Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział XIV Pytania i odpowiedzi

[Naprawdę przepraszam, że dopiero teraz wstawiam rozdział, ale naprawdę nie mogłam wcześniej. Internet mi padł, miałam dwa egzaminy pod rząd i ogólnie zabiegana byłam w ostatnim tygodniu. W każdym bądź razie bardzo przepraszam za opóźnienia i zapraszam do czytania :) ]



-A czego właściwie szukamy? – spytał Akira rozchylając krzaki
-Jakiś śladów. – odpowiedział mu głos Suzaku z zarośli rosnących wzdłuż ścieżki, przez którą można było dojść nad jezioro. Już od kilku minut, mimo nieco zdziwionych spojrzeń przechodzących tamtędy ludzi, trójka nastolatków buszowała w krzakach.
-Niemożliwe by tu coś zostało. Przecież , wtedy strasznie lało i wszystko zmyło. – odparł sceptycznie Inuzuka – Może powinieneś powiedzieć komuś dorosłemu o tych zdjęciach?
-Czy ty się słyszysz, Akira? – warknął ciemnowłosy – Od kiedy to dorośli posłuchaliby w czymkolwiek dzieci, co? Zapomniałeś już o naszych zasadach?
-Dobra, dobra nie unoś się tak. – mruknął czarnooki – Ale się drażliwy zrobił, co Taro? – zwrócił się do swojego psa, który węszył parę metrów od niego. Nieco dalej Sayuri pod postacią Inokiego rozchylała krzaki.
-Wiesz braciszku, musze przyznać, że miewasz przebłyski geniuszu – powiedziała blondynka z uśmiechem –
Użycie Henge no jutsu by zmylić tych ciołków z ANBU- bomba.
-Miło, że przyznałaś, że posiadam coś takiego jak geniusz, nie to co ty Młoda. – ostatnie słowa dodał ciszej
-Co powiedziałeś?!
- Oj, nieważne. Zajmijmy się lepiej szukaniem, a nie gadaniem. – uciął szybko młody Uzumaki – I nie drzyj się tak głośno. Chcesz żeby wszyscy nas usłyszeli?!
Sayuri mruknęła coś pod nosem i znów zniknęła w krzakach. Akira musiał przyznać, ze to bardzo sprytne- kiedy wychodzili użyli Henge no jutsu, Shikato i Inoki zostali w domu pod postaciami rodzeństwa Uzumakich, a Suzaku i Sayuri wyszli jako Yamanaka i Nara. Jednocześnie Akira zadrżał na myśl gdy ANBU dowiedzą się o tej małej podmianie, pewnie czeka ich surowa kara, a co dopiero gdy dojdzie to do jego ojca. Zaczął się poważnie zastanawiać czy to aby był dobry pomysł, pomaganie w ucieczce rodzeństwie Uzumakich. Wtedy jego piesek zaszczekał porozumiewawczo.
-Co znalazłeś? – spytał Inuzuka podchodząc bliżej. Tuż przy pniu drzewa zauważył coś błyszczącego. – Hej, chyba coś mamy! – krzyknął, po chwili obok pojawił się jego towarzysze zaczęli przyglądać się znalezisku. Był to medalion w kształcie ośmioramiennej gwiazdy.
-Hmm. Pierwszy raz widzę taki symbol. – rzekł Akira
-Teraz to by się przydała Yume. Ona by na pewno wiedziała – stwierdził Suzaku i przygryzł dolną wargę, nie mieli możliwości by się jej zapytać.
-Myślisz, że zgubił to tamten gość? – spytała Sayuri przyglądając się dziwnej zawieszce
-Możliwe musimy się dowiedzieć, chodźcie. – rzekł Uzumaki i zaczął iść w kierunku wioski
-Dokąd? – spytali jednocześnie jego towarzysze
-Zobaczycie. – odparł tylko. Akira i Sayuri spojrzeli po sobie.
-Mam złe przeczucia. – powiedziała Sayuri
-Mnie też przestaje się to podobać. – mruknął brązowowłosy i pobiegli za synem Naruto

-Biblioteka?! – krzyknął rozeźlonym szeptem Akira – Wiedziałem, że mi się nie będzie podobać.
-A jak się chcesz czegoś dowiedzieć, co? Biblioteka to skarbnica wiedzy.
-Zaczynasz mówić jak Yume. –mruknęła podążając za nimi Sayuri wśród regałów – Może jeszcze zaczniesz recytować całe rozdziały z podręczników?
-Przestańcie marudzić i mi pomóżcie – warknął Suzaku zdejmując jakieś tomisko i podając Akirze i kolejne swojej siostrze – Zacznijcie to przeglądać ja poszukam czegoś więcej. – Brązowowłosy spojrzał ze zgrozą na wielką książkę, blondynkę też zamurowało gdy Suzaku wdrapał się na wyższy regał by ściągnąć kolejne pozycje
-Ale ona ma z tysiąc stron! – jęknął Akira
-Nie każę wam ich czytać. Patrz po obrazkach i znajdź coś co przypomina ten symbol. – warknął młody Uzumaki potrząsając tajemniczym medalionem. Z naręczem książek udał się do najbliższego stolika
-Aha, chyba, że tak – ciemnooki rozsiadł się na podłodze i zaczął przerzucać kartki. Jego towarzysze spojrzeli po sobie i z westchnieniem zabrali się do roboty, zapowiadał się ciężki dzień.

<Kryjówka Ragnarok>
-Ale ci się dostanie. Dostanie, dostanie. – w ciemnym korytarzu rozległ się śpiewny kobiecy ton.
-Zamknij się głupia wiedźmo! – warknął Nero wychodząc z ciemnej jamy do okrągłego pomieszczenia, widać było , że jest wkurzony. Za nim podskakując podążała Hekate.
-Nero zgubił medalion i nie wie gdzie. Boi się, że dostanie od Mistrza – śpiewała wesoło tańcząc wokół pomarańczowo-włosego, który gromił ja wzrokiem. Ta kobieta, nigdy nie przepuszczała okazji by mu dokuczyć i wtedy zaczynała zachowywać się jak irytująca gówniara, a zwykle taka wyniosła, śmiertelnie poważna.
-Przymknij się, bo powiem Ezawowi, że się w nim bujasz. – to poskutkowało, szkarłatna kobieta zamilkła i wpatrywała się w Nero złowrogim spojrzeniem
-Nie zro.. – przerwała gdy niespodziewanie pośrodku okrągłej komnaty rozbłysnął błękitny płomień, a na lśniącą posadzkę opadł ciężko ciemny kształt. Członkowie Ragnarok wpatrywali się w niego zaskoczeni.
-Ezaw! – krzyknęła Hekate i podbiegła do mężczyzny. Odwróciła go na plecy, dało się wyczuć swąd spalenizny. Mroczny Łowca jęknął głucho, całe jego ciało było poparzone w niektórych miejscach aż do kości, każdy ruch czy dotyk powodował falę bólu. Nero stał sparaliżowany – Ezaw zawsze go irytował, Mistrz ufał mu najbardziej, choć ten najrzadziej przebywał w bazie. Był taki oziębły, dumny, nieprzewidywalny, a do tego nigdy nie ponosił porażek, szczerze go nienawidził  i życzył mu by ktoś mu porządnie dokopał. Teraz nie mógł uwierzyć, że coś takiego się stało- Mroczny Łowca pokonany, chciałby to zobaczyć. W tym momencie zdał sobie sprawę, że Ezaw wrócił z niczym, bez tej małej.. Mistrz popadnie we wściekłość, a jeszcze Ona.. Nero ostrożnie zaczął wycofywać się w jeden z korytarzy, lepiej nie być w polu rażenie gdy Mefiso zapanuje gniew. Przyśpieszył kroku gdy usłyszał miarowe dobrze mu znane, złowieszcze kroki.
-Gdzie Mikomi Uzumaki? – rozległ się niski przywodzący na myśl nadchodzącą potężną burze głos. Wysoki mężczyzna w masce stał nad niezdolnym do ruchu Ezawem, pod ścianą kuliła się ze strachu Hekate.
-Zabrali.. ją.. Wybacz.. mi.. – wychrypiał ledwo łapiąc oddech przez spalone usta – Kapłan.. z.. wyspy.. Selene..
Na to ostatnie zdanie Mefisto drgnął, a otaczająca go złowroga aura rozlała się po komnacie wywołując przeraźliwe drżenie u Hekate. Nagle wszystko zniknęło, kobieta ostrożnie uniosła głowę jej pan stał nieporuszenie niczym posag. Wtem odwrócił się gwałtownie i poszedł szybkim krokiem w jeden z tuneli, jego płaszcz łopotał za nim jak skrzydła kruka.
-Hekate. – rzekł nagle, kobieta aż podskoczyła, pochyliła nisko głowę czekając na cios – Zajmij się Ezawem. Musi wyleczyć rany.
-Tak, Panie. A co z tobą? – zadała pytanie nim ugryzła się w język. „Teraz na pewno zginę” – pomyślała. Mężczyzna zatrzymał się w progu wejścia.
-Wyruszam na łowy. – odparł cicho, bez emocji. Hekate wiedziała co to oznacza, nie chciałaby być w skórze, tego który odebrał małą Uzumaki Ezawowi. Los jaki go czeka będzie gorszy niż śmierć.

<Biblioteka Konohy>
-Mam dość. Nic tu nie ma, dajmy na dziś spokój. – westchnął Akira przecierając oczy. Na poszukiwaniu informacji minął im cały dzień, mimo że przewertowali setki książek nie znaleźli niczego przydatnego. Przeszli teraz w mało uczęszczana część biblioteki, gdzie znajdowały się najstarsze tomy, gdy nie napotkali niczego ciekawego we współczesnych pozycjach. Było tu mnóstwo kurzu, a książki i zwoje wyglądały jakby miały z tysiąc lat. Tuż obok rozległo się głuche burczenie przypominające bardziej odgłosy wydawane przez dzikie rozeźlone zwierzę.
-Jestem głodna. –oznajmiła Sayuri zza stosu książek. Mimo całej sytuacji jedno było niezmienne- nienasycony apetyt młodej Uzumaki
-Przestańcie jęczeć jak pięciolatki. Musimy coś znaleźć. – warknął Suzaku
-A nie możemy pójść czegoś przegryźć i tu wrócić? – spytała z nadzieją, odpowiedziało jej milczenie – To chyba znaczy nie. – mruknęła niezadowolona po czym oparła się ciężko o jedną z wysokich regałów na co zachybotał niebezpiecznie, a ze szczytu spadł tom wprost na głowę blondynki. – Ała! A podobno wiedza nie boli. –jęknęła dziewczyna masując sobie głowę i przyglądając się nienawistnie starej księdze o postrzępionych pożółkłych kartach i zniszczonej okładce, którą ktoś obkleił szarym papierem zapewne dla ochrony, lecz niewiele to pomogło. Dziewczyna ze zrezygnowaniem sięgnęła po tom, zerkając na stronę tytułową „Kroniki Wielkiego Kamuyamatoiwarehiko.”
-„Co za imię. Rodzice chyba cię nie kochali”– pomyślała
Zaczęła przeglądać książkę, był to, można powiedzieć, pamiętnik starożytnego bohatera z jego wypraw. Poza opisami przygód i różnych potyczek, były także ręczne rysunki kronikarza, przeglądając je Uzumaki, ujrzała wreszcie coś co szukali od dawna
-Hej, chłopaki chyba znalazłam! – krzyknęła. Jej towarzysze poderwali się i ruszyli do dziewczyny, która położyła książkę na stole i wskazywała obrazek z identycznym symbolem- ośmioramienną gwiazdą. Poza nim na wytartej stronie były podobizny samurajów w antycznych zbrojach, walczących z groteskowymi, szkaradnymi potworami.
- Posłuchajcie co tu pisze:
„Podróżując  w głąb Kraju Trzcin doszedłem aż na skraj wielkiego pustkowia, gdzie znajdowały się jedynie wielkie iglice skalne sięgające nieba. By przejść dalej musieliśmy pokonać wielką przepaść połączoną jedynie niewielkim linowym mostem. Przeprawa szła bardzo powoli gdyż przejście było wąskie, a moich towarzyszy wielu. Wtedy ogarnęła nas wielka gęsta mgła, taka że ledwo widziałem swych ludzi.
-Tyś jest Kamuyamatoiwarehiko? – rozległ się głos. Z mgły wyłoniła się przepiękna niewiasta o oczach niczym migdały i włosach czarnych jak skrzydła kruka. Kobieta skłoniła się nisko i rzekła – Oczekiwaliśmy cię Wielki Panie, twa sława dotarła aż tutaj, do Świata Przejścia. Zechciej zaszczycić mój lud twoją obecnością na uczcie wydaną ku czci twych bohaterskich czynów.
-Przybędę Pani, gdy tylko moi wszyscy ludzie przeprawią się przez przepaść. – odpowiedziałem jej
-To niedaleko Wielki Panie. Choć za mną przedstawię cię starszyźnie. Twoi ludzie zaraz do nas dołączą.
Podążyłem za ową niewiastą, wokół nas mgła zgęstniała tak, ze ledwo widziałem czarny cień mojej przewodniczki. Długo szliśmy, a wioski nie było widać.
- Obawiam się Pani, że się zgubiliśmy. – rzekłem, lecz po kobiecie nie było śladu. Wołałem, ale nie odpowiadała. Przed sobą ujrzałem światło podążając za nim dotarłem do wielkiego ołtarza z gładkiego, kamienia lśniącego niczym stal w słońcu. Głównym elementem była wielka gwiazda o ośmiu ramionach, która promieniowała niezwykłym blaskiem. Nagle z mgły wyszedł człowiek w płaszczu, prowadzący jednego z mych towarzyszy. Nim zdążyłem cokolwiek uczynić nieznajomy wepchnął go na ołtarz, oślepiło mnie przerażające błękitne światło. Gdy otworzyłem oczy nie było już mojego towarzysza, dobyłem broni i skierowałem go w zakapturzonego.
-Co to ma znaczyć? Gdzie mój towarzysz? – krzyknąłem do nieznajomego
-W mojej wiosce Wielki Panie. – rozległ się spokojny głos. Obok mnie stała owa czarnowłosa niewiasta wskazała na ołtarz – To jest wejście do wioski. Wszyscy już czekają Kamuyamatoiwarehiko, idź.
Gdy spojrzałem w oczy tej kobiety poczułem wielki spokój i pewnie ruszyłem ku ołtarzowi. Nagle na mej drodze stanął mężczyzna w białej szacie i odepchnął mnie laską od przejścia.
-Głupcze! Chcesz zgubić siebie i swych ludzi i skazać ich na wieczne potępienie?! – krzyknął z wściekłością – Jeśli przejdziesz to twa dusza stanie się pożywieniem dla Przeklętego Boga Chaosu! Odejdź, wszedłeś na ziemie demonów, które służą złu. Zabierz swych ludzi i uciekaj!
Słysząc te słowa po raz pierwszy poczułem strach. Cofnąłem się przed tym mężem, który musiał być posłańcem bogów. Taką czułem od niego potęgę. Nagle do mego ramienia przypadła owa czarnowłosa niewiasta.
-Och, Panie ratuj! Ten człowiek chce zabić mnie i mój lud! Nie pozwól mu! Błagam! Zabij go swym mieczem i uwolnij nas od niego! – zawodziła. W me serce wstąpiła litość. Skierowałem mój miecz na owego człowieka, lecz wtedy znów odezwał się nieznany Mąż W Bieli.
-Nie daj się omamić fałszywym słowom demona ukrytego pod postacią niewiasty. Zerwij z jej szyi medalion, a ukaże ci się jej prawdziwa twarz.
Uczyniłem co powiedział. Zerwałem naszyjnik w kształcie ośmioramiennej gwiazdy. Kobieta krzyknęła przerażona i spojrzała na mnie z wściekłością. Jej oczy zapłonęły czerwienią, gładka twarz wydłużyła się i pokryła łuskami, zęby urosły i zaostrzyły tworząc kły, włosy opadły, a dłonie zmieniły w szpony. Zszokowany jej odrażającą postacią nie mogłem się ruszyć, gdy ta zamachnęła się by mnie zabić. Obok świsnęła strzała, która zagłębiła się w ciało potwora i padł martwy.
-Panie choć ze mną szybko. Uwolniliśmy już twoich ludzi. – Obok mnie pojawił się młodzieniec z łukiem, który chwycił moją dłoń i poprowadził w mgłę. Mijaliśmy jeszcze kilka postaci w bieli takich jak tamten mężczyzna i mój przewodnik, kierujących się do dziwnego ołtarza i gnających przed sobą hordy paskudnych poczwar umykających przed świetlistymi strzałami Białych Ludzi. Młodzieniec co chwila ciskał w demony, które zastąpiły nam drogę strzały. Ja także chciałem pomóc, lecz mój miecz nie zranił  żadnego potwora.
-Jak mam z nimi walczyć? – krzyknąłem do swego przewodnika. Ten dotknął palcem klingi mego miecza i wymówił niezrozumiałe dla mnie słowa. Moja broń zalśniła złocistym blaskiem.
-Teraz będziesz w stanie zniszczyć demony – odparł młodzieniec. Rzeczywiście, mój miecz torował nam obu drogę przez tabuny demonów wychodzących z mgły. Pobiegliśmy wprost nad linowy most, przez który przechodzili w pośpiechu moi ludzie. Zdałem sobie sprawę, że nadal trzymałem w dłoni ową ośmioramienną gwiazdę – naszyjnik, który zerwałem owej niewiaście. Wtedy poczułem potworny ból jakby ktoś palił moją rękę w żywym ogniu wyrzuciłem medalion w przepaść, lecz to nie pomogło. Nie mogąc znieść tego cierpienia odciąłem sobie lewą dłoń. Ból zniknął natychmiast.
-Dobrze, zrobiłeś Kamuyamatoiwarehiko. Gdybyś czekał jeszcze chwilę mrok ogarnąłby całe twe ciało i nie byłoby już ratunku. – rzekł młodzieniec – Odejdź stąd, bo to miejsce jest przeklęte. Musimy oddzielić je od świata ludzi nim dojdzie do najgorszego. Teraz muszę iść by wesprzeć mych braci, lecz nie obawiaj się nic ci już nie będzie grozić dzięki cząstce światła w twoim mieczu.
-Zaczekaj! – krzyknąłem za oddalającym się młodzieńcem – Kim jesteście? I co to wszystko znaczy?
-Jesteśmy sługami Pani, Która Oświetla Swym Blaskiem Nocne Niebo.  Dzięki jej ochronie ludzie nie pogrążą się w mroku jeśli tylko powołają się na Jej majestat.
-A te demony? Czego one chcą?
-Zesłać na świat chaos i zniszczenie, aby ich Przeklęty Bóg mógł na powrót zapanować nad ziemią.  – młodzieniec zniknął we mgle. Wokół zapanowała cisza. Ja, wraz z moimi ludźmi przeszedłem na drugą stronę. Gdy tylko ostatni człowiek dotknął stopami twardego podłoża rozległ się potężny huk, niczym uderzenie setek piorunów. Miejsce skąd ledwo uciekliśmy rozjarzyło się srebrzysto-złocistym światłem i zniknęło. Widziałem tylko wielką przestrzeń wypełnioną kłębiącą się mgłą. Wiedziałem, że stałem na krańcu świata. Odwróciłem się od tego przeklętego miejsca i udałem się wraz z towarzyszami do mej Ojczyzny.” – Sayuri skończyła czytać i zerknęła niepewnie na towarzyszy. Milczeli przez chwilę.
-Eee… Czyli naszymi przeciwnikami jest banda religijnych fanatyków wierzących w wielki powrót jakiegoś złego boga, czy może demony chcący zniszczyć ludzkość? – spytał Akira przekręcając głowę by lepiej zobaczyć zdobiący stronę obrazek
-Nie mam pojęcia. – odparł Suzaku chowając twarz w dłoniach. Tyle szukania, a oni znaleźli jedynie fragment o wyprawie jakiegoś pół-mitycznego bohatera  wspominającego ten symbol – Mam już dosyć. Wracajmy do domu.
Wstał i zaczął kierować się do wyjścia za nim podreptali jego towarzysze. Biblioteka była opustoszała, było późne popołudnie. Trójka nastolatków wyszła na zewnątrz.
-No cóż przynajmniej mamy jakiś ślad. Jutro też tu wrócimy. Może coś o tym całym Kumoyamata.. coś tam się dowiemy. – mruknął Uzumaki
-Myślisz, że ta cała historia o tym Bogu Chaosu jest prawdziwa? Że to jego symbol? – spytała Sayuri
-To jakaś stara legenda. Tych nigdy nie można brać poważnie, bo przecież na przykład wszyscy dotykaliśmy tego medalionu, a żadnemu z nas ręki nie upaliło – odparł Suzuaku zakładając ręce za głowę, nie podobało mu się to wszystko, czuł potworny niepokój. Akira chciał coś powiedzieć, lecz nagle przed trójką wyrosła wysoka postać w stroju shinobi Konohy.
-GDZIE WYŚĆIE BYLI, NA WSZYSTKICH PIĘCIU HOKAGE?! – ryknął na całą ulicę. Dzieciaki, aż upadły na ziemię. Teraz dopiero zorientowali się, że rodzeństwo Uzumaki powróciło do swoich prawdziwych postaci.
-Sensei Iruka. – pisnęła przestraszona Sayuri widząc rozwścieczonego nauczyciela z Akademii nad sobą.
-Myśleliście, że ta wasza ucieczka nie wyszła na jaw?! Wstawać i zaraz do domu! – krzyknął. – Co wy sobie myśleliście? Nie po to wasz ojciec przedsięwziął takie środki ostrożności żebyście sobie uciekali.
Trójka uczniów zaraz pozbierała się i zaczęła maszerować przed nauczycielem w stronę domu. Zapanowało milczenie, w połowie drogi przerwał je Iruka.
-Wiem, co czujecie Sayuri, Suzaku. Martwicie się o Mikomi, ale to nie usprawiedliwia waszej ucieczki, przysparzacie jedynie więcej zmartwień rodzicom. Nie, nie zawiadomiliśmy ich. – powiedział gdy tylko Suzaku nabrał powietrza by o to zapytać. – Macie szczęście, że wasza matka wyszła razem z Sakurą, a Naruto jest zajęty, do tego mało co shinobi zostało w wiosce, by rozpocząć poszukiwania. Swoją drogą gdzie wyście się schowali? – spytał zaintrygowany
-Byliśmy w bibliotece. – odparła Sayuri. Brwi Iruki podjechały do góry
-To ostatnie miejsce gdzie bym się was szukał. – stwierdził były nauczyciel Naruto


<Gdzieś w drodze do Konohy>
-Mówię wam, pokonałem prawdziwego wilkołaka. – opowiadał Seiran podczas gdy Izumi bandażowała dość duże rozcięcie na ramieniu. Młodzieniec  i Miyagi dogonili dzieciaki gdy zbliżał się wieczór. Teraz dziadek drzemał z fajką w ustach oparty o ciało wielkiej Tygrysicy, a Seiran z zapałem przedstawiał przebieg ich walki z Mrocznym Łowcą i jego pupilem.
-Jesteście niesamowici. – szepnęła Mikomi z zachwytem wpatrując się w najstarszego z rodzeństwa. – Dziękuje. Bardzo wam dziękuje.
-Będziesz dziękować jak dostarczymy cię do Konohy. – odparł zielonowłosy – Zapoznasz mnie może z najładniejszymi laskami w wiosce i wspomnisz im o moich bohaterskich czynach, zgoda?
-Tak. Musisz je ostrzec, że Seiran to straszny Krętacz i Kłamczuch. – rzekł kąśliwie Rikuo
-Ja kłamię? Niby kiedy? – spytał poruszonym tonem młodzieniec
-Z tym wilkołakiem to przesadziłeś. Zawsze lubisz koloryzować opowiadania. Nie mam już pięciu lat żeby wierzyć w każde twoje słowo. – odparł chłopiec
-A właśnie, że mówię prawdę. – powiedział twardo Seiran – Walczyłem z wilkołakiem i on mnie podrapał. Za niedługo sam się w niego zamienię i cię zjem.
-Taa i co jeszcze? – ciemnowłosy spojrzał na niego pobłażliwie.
-A potem wypluje, bo niestrawny jesteś. – wyszczerzył się zielonowłosy, nagle zesztywniał i zaczął drżeć na całym ciele – Czuje, jak dochodzą do głosu moje drapieżne instynkty – rzekł gardłowym, chrapliwym głosem. Zadarł głowę do tyłu i zawył niczym prawdziwy wilk. – AUUUUUU! Budzi się we mnie zwierzę!
-Cicho, obudzisz dziadka. – szepnęła Izumi, lecz było za późno starzec chrapnął głośniej i uniósł głowę by sprawdzić co to za hałasy. Tymczasem Seiran wstał i wyciągając ręce przed siebie ruszył na Rikuo, chłopiec ze śmiechem odskoczył i ukrył się za drzewem.
-A po co mam ganiać za jakimś chuderlawym chłopaczkiem skoro mam tu słodziutką księżniczkę. – rzekł młodzieniec i nim Mikomi się zorientowała o co chodzi zielonowłosy chwycił ją w swoje objęcia i zaczął łaskotać. Polanę wypełnił niekontrolowany śmiech dziewczynki.
-Nie, Nie haha! Przestań Seiran! Hahaha! Wy-ystarczy! – Młoda Uzumaki wyrwała się i pobiegła do linii drzew by się schować.
-Hej, księżniczko! Wracaj tu! I tak nie uciekniesz. Złapię cię i schrupię na kolacje. – krzyczał wesoło Seiran i rzucił się za rudowłosą.
Czy niewidomy może zobaczyć gwiazdki przed oczami? Seiran nie znał się na tym, ale chyba właśnie takie miał takie dziwne wrażenie. Niespodziewanie poczuł potężne uderzenie w klatkę piersiową, zupełnie jakby tony kamieni zwaliły się na niego i pozbawiły możliwości zaczerpnięcia powietrza. Bezwładnie poleciał w tył. Słyszał czyjś przerażony krzyk. Kolejne uderzenie, tym razem z tyłu, to drzewo zakończyło jego lot. Powoli opadał na ziemie, czuł w ustach metaliczny smak krwi.
-„Cholera, byłem nieostrożny. Znaleźli nas” – przemknęło mu przez myśl, gdy zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością. Nie rozpoznawał już dźwięków tylko nieustający szum, jakby wpadł do wody i spadał w jej otchłań coraz głębiej, i głębiej.

5 komentarzy:

  1. Po prostu 'uwielbiam' takie zakończenia... Teraz do następnego rozdziału będę sie głowic co mu sie stało... (Ahh życie jest ciężkie :p) rozdział bardzo fajny :) nie moge sie doczekać następnego. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je lubię ;P Ta niepewność i domysły co będzie dalej. Sorki, ale ciąg dalszy już niedługo będzie, więc się nie martw ;)

      Usuń
  2. Jestem i komentuję :D Ze spóźnieniem, ale nie dodałaś jeszcze następnego rozdziału, więc jest dobrze xD oczywiście się wytłumaczę, w porze wakacji o wiele, wiele mniej czasu spędzam na kompie jestem jedynie na tablecie lub telefonie, a w tym się okropnie pisze komentarze xD
    No to zaczynam komentowanie :D
    Suzaku jest bardzo ,mądrym chłopcem, pewnie odziedziczył to po swoim dziadku xD w sumie dziwne, że wyszkoleni ANBU nie zauważyli różnicy w chakrze w zamianie henge no jutsu xD no, ale cóż, zdarza się tak xD znaleźli medalion Nera? prze... znaczy, dobrzy są, ja na bank nie zwróciłabym na taki szkopuł, jak brak medalika, uwagi xD tym bardziej na zdjęciach :P
    a Nero ma ból dupy, bo zgubił biżuterie xD a Hekate go wnerwia xD Teraz już nie ma "moja ptaszyno" XD jak to człowiek potrafi zmienić swoje nastawienie ;) chociaż ja tam nadal mam wrażenie, że Nero jest tak na serio w porządku gościem ;) nawet co do Ezawa jakoś się przejął jego stanem, chociaż go nienawidzi xD no, ale ważne, że ma uczucia i jest skłonny do apatii xD
    Poszukiwania w bibliotece <3 kiedyś byłam w bibliotece, by podrywać z przyjaciółką mądrych kolesi - ale bez skutku, jesteśmy chyba zbyt próżne :P Nieważne... :P Mi by się nie chciało nawet obrazków przeglądać w tych książkach xD Kamuyamatoiwarehiko.... jezus maria, skąd ty to imię wytrzasnęłaś xD biedny facet musiał mieć ciężkie dzieciństwo "Hej, chłopaki chodźmy do Kamuyamatoiwarehiko, albo nie, zaraz będzie ciemno" xD no, ale jakie te kroniki mitologiczne, bogowie Chaosu <3 Kocham mitologie, więc dla mnie spoko xD te moce, w sensie,że Bogowie dotknięciem miecza pomogli mu przecinać wrogów... poczułam się, jak w czasie gry God of War xD w każdym razie fajna legenda, ale też niespecjalnie bym w nią uwierzyła xD heheh, Iruka jak ich złapał to zgniótł mnie ostatnim stwierdzeniem, że biblioteka jest ostatnim miejscem, w którym by ich szukał xD Nie ma to jak wiara w ucznia xD
    Seiran jest kochany xD jak niewidomy może relacjonować innym walkę xD jeszcze ta symulacja w przemianę w wilkołaka xD za dużo zmierzchu się naogl... nie ważne xD Fajnie się dreoczy z Mikomi, po co mu jakaś laska skoro ma przy sobie księżniczkę xD kuźwa, ktoś ich znalazł :/ pewnie ten pieprzony Mefisto :/ niech spada :/ a Mikomi z Seiranem się gdzieś zabarykadują :D
    Tyle ode mnie, czekam na next oczywiście :D
    Życzę dużo weny, ochoty, czasu i zadowolenia z pisania :D
    Pozdrawiam ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ANBU nic nie zauważyli, bo siedzieli na drzewach wokół domu, a nie w środku ;P, a w końcu się skapnęli skoro ich szukał Iruka;) Suzaku rzeczywiście wiele cech odziedziczył po dziadku, szkoda, że jego rozbrykana siostra ma na niego "zły wpływ" ;p
      Co do "Kamuyamatoiwarehiko" znalazłam to imię w mitologii japońskiej i nie mogła się oprzeć by go wykorzystać ^^
      No widzisz jaki Seiran jest wyjątkowy XD Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych, chociaż może poza czytaniem i oglądaniem TV ;P
      Co do Nero, jak człowiek jest wkurzony to wiadomo, że zmienia swoje nastawienie i warczy na wszystkich, nie? A ten wisiorek wbrew pozorom to nie tylko zwykła ozdoba ;)
      Tyle ode mnie, mam nadzieje, że się podobało i następne części też będziesz czytać :)

      Usuń
  3. Witam,
    wspaniały rozdział, więc Nero zgubił medalion, a Ezaw jednak uratował się z tej pułapki, kim oni są, mogą im bardzo zaszkodzi, a jak widać Mefisto odnalazł ich, dzieciaki raczej powinny powiedzieć o tym co znalazły....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń