-A czego właściwie szukamy? – spytał Akira rozchylając
krzaki
-Jakiś śladów. – odpowiedział mu głos Suzaku z zarośli
rosnących wzdłuż ścieżki, przez którą można było dojść nad jezioro. Już od
kilku minut, mimo nieco zdziwionych spojrzeń przechodzących tamtędy ludzi,
trójka nastolatków buszowała w krzakach.
-Niemożliwe by tu coś zostało. Przecież , wtedy strasznie
lało i wszystko zmyło. – odparł sceptycznie Inuzuka – Może powinieneś
powiedzieć komuś dorosłemu o tych zdjęciach?
-Czy ty się słyszysz, Akira? – warknął ciemnowłosy – Od
kiedy to dorośli posłuchaliby w czymkolwiek dzieci, co? Zapomniałeś już o
naszych zasadach?
-Dobra, dobra nie unoś się tak. – mruknął czarnooki – Ale
się drażliwy zrobił, co Taro? – zwrócił się do swojego psa, który węszył parę
metrów od niego. Nieco dalej Sayuri pod postacią Inokiego rozchylała krzaki.
-Wiesz braciszku, musze przyznać, że miewasz przebłyski
geniuszu – powiedziała blondynka z uśmiechem –
Użycie Henge no jutsu by zmylić tych ciołków z ANBU- bomba.
-Miło, że przyznałaś, że posiadam coś takiego jak geniusz,
nie to co ty Młoda. – ostatnie słowa dodał ciszej
-Co powiedziałeś?!
- Oj, nieważne. Zajmijmy się lepiej szukaniem, a nie
gadaniem. – uciął szybko młody Uzumaki – I nie drzyj się tak głośno. Chcesz
żeby wszyscy nas usłyszeli?!
Sayuri mruknęła coś pod nosem i znów zniknęła w krzakach.
Akira musiał przyznać, ze to bardzo sprytne- kiedy wychodzili użyli Henge no
jutsu, Shikato i Inoki zostali w domu pod postaciami rodzeństwa Uzumakich, a
Suzaku i Sayuri wyszli jako Yamanaka i Nara. Jednocześnie Akira zadrżał na myśl
gdy ANBU dowiedzą się o tej małej podmianie, pewnie czeka ich surowa kara, a co
dopiero gdy dojdzie to do jego ojca. Zaczął się poważnie zastanawiać czy to aby
był dobry pomysł, pomaganie w ucieczce rodzeństwie Uzumakich. Wtedy jego piesek
zaszczekał porozumiewawczo.
-Co znalazłeś? – spytał Inuzuka podchodząc bliżej. Tuż przy
pniu drzewa zauważył coś błyszczącego. – Hej, chyba coś mamy! – krzyknął, po
chwili obok pojawił się jego towarzysze zaczęli przyglądać się znalezisku. Był
to medalion w kształcie ośmioramiennej gwiazdy.
-Hmm. Pierwszy raz widzę taki symbol. – rzekł Akira
-Teraz to by się przydała Yume. Ona by na pewno wiedziała –
stwierdził Suzaku i przygryzł dolną wargę, nie mieli możliwości by się jej
zapytać.
-Myślisz, że zgubił to tamten gość? – spytała Sayuri
przyglądając się dziwnej zawieszce
-Możliwe musimy się dowiedzieć, chodźcie. – rzekł Uzumaki i
zaczął iść w kierunku wioski
-Dokąd? – spytali jednocześnie jego towarzysze
-Zobaczycie. – odparł tylko. Akira i Sayuri spojrzeli po
sobie.
-Mam złe przeczucia. – powiedziała Sayuri
-Mnie też przestaje się to podobać. – mruknął brązowowłosy i
pobiegli za synem Naruto
-Biblioteka?! – krzyknął rozeźlonym szeptem Akira –
Wiedziałem, że mi się nie będzie podobać.
-A jak się chcesz czegoś dowiedzieć, co? Biblioteka to
skarbnica wiedzy.
-Zaczynasz mówić jak Yume. –mruknęła podążając za nimi
Sayuri wśród regałów – Może jeszcze zaczniesz recytować całe rozdziały z
podręczników?
-Przestańcie marudzić i mi pomóżcie – warknął Suzaku
zdejmując jakieś tomisko i podając Akirze i kolejne swojej siostrze – Zacznijcie
to przeglądać ja poszukam czegoś więcej. – Brązowowłosy spojrzał ze zgrozą na
wielką książkę, blondynkę też zamurowało gdy Suzaku wdrapał się na wyższy regał
by ściągnąć kolejne pozycje
-Ale ona ma z tysiąc stron! – jęknął Akira
-Nie każę wam ich czytać. Patrz po obrazkach i znajdź coś co
przypomina ten symbol. – warknął młody Uzumaki potrząsając tajemniczym
medalionem. Z naręczem książek udał się do najbliższego stolika
-Aha, chyba, że tak – ciemnooki rozsiadł się na podłodze i zaczął
przerzucać kartki. Jego towarzysze spojrzeli po sobie i z westchnieniem zabrali
się do roboty, zapowiadał się ciężki dzień.
<Kryjówka Ragnarok>
-Ale ci się dostanie. Dostanie, dostanie. – w ciemnym
korytarzu rozległ się śpiewny kobiecy ton.
-Zamknij się głupia wiedźmo! – warknął Nero wychodząc z
ciemnej jamy do okrągłego pomieszczenia, widać było , że jest wkurzony. Za nim
podskakując podążała Hekate.
-Nero zgubił medalion i nie wie gdzie. Boi się, że dostanie
od Mistrza – śpiewała wesoło tańcząc wokół pomarańczowo-włosego, który gromił
ja wzrokiem. Ta kobieta, nigdy nie przepuszczała okazji by mu dokuczyć i wtedy
zaczynała zachowywać się jak irytująca gówniara, a zwykle taka wyniosła,
śmiertelnie poważna.
-Przymknij się, bo powiem Ezawowi, że się w nim bujasz. – to
poskutkowało, szkarłatna kobieta zamilkła i wpatrywała się w Nero złowrogim
spojrzeniem
-Nie zro.. – przerwała gdy niespodziewanie pośrodku okrągłej
komnaty rozbłysnął błękitny płomień, a na lśniącą posadzkę opadł ciężko ciemny
kształt. Członkowie Ragnarok wpatrywali się w niego zaskoczeni.
-Ezaw! – krzyknęła Hekate i podbiegła do mężczyzny.
Odwróciła go na plecy, dało się wyczuć swąd spalenizny. Mroczny Łowca jęknął
głucho, całe jego ciało było poparzone w niektórych miejscach aż do kości, każdy
ruch czy dotyk powodował falę bólu. Nero stał sparaliżowany – Ezaw zawsze go
irytował, Mistrz ufał mu najbardziej, choć ten najrzadziej przebywał w bazie.
Był taki oziębły, dumny, nieprzewidywalny, a do tego nigdy nie ponosił porażek,
szczerze go nienawidził i życzył mu by
ktoś mu porządnie dokopał. Teraz nie mógł uwierzyć, że coś takiego się stało-
Mroczny Łowca pokonany, chciałby to zobaczyć. W tym momencie zdał sobie sprawę,
że Ezaw wrócił z niczym, bez tej małej.. Mistrz popadnie we wściekłość, a
jeszcze Ona.. Nero ostrożnie zaczął wycofywać się w jeden z korytarzy, lepiej
nie być w polu rażenie gdy Mefiso zapanuje gniew. Przyśpieszył kroku gdy
usłyszał miarowe dobrze mu znane, złowieszcze kroki.
-Gdzie Mikomi Uzumaki? – rozległ się niski przywodzący na
myśl nadchodzącą potężną burze głos. Wysoki mężczyzna w masce stał nad
niezdolnym do ruchu Ezawem, pod ścianą kuliła się ze strachu Hekate.
-Zabrali.. ją.. Wybacz.. mi.. – wychrypiał ledwo łapiąc
oddech przez spalone usta – Kapłan.. z.. wyspy.. Selene..
Na to ostatnie zdanie Mefisto drgnął, a otaczająca go
złowroga aura rozlała się po komnacie wywołując przeraźliwe drżenie u Hekate.
Nagle wszystko zniknęło, kobieta ostrożnie uniosła głowę jej pan stał
nieporuszenie niczym posag. Wtem odwrócił się gwałtownie i poszedł szybkim
krokiem w jeden z tuneli, jego płaszcz łopotał za nim jak skrzydła kruka.
-Hekate. – rzekł nagle, kobieta aż podskoczyła, pochyliła
nisko głowę czekając na cios – Zajmij się Ezawem. Musi wyleczyć rany.
-Tak, Panie. A co z tobą? – zadała pytanie nim ugryzła się w
język. „Teraz na pewno zginę” – pomyślała. Mężczyzna zatrzymał się w progu
wejścia.
-Wyruszam na łowy. – odparł cicho, bez emocji. Hekate
wiedziała co to oznacza, nie chciałaby być w skórze, tego który odebrał małą
Uzumaki Ezawowi. Los jaki go czeka będzie gorszy niż śmierć.
<Biblioteka Konohy>
-Mam dość. Nic tu nie ma, dajmy na dziś spokój. – westchnął
Akira przecierając oczy. Na poszukiwaniu informacji minął im cały dzień, mimo
że przewertowali setki książek nie znaleźli niczego przydatnego. Przeszli teraz
w mało uczęszczana część biblioteki, gdzie znajdowały się najstarsze tomy, gdy
nie napotkali niczego ciekawego we współczesnych pozycjach. Było tu mnóstwo
kurzu, a książki i zwoje wyglądały jakby miały z tysiąc lat. Tuż obok rozległo
się głuche burczenie przypominające bardziej odgłosy wydawane przez dzikie
rozeźlone zwierzę.
-Jestem głodna. –oznajmiła Sayuri zza stosu książek. Mimo
całej sytuacji jedno było niezmienne- nienasycony apetyt młodej Uzumaki
-Przestańcie jęczeć jak pięciolatki. Musimy coś znaleźć. –
warknął Suzaku
-A nie możemy pójść czegoś przegryźć i tu wrócić? – spytała
z nadzieją, odpowiedziało jej milczenie – To chyba znaczy nie. – mruknęła
niezadowolona po czym oparła się ciężko o jedną z wysokich regałów na co
zachybotał niebezpiecznie, a ze szczytu spadł tom wprost na głowę blondynki. –
Ała! A podobno wiedza nie boli. –jęknęła dziewczyna masując sobie głowę i
przyglądając się nienawistnie starej księdze o postrzępionych pożółkłych
kartach i zniszczonej okładce, którą ktoś obkleił szarym papierem zapewne dla
ochrony, lecz niewiele to pomogło. Dziewczyna ze zrezygnowaniem sięgnęła po
tom, zerkając na stronę tytułową „Kroniki Wielkiego Kamuyamatoiwarehiko.”
-„Co za imię. Rodzice chyba cię nie kochali”– pomyślała
Zaczęła przeglądać książkę, był to, można powiedzieć,
pamiętnik starożytnego bohatera z jego wypraw. Poza opisami przygód i różnych
potyczek, były także ręczne rysunki kronikarza, przeglądając je Uzumaki,
ujrzała wreszcie coś co szukali od dawna
-Hej, chłopaki chyba znalazłam! – krzyknęła. Jej towarzysze
poderwali się i ruszyli do dziewczyny, która położyła książkę na stole i
wskazywała obrazek z identycznym symbolem- ośmioramienną gwiazdą. Poza nim na
wytartej stronie były podobizny samurajów w antycznych zbrojach, walczących z
groteskowymi, szkaradnymi potworami.
- Posłuchajcie co tu pisze:
„Podróżując w głąb Kraju Trzcin doszedłem aż na skraj
wielkiego pustkowia, gdzie znajdowały się jedynie wielkie iglice skalne
sięgające nieba. By przejść dalej musieliśmy pokonać wielką przepaść połączoną
jedynie niewielkim linowym mostem. Przeprawa szła bardzo powoli gdyż przejście
było wąskie, a moich towarzyszy wielu. Wtedy ogarnęła nas wielka gęsta mgła,
taka że ledwo widziałem swych ludzi.
-Tyś jest Kamuyamatoiwarehiko?
– rozległ się głos. Z mgły wyłoniła się przepiękna niewiasta o oczach niczym
migdały i włosach czarnych jak skrzydła kruka. Kobieta skłoniła się nisko i
rzekła – Oczekiwaliśmy cię Wielki Panie, twa sława dotarła aż tutaj, do Świata
Przejścia. Zechciej zaszczycić mój lud twoją obecnością na uczcie wydaną ku
czci twych bohaterskich czynów.
-Przybędę Pani, gdy
tylko moi wszyscy ludzie przeprawią się przez przepaść. – odpowiedziałem jej
-To niedaleko Wielki
Panie. Choć za mną przedstawię cię starszyźnie. Twoi ludzie zaraz do nas
dołączą.
Podążyłem za ową
niewiastą, wokół nas mgła zgęstniała tak, ze ledwo widziałem czarny cień mojej
przewodniczki. Długo szliśmy, a wioski nie było widać.
- Obawiam się Pani, że
się zgubiliśmy. – rzekłem, lecz po kobiecie nie było śladu. Wołałem, ale nie
odpowiadała. Przed sobą ujrzałem światło podążając za nim dotarłem do wielkiego
ołtarza z gładkiego, kamienia lśniącego niczym stal w słońcu. Głównym elementem
była wielka gwiazda o ośmiu ramionach, która promieniowała niezwykłym blaskiem.
Nagle z mgły wyszedł człowiek w płaszczu, prowadzący jednego z mych towarzyszy.
Nim zdążyłem cokolwiek uczynić nieznajomy wepchnął go na ołtarz, oślepiło mnie
przerażające błękitne światło. Gdy otworzyłem oczy nie było już mojego towarzysza,
dobyłem broni i skierowałem go w zakapturzonego.
-Co to ma znaczyć?
Gdzie mój towarzysz? – krzyknąłem do nieznajomego
-W mojej wiosce Wielki
Panie. – rozległ się spokojny głos. Obok mnie stała owa czarnowłosa niewiasta
wskazała na ołtarz – To jest wejście do wioski. Wszyscy już czekają
Kamuyamatoiwarehiko, idź.
Gdy spojrzałem w oczy
tej kobiety poczułem wielki spokój i pewnie ruszyłem ku ołtarzowi. Nagle na mej
drodze stanął mężczyzna w białej szacie i odepchnął mnie laską od przejścia.
-Głupcze! Chcesz
zgubić siebie i swych ludzi i skazać ich na wieczne potępienie?! – krzyknął z
wściekłością – Jeśli przejdziesz to twa dusza stanie się pożywieniem dla
Przeklętego Boga Chaosu! Odejdź, wszedłeś na ziemie demonów, które służą złu.
Zabierz swych ludzi i uciekaj!
Słysząc te słowa po
raz pierwszy poczułem strach. Cofnąłem się przed tym mężem, który musiał być
posłańcem bogów. Taką czułem od niego potęgę. Nagle do mego ramienia przypadła
owa czarnowłosa niewiasta.
-Och, Panie ratuj! Ten
człowiek chce zabić mnie i mój lud! Nie pozwól mu! Błagam! Zabij go swym
mieczem i uwolnij nas od niego! – zawodziła. W me serce wstąpiła litość.
Skierowałem mój miecz na owego człowieka, lecz wtedy znów odezwał się nieznany
Mąż W Bieli.
-Nie daj się omamić
fałszywym słowom demona ukrytego pod postacią niewiasty. Zerwij z jej szyi
medalion, a ukaże ci się jej prawdziwa twarz.
Uczyniłem co
powiedział. Zerwałem naszyjnik w kształcie ośmioramiennej gwiazdy. Kobieta
krzyknęła przerażona i spojrzała na mnie z wściekłością. Jej oczy zapłonęły
czerwienią, gładka twarz wydłużyła się i pokryła łuskami, zęby urosły i
zaostrzyły tworząc kły, włosy opadły, a dłonie zmieniły w szpony. Zszokowany
jej odrażającą postacią nie mogłem się ruszyć, gdy ta zamachnęła się by mnie
zabić. Obok świsnęła strzała, która zagłębiła się w ciało potwora i padł
martwy.
-Panie choć ze mną
szybko. Uwolniliśmy już twoich ludzi. – Obok mnie pojawił się młodzieniec z
łukiem, który chwycił moją dłoń i poprowadził w mgłę. Mijaliśmy jeszcze kilka
postaci w bieli takich jak tamten mężczyzna i mój przewodnik, kierujących się
do dziwnego ołtarza i gnających przed sobą hordy paskudnych poczwar umykających
przed świetlistymi strzałami Białych Ludzi. Młodzieniec co chwila ciskał w demony,
które zastąpiły nam drogę strzały. Ja także chciałem pomóc, lecz mój miecz nie
zranił żadnego potwora.
-Jak mam z nimi
walczyć? – krzyknąłem do swego przewodnika. Ten dotknął palcem klingi mego
miecza i wymówił niezrozumiałe dla mnie słowa. Moja broń zalśniła złocistym
blaskiem.
-Teraz będziesz w
stanie zniszczyć demony – odparł młodzieniec. Rzeczywiście, mój miecz torował
nam obu drogę przez tabuny demonów wychodzących z mgły. Pobiegliśmy wprost nad
linowy most, przez który przechodzili w pośpiechu moi ludzie. Zdałem sobie
sprawę, że nadal trzymałem w dłoni ową ośmioramienną gwiazdę – naszyjnik, który
zerwałem owej niewiaście. Wtedy poczułem potworny ból jakby ktoś palił moją
rękę w żywym ogniu wyrzuciłem medalion w przepaść, lecz to nie pomogło. Nie
mogąc znieść tego cierpienia odciąłem sobie lewą dłoń. Ból zniknął natychmiast.
-Dobrze, zrobiłeś
Kamuyamatoiwarehiko. Gdybyś czekał jeszcze chwilę mrok ogarnąłby całe twe ciało
i nie byłoby już ratunku. – rzekł młodzieniec – Odejdź stąd, bo to miejsce jest
przeklęte. Musimy oddzielić je od świata ludzi nim dojdzie do najgorszego.
Teraz muszę iść by wesprzeć mych braci, lecz nie obawiaj się nic ci już nie
będzie grozić dzięki cząstce światła w twoim mieczu.
-Zaczekaj! –
krzyknąłem za oddalającym się młodzieńcem – Kim jesteście? I co to wszystko
znaczy?
-Jesteśmy sługami
Pani, Która Oświetla Swym Blaskiem Nocne Niebo.
Dzięki jej ochronie ludzie nie pogrążą się w mroku jeśli tylko powołają
się na Jej majestat.
-A te demony? Czego
one chcą?
-Zesłać na świat chaos
i zniszczenie, aby ich Przeklęty Bóg mógł na powrót zapanować nad ziemią. – młodzieniec zniknął we mgle. Wokół
zapanowała cisza. Ja, wraz z moimi ludźmi przeszedłem na drugą stronę. Gdy
tylko ostatni człowiek dotknął stopami twardego podłoża rozległ się potężny
huk, niczym uderzenie setek piorunów. Miejsce skąd ledwo uciekliśmy rozjarzyło
się srebrzysto-złocistym światłem i zniknęło. Widziałem tylko wielką przestrzeń
wypełnioną kłębiącą się mgłą. Wiedziałem, że stałem na krańcu świata.
Odwróciłem się od tego przeklętego miejsca i udałem się wraz z towarzyszami do
mej Ojczyzny.” – Sayuri skończyła czytać i zerknęła niepewnie na
towarzyszy. Milczeli przez chwilę.
-Eee… Czyli naszymi przeciwnikami jest banda religijnych
fanatyków wierzących w wielki powrót jakiegoś złego boga, czy może demony
chcący zniszczyć ludzkość? – spytał Akira przekręcając głowę by lepiej zobaczyć
zdobiący stronę obrazek
-Nie mam pojęcia. – odparł Suzaku chowając twarz w dłoniach.
Tyle szukania, a oni znaleźli jedynie fragment o wyprawie jakiegoś
pół-mitycznego bohatera wspominającego
ten symbol – Mam już dosyć. Wracajmy do domu.
Wstał i zaczął kierować się do wyjścia za nim podreptali
jego towarzysze. Biblioteka była opustoszała, było późne popołudnie. Trójka
nastolatków wyszła na zewnątrz.
-No cóż przynajmniej mamy jakiś ślad. Jutro też tu wrócimy.
Może coś o tym całym Kumoyamata.. coś tam się dowiemy. – mruknął Uzumaki
-Myślisz, że ta cała historia o tym Bogu Chaosu jest
prawdziwa? Że to jego symbol? – spytała Sayuri
-To jakaś stara legenda. Tych nigdy nie można brać poważnie,
bo przecież na przykład wszyscy dotykaliśmy tego medalionu, a żadnemu z nas
ręki nie upaliło – odparł Suzuaku zakładając ręce za głowę, nie podobało mu się
to wszystko, czuł potworny niepokój. Akira chciał coś powiedzieć, lecz nagle
przed trójką wyrosła wysoka postać w stroju shinobi Konohy.
-GDZIE WYŚĆIE BYLI, NA WSZYSTKICH PIĘCIU HOKAGE?! – ryknął
na całą ulicę. Dzieciaki, aż upadły na ziemię. Teraz dopiero zorientowali się,
że rodzeństwo Uzumaki powróciło do swoich prawdziwych postaci.
-Sensei Iruka. – pisnęła przestraszona Sayuri widząc
rozwścieczonego nauczyciela z Akademii nad sobą.
-Myśleliście, że ta wasza ucieczka nie wyszła na jaw?!
Wstawać i zaraz do domu! – krzyknął. – Co wy sobie myśleliście? Nie po to wasz
ojciec przedsięwziął takie środki ostrożności żebyście sobie uciekali.
Trójka uczniów zaraz pozbierała się i zaczęła maszerować
przed nauczycielem w stronę domu. Zapanowało milczenie, w połowie drogi
przerwał je Iruka.
-Wiem, co czujecie Sayuri, Suzaku. Martwicie się o Mikomi,
ale to nie usprawiedliwia waszej ucieczki, przysparzacie jedynie więcej
zmartwień rodzicom. Nie, nie zawiadomiliśmy ich. – powiedział gdy tylko Suzaku
nabrał powietrza by o to zapytać. – Macie szczęście, że wasza matka wyszła
razem z Sakurą, a Naruto jest zajęty, do tego mało co shinobi zostało w wiosce,
by rozpocząć poszukiwania. Swoją drogą gdzie wyście się schowali? – spytał
zaintrygowany
-Byliśmy w bibliotece. – odparła Sayuri. Brwi Iruki
podjechały do góry
-To ostatnie miejsce gdzie bym się was szukał. – stwierdził
były nauczyciel Naruto
<Gdzieś w drodze do Konohy>
-Mówię wam, pokonałem prawdziwego
wilkołaka. – opowiadał Seiran podczas gdy Izumi bandażowała dość duże rozcięcie
na ramieniu. Młodzieniec i Miyagi
dogonili dzieciaki gdy zbliżał się wieczór. Teraz dziadek drzemał z fajką w
ustach oparty o ciało wielkiej Tygrysicy, a Seiran z zapałem przedstawiał
przebieg ich walki z Mrocznym Łowcą i jego pupilem.
-Jesteście niesamowici. –
szepnęła Mikomi z zachwytem wpatrując się w najstarszego z rodzeństwa. –
Dziękuje. Bardzo wam dziękuje.
-Będziesz dziękować jak
dostarczymy cię do Konohy. – odparł zielonowłosy – Zapoznasz mnie może z
najładniejszymi laskami w wiosce i wspomnisz im o moich bohaterskich czynach,
zgoda?
-Tak. Musisz je ostrzec, że
Seiran to straszny Krętacz i Kłamczuch. – rzekł kąśliwie Rikuo
-Ja kłamię? Niby kiedy? – spytał
poruszonym tonem młodzieniec
-Z tym wilkołakiem to
przesadziłeś. Zawsze lubisz koloryzować opowiadania. Nie mam już pięciu lat
żeby wierzyć w każde twoje słowo. – odparł chłopiec
-A właśnie, że mówię prawdę. –
powiedział twardo Seiran – Walczyłem z wilkołakiem i on mnie podrapał. Za
niedługo sam się w niego zamienię i cię zjem.
-Taa i co jeszcze? – ciemnowłosy
spojrzał na niego pobłażliwie.
-A potem wypluje, bo niestrawny
jesteś. – wyszczerzył się zielonowłosy, nagle zesztywniał i zaczął drżeć na
całym ciele – Czuje, jak dochodzą do głosu moje drapieżne instynkty – rzekł
gardłowym, chrapliwym głosem. Zadarł głowę do tyłu i zawył niczym prawdziwy
wilk. – AUUUUUU! Budzi się we mnie zwierzę!
-Cicho, obudzisz dziadka. –
szepnęła Izumi, lecz było za późno starzec chrapnął głośniej i uniósł głowę by
sprawdzić co to za hałasy. Tymczasem Seiran wstał i wyciągając ręce przed
siebie ruszył na Rikuo, chłopiec ze śmiechem odskoczył i ukrył się za drzewem.
-A po co mam ganiać za jakimś
chuderlawym chłopaczkiem skoro mam tu słodziutką księżniczkę. – rzekł
młodzieniec i nim Mikomi się zorientowała o co chodzi zielonowłosy chwycił ją w
swoje objęcia i zaczął łaskotać. Polanę wypełnił niekontrolowany śmiech
dziewczynki.
-Nie, Nie haha! Przestań Seiran!
Hahaha! Wy-ystarczy! – Młoda Uzumaki wyrwała się i pobiegła do linii drzew by
się schować.
-Hej, księżniczko! Wracaj tu! I
tak nie uciekniesz. Złapię cię i schrupię na kolacje. – krzyczał wesoło Seiran
i rzucił się za rudowłosą.
Czy niewidomy może zobaczyć
gwiazdki przed oczami? Seiran nie znał się na tym, ale chyba właśnie takie miał
takie dziwne wrażenie. Niespodziewanie poczuł potężne uderzenie w klatkę
piersiową, zupełnie jakby tony kamieni zwaliły się na niego i pozbawiły
możliwości zaczerpnięcia powietrza. Bezwładnie poleciał w tył. Słyszał czyjś
przerażony krzyk. Kolejne uderzenie, tym razem z tyłu, to drzewo zakończyło
jego lot. Powoli opadał na ziemie, czuł w ustach metaliczny smak krwi.
Po prostu 'uwielbiam' takie zakończenia... Teraz do następnego rozdziału będę sie głowic co mu sie stało... (Ahh życie jest ciężkie :p) rozdział bardzo fajny :) nie moge sie doczekać następnego. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńJa też je lubię ;P Ta niepewność i domysły co będzie dalej. Sorki, ale ciąg dalszy już niedługo będzie, więc się nie martw ;)
UsuńJestem i komentuję :D Ze spóźnieniem, ale nie dodałaś jeszcze następnego rozdziału, więc jest dobrze xD oczywiście się wytłumaczę, w porze wakacji o wiele, wiele mniej czasu spędzam na kompie jestem jedynie na tablecie lub telefonie, a w tym się okropnie pisze komentarze xD
OdpowiedzUsuńNo to zaczynam komentowanie :D
Suzaku jest bardzo ,mądrym chłopcem, pewnie odziedziczył to po swoim dziadku xD w sumie dziwne, że wyszkoleni ANBU nie zauważyli różnicy w chakrze w zamianie henge no jutsu xD no, ale cóż, zdarza się tak xD znaleźli medalion Nera? prze... znaczy, dobrzy są, ja na bank nie zwróciłabym na taki szkopuł, jak brak medalika, uwagi xD tym bardziej na zdjęciach :P
a Nero ma ból dupy, bo zgubił biżuterie xD a Hekate go wnerwia xD Teraz już nie ma "moja ptaszyno" XD jak to człowiek potrafi zmienić swoje nastawienie ;) chociaż ja tam nadal mam wrażenie, że Nero jest tak na serio w porządku gościem ;) nawet co do Ezawa jakoś się przejął jego stanem, chociaż go nienawidzi xD no, ale ważne, że ma uczucia i jest skłonny do apatii xD
Poszukiwania w bibliotece <3 kiedyś byłam w bibliotece, by podrywać z przyjaciółką mądrych kolesi - ale bez skutku, jesteśmy chyba zbyt próżne :P Nieważne... :P Mi by się nie chciało nawet obrazków przeglądać w tych książkach xD Kamuyamatoiwarehiko.... jezus maria, skąd ty to imię wytrzasnęłaś xD biedny facet musiał mieć ciężkie dzieciństwo "Hej, chłopaki chodźmy do Kamuyamatoiwarehiko, albo nie, zaraz będzie ciemno" xD no, ale jakie te kroniki mitologiczne, bogowie Chaosu <3 Kocham mitologie, więc dla mnie spoko xD te moce, w sensie,że Bogowie dotknięciem miecza pomogli mu przecinać wrogów... poczułam się, jak w czasie gry God of War xD w każdym razie fajna legenda, ale też niespecjalnie bym w nią uwierzyła xD heheh, Iruka jak ich złapał to zgniótł mnie ostatnim stwierdzeniem, że biblioteka jest ostatnim miejscem, w którym by ich szukał xD Nie ma to jak wiara w ucznia xD
Seiran jest kochany xD jak niewidomy może relacjonować innym walkę xD jeszcze ta symulacja w przemianę w wilkołaka xD za dużo zmierzchu się naogl... nie ważne xD Fajnie się dreoczy z Mikomi, po co mu jakaś laska skoro ma przy sobie księżniczkę xD kuźwa, ktoś ich znalazł :/ pewnie ten pieprzony Mefisto :/ niech spada :/ a Mikomi z Seiranem się gdzieś zabarykadują :D
Tyle ode mnie, czekam na next oczywiście :D
Życzę dużo weny, ochoty, czasu i zadowolenia z pisania :D
Pozdrawiam ;* ;)
ANBU nic nie zauważyli, bo siedzieli na drzewach wokół domu, a nie w środku ;P, a w końcu się skapnęli skoro ich szukał Iruka;) Suzaku rzeczywiście wiele cech odziedziczył po dziadku, szkoda, że jego rozbrykana siostra ma na niego "zły wpływ" ;p
UsuńCo do "Kamuyamatoiwarehiko" znalazłam to imię w mitologii japońskiej i nie mogła się oprzeć by go wykorzystać ^^
No widzisz jaki Seiran jest wyjątkowy XD Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, chociaż może poza czytaniem i oglądaniem TV ;P
Co do Nero, jak człowiek jest wkurzony to wiadomo, że zmienia swoje nastawienie i warczy na wszystkich, nie? A ten wisiorek wbrew pozorom to nie tylko zwykła ozdoba ;)
Tyle ode mnie, mam nadzieje, że się podobało i następne części też będziesz czytać :)
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, więc Nero zgubił medalion, a Ezaw jednak uratował się z tej pułapki, kim oni są, mogą im bardzo zaszkodzi, a jak widać Mefisto odnalazł ich, dzieciaki raczej powinny powiedzieć o tym co znalazły....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia