu dopadła zziajana Sayuri, która duszkiem wypiła szklankę soku pomarańczowego.
-Już nie mogę. Z czego one są, że się nie męczą- sapnęła- Niech się ktoś ze mną zamieni.-rzuciła błagalnie
Znienacka drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wpadł niczym bomba potężnie zbudowany blond włosy mężczyzna o ciemnej karnacji i przeciw słonecznych okularach na jego plecach spoczywał zabandażowany podłużny kształt. Stanął pośrodku pokoju wśród przyglądających się mu z zaskoczeniem młodym ninja
-Się ma dzieciaki, luzujcie majtasy, Kiler Bee przybywa- prawdziwa zabawa się zaczyna, oł jee!- wykrzyczał
-Idealnie- powiedział Suzaku- Nasz problem rozwiązany
-Jak to, kto go tu wpuścił? – spytał zszokowany Akira po czym spojrzał na młodego Uzumaki, brunet uśmiechnął się tylko i ruszył do jonina z Chmury.
-Cześć wujku Bee jak ci się podobało przedstawienie?- spytał wesoło Suzaku.
-Co tu dużo gadać, wszystkim z wrażenia szczena opadła, talentu u was co nie miara.
-A czy Gyuuki widział i jak mu się podobało?
-Jasna sprawa, co się głupio pytasz?
-A kto to jest Gyuuki?- rozległ się cieniutki głosik należał do tej samej różowej księżniczki co wcześniej.
-„Idealnie mała”- pomyślał Suzaku, a nagłos powiedział- panienko to ty nie wiesz, że pan Bee jest jichuriki jednej z najpotężniejszych bestii na świecie – Ośmioogoniastego?
-Naprawdę?- oczy dziewczynki zabłysły podbiegła do mężczyzny i zaczęła tarmosić go za rękę- Niech go pan pokaże, proszę, proszę.
Po chwili wokół zdumionego mężczyzny pojawiło się więcej dzieci domagającej się prezentacji mocy Gyuukiego.
-Ejże maluchy. Dajcie spokój Ósemka nigdy by się tu nie zmieścił kiedy indziej.
Zewsząd rozległ się przeciągły jęk zawodu, a w potężnego shinobi zaczęło wpatrywać się kilka par szklistych oczu. Bee poczuł się głupio i nieswojo „ Chyba nie mam wyboru” -przemkło mu przez myśl. Wtedy z pleców wyłoniła się olbrzymia macka , która oplotła delikatnie różową księżniczkę i zaczęła nią bujać ku uciesze dziewczynki. Gdy postawił małą wszyscy dosłownie rzucili się na mężczyznę też pragnąc się pohuśtać.
-To mamy ich z głowy-powiedział dumnie Suzaku wracając do przyjaciół- Przekażcie dyskretnie pozostałym by poszli do drugiego pokoju naprzeciwko tam zrobimy zebranie.
-Ty to masz głowę stary-rzekł Akira z uznaniem.
-Planowałeś to już wcześniej prawda braciszku?- spytała Sayuri przyglądając się joninowi dosłownie obładowanego dzieciakami.
-Nie no coś ty – zaparł się brunet- Ja tylko opowiadałem maluchom o największych bohaterach IV wojny shinobi i ich zdolnościach. Co poradzę, że jeden z nich się tu niespodziewanie zjawił?
-Podałeś hasło panu Bee, Suzaku- powiedział ze znudzeniem Shikaku
-Hehe i tu mnie masz.-syn Naruto podrapał się z zakłopotaniem po głowie.
-Dobra nie ważne. Pośpieszmy się lepiej i zaczynajmy.- rzekła Sayuri. Wszyscy rozbiegli się po pokoju by powiadomić o zmianach członków Arkadii.

Na zewnątrz wieczór już zapadł, spowijając szalem mroku polane gdzie znajdowała się baza Arkadii. Dzięki zawieszonym na gałęziach drzew i ścianach domu lampionach nie napawał nikogo, kto tu zaszedł lękiem przeciwnie, wszystko tworzyło cudowny bajkowy nastój. Nagle zerwał się gwałtowny porywisty wiatr, który zgasił wszystkie światła pogrążając w mroku leśny ostęp. Rozległy się stanowcze ale nieśpieszne kroki jakiejś osoby, która niewidoczna dla nikogo stanęła przyglądając się rozświetlonym oknom bazy Arkadii.
-To będzie dziecinnie proste- rozległ się głos Hekate, zaczęła iść wolno stronę domu gdzie beztrosko bawiły się dzieci. Włożyła rękę do jednej z kieszonek przymocowanych do jej szerokiego pasa.
-Bawcie się dobrze maluszki- szepnęła słysząc głośne śmiechy i okrzyki dobiegające z budynku. -Niedługo nie będzie już wam tak do śmiechu.

2 komentarze:

  1. Pomysł z przedstawieniem jak dla mnie świetny! Późno już więc dużo nie napiszę, bo mi się mózg wyłączył :D ale rozdział fajny :) czekam na następny i życzę duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    dzieciaki, odwaliły naprawdę kawał dobrej roboty, przestawienie się udało, i było nim ostatnia walka czwartej wojny..., naprawdę ciekawe kim jest ten człowiek...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń