[Cześć wszystkim ;) Zapraszam
na nowy rozdział już 20, ale szybko to leci, zupełnie jak wakacje. Dopiero się
zaczynały, a tu już połowa za nami. Dzisiejszy rozdział z typu komediowych-
zapychaczy bym nazwała. Mam do niego mieszane uczucia, jak w końcu wyszedł
oceńcie sami :)
Zapraszam do czytania]
-To na pewno nie jest kłopot, pani Tsunade? – spytała Izumi
idąc korytarzem szpitala razem z Senju i Rikuo. Chłopiec szedł trochę przed
nimi rozglądając się z ciekawością wokoło. Kierowali się do Sali gdzie
przebywał nadal nieprzytomny najstarszy z rodzeństwa. – Mamy trochę odłożonych
pieniędzy, więc możemy coś po prostu wynająć dopóki nasi rodzice nie dołączą..
-Ależ to żaden kłopot, Izumi. – przerwała jej blondynka –
Naruto postawił sobie za cel zapewnić
wam wszelkie wygody, więc przygotuje wam odpowiednie mieszkanie. Chyba nie
chcesz sprawić mu przykrości? – spojrzała z powagą na brązowo-włosą, na co
lekko się zarumieniła.
-Nie oczywiście, że nie chcę.. A jest pani pewna, że
Seiranowi nic nie dolega? – spytała lekko zaniepokojona – Długo jest
nieprzytomny.
-To nic nowego, Nee-chan. – wtrącił Rikuo odwracając się do
siostry i sanninki z uśmiechem – Przecież on zawsze gdy jest okazja śpi ile
wlezie. Pamiętasz jak przespał kiedyś cały dzień nad rzekom? Niepotrzebnie się
martwisz.
-No tak.. Masz racje, Rikuo. – przyznała dziewczynka, a na
jej twarzy odbiło się rozbawienie na
wspomnienie, gdy Seiran wyszedł rano „potrenować” i nie wrócił nawet na kolacje, bo zasnął
kamiennym snem. Dopiero tata sprowadził go do świata realnego, ( a konkretniej
wrzucił do wody) gdy poszedł szukać
chłopaka.
Doszli właśnie do drzwi Sali, gdzie przebywał wyżej
wymieniony, po obu stronach stali dwaj shinobi, których Naruto kazał
przydzielić wszystkim członkom rodziny Miyagi „na wszelki wypadek”. Izumi od
razu rozpoznała czarnowłosego młodego mężczyznę o śniadawej cerze.
-Pan Asagi! Jak miło pana widzieć. – dziewczynka posłała mu
radosny uśmiech, który młody Sarutobi odwzajemnił
-Cześć dzieciaki. Witam Tsunade-sama. – skłonił się z
szacunkiem przed blond-włosom kobietą razem z towarzyszącym mu drugim shinobi
-Pilnujesz Seirana? U dziadka też stali strażnicy. Dlaczego?
– zainteresował się Rikuo
-To dla waszego bezpieczeństwa. – odparł czarnowłosy
-Sądzicie, że coś nam grozi, tu w Konosze?
-Skoro strzegą was nasi jonini nie musicie się niczego obawiać. – uspokoiła
szybko dzieci Tsunade
-Jest pan joninem, panie Asagi? – zapytał się młody Miyagi
-Zgadza się, ale co wy tak z tym „Panem”? Mówcie mi po
prostu Asagi. – syn Asuny z uśmiechem wyciągnął rękę do Rikuo, a potem Izumi
-A jak wygląda test na jonina? – na twarzy chłopca z każdą
chwilą dało się rozpoznać coraz większe zaciekawienie
-Dobra, dobra, pogadajcie sobie jak wejdziemy do środka
dobrze? –wtrąciła się Tsunade – Muszę sprawdzić stan waszego brata.
-O-oczywiście, Tsunade-sama. Przepraszam. – Sarutobi
otworzył jej drzwi. Była Hokage i Izumi weszły do pomieszczenia, a tymczasem
Rikuo, zasypywał Asagiego kolejnymi pytaniami odnośnie życia shinobi. Tsunade
pokręciła głową spoglądając na zafascynowanego chłopca, stojącego w otwartych
drzwiach razem ze starszym czarnowłosym. Czy to na pewno syn tego ponurego Uchihy?
Kobieta nie roztrząsając tego dalej podeszła do stojącego w rogu niewielkiego
pomieszczenia, jedynego łóżka. Pacjent tak jak poprzednio, gdy tu zaglądała
spał w najlepsze, pochrapując nawet cicho.
-Wygląda na to, że z nim lepiej. – stwierdziła Izumi przyglądając
się z lekkim rozbawieniem twarzy brata, któremu widocznie coś przyjemnego się
śniło, bo na jego obliczu widniał błogi uśmiech do tego mruczał coś
niewyraźnie, ale jakby z aprobatą. Dziewczynka wstawiła do wazoniku niewielki
bukiecik, odeszła od szafeczki i otworzyła okno.
-Musimy pozwolić jego organizmowi na regeneracje poziomu
chakry. – powiedziała Tsunade wypełniając coś w karcie – Zużył prawie całą
energię, to było bardzo niebezpieczne, jeszcze trochę, a naprawdę byłoby z nim
krucho. Ale teraz jego poziom wrócił do
normy, więc myślę, że niedługo powinien się obudzić.
-Na pewno ma pani racje, dziękuje. – odparła młoda Miyagi
wyglądając przez okno, od jakiegoś czasu nie opuszczało jej nieprzyjemne
uczucie niepokoju, miała wrażenie, że stało się coś złego i nie tylko w związku
ze śpiączką dziadka. Tak bardzo chciała, by mama tutaj była, razem z tatą
rozwiązaliby wszystkie ich problemy, a tak jest zdana jedynie na siebie i
braci. Westchnęła cicho ze zrezygnowaniem. Tymczasem Tsunade pochylała się nad
zielonowłosym skanując jego ciało swoją czakrą. Zielonowłosy cały czas coś
pomrukiwał pod nosem, tym razem zdawało się, że jakby z niepokojem. Wtedy
zobaczyła, że wenflon w dłoni chłopaka jest źle założony i na nadgarstku
zaczęło pojawiać się zasinienie.
-Pff, no niech ja znajdę tą niezdarę. – mruknęła złowrogo
pochylając się bardziej nad chłopakiem by sięgnąć do jego lewej ręki. Wtem
niespodziewanie Seiran sprężył się przez sen poczym usiadł gwałtownie na łóżku,
trafiają twarzą prosto w biust Tsunade! Kobieta wydała zduszony okrzyk i
znieruchomiała przyglądając się zielonemu czubkowi głowy tuż przed nią.
-O ja cię kręcę. – szepnął Asagi z otwartymi z
niedowierzania ustami i wielgachnymi jak spodki oczami. Podobnie drugi shinobi
starał się zebrać szczękę z podłogi. Rikuo zakrył sobie usta dłońmi chcąc
stłumić śmiech, a Izumi nie była w stanie wydać z siebie głosu, jej brat,
trzyma głowę w biuście Hokage!
Tymczasem blond włosa kobieta , zbyt zszokowana zaistniałą,
sytuacją stała jakby ją ktoś w kamień zamienił. Wtedy zielonowłosy chcąc
odzyskać dopływ powietrza położył dłonie na jej piersiach i wtedy dopiero się
odsunął.
-Rany, skąd tu się wzięły te poduszki? – mruknął gdy nabrał
tchu, dopiero teraz Tsunade otrzeźwiała
-Tyyy.. – rzekła grobowym tonem, patrząc na chłopaka
wściekle
-O-on nie chciał pani Tsunade.. – szepnęła Izumi
-Ale co Izumi? – spytał się za zdziwieniem zdezorientowany
Seiran, wtedy nagniótł palcami „poduszki” Senjiu, na co nad głową kobiety
zdawało się pojawił się czarne chmury i zaczęły ciskać pioruny. Przez twarz niewidomego
chłopka nagle przebiegł grymas zrozumienia, zaistniałej sytuacji.
-Oł. – wydusił składając usta w „dziubek” , czując
kumulującą się tuż przed nim złowrogą aurę rozwścieczonej kobiety i zastygł
bezruchu, kompletnie nie wiedząc co robić. Nie znał kobiety stojącej przed nim,
ale czuł bijący od niej gniew, i stukrotnie bardziej wolałby wrócić przed
oblicze Mefisto i zmierzyć się z całą hordą demonów.
-A co to na wszystkich bogów ma znaczyć?! – rozległ się
pełen zgorszenia i szoku głos, Tsunade spojrzała w stronę drzwi. Zupełnie
zapomniała, że pozostały otwarte, i że stoją w nich jeszcze shinobi, świadkowie
tego kompromitującego zajścia. Teraz dołączyli jeszcze drobnej postury
staruszek o rzadkich siwych włosach i pochylonej posturze, podpierający się
laską, młodszy barczysty mężczyzna o jeszcze ciemnych włosach, obaj w
czerwonych szatach kapłańskich. Za nimi dostrzegła do tego jasną czuprynę
Naruto. – Co to ma znaczyć? Słyszałem, że teraz młodzi są całkowicie pozbawieni
moralności, ale żeby była Hokage dopuszczała się tak perwersyjnych czynów i to
w obecności dzieci! Skandal! – stary kapłan aż dygotał z oburzenia
-To.. jest.. Ja.? – dukała Tsunade, zamrugała kilkakrotnie
patrząc to na zbiegowisko przy drzwiach, to na zielonowłosego, który dopiero
teraz wypuścił jej piersi jakby parzyły.
-Prze-praszam.. Ja przecież nie wiedziałem! – mówił z
zażenowaniem pomieszanym z przerażeniem, machając dłońmi przed sobą – To nie
było specjalnie!
-TYYYY zboczeńcu! – wrzasnęła rozwścieczona i nim ktoś
zdążył zareagować jej pięść wylądowała na twarzy młodego Miyagiego, chłopak
wyleciał z łóżka i uderzył w ścianę robiąc w niej pęknięcia. Tymczasem Senju
dosłownie gotowała się z wściekłości robiąc się coraz bardziej czerwona na
twarzy. – Jak śmiałeś?! Ty.. Ty.. – brakował jej słów aby dokończyć. Wszyscy ze
strachem zaczęli wycofywać się widząc przepełnioną furią Tsunade.
Nie wiadomo jakby ta sytuacja skończył się dla Seirana,
gdyby Naruto nie postanowił jednak zainterweniować. Z pomocą kilku klonów i
techniki teleportacji przeniósł saninkę na pole treningowe na obrzeżach wioski,
gdzie kobieta wyładowała swoją wściekłość na kilkudziesięciu drzewach.
-Ten gówniarz! Zabiję go! Zboczeniec! I to przy tym starym
pryku! Jak teraz się na oczy ludziom pokarzę?! – warczała okładając pień
drzewa, dysząc ciężko. Uzumaki stał w bezpiecznej odległości czekając aż
kobieta się uspokoi.
-A niech mnie.! To zupełnie jak „Strefa Zero” – usłyszał
głos Kakashiego, który pojawił się tuż obok i spoglądał na zdewastowany teren.
– Co ją doprowadziło do tego stanu?
-Jeśli ci powiem to zarówno ja, jak i ty Sensei podzielimy
los tych drzew. – odparł Uzumaki jednak nie potrafił stłumić uśmieszku
cisnącego mu się na usta na wspomnienie „tego” zdarzenia. Nigdy nie sądził, że
dożyje czegoś takiego. Teraz musi jakoś wpłynąć na Tsunadę, by odstąpiła od
zamordowania młodego Miyagiego. Potężny dąb, powalony przez kobietę, z łoskotem
opadł na ziemie wzniecając w powietrze kurz, drzazgi i małe gałązki. Ale to
później.
-A coś ode mnie chciałeś Kakashi? – spytał Naruto
przysiadając na powalonym pniu. Niespecjalnie chciało mu się wracać do
oburzonego arcykapłana i wysłuchiwać jego tyrady na temat złego prowadzenia się
najbliższego otoczenia Hokage.
-Tak. Chciałem Cię tylko zawiadomić, że wszystkie grupy
poszukujące Mikomi wróciły. Czekają na nowe rozkazy. Do tego gdy byłem w Twoim
gabinecie pozwoliłem sobie przynieść Ci pocztę. Wygląda na to, że to wiadomości
od Kage. – odparł szaro-włosy wręczając Uzumakiemu kilka zwojów. Mężczyzna
westchnął i zabrał się do przeglądania korespondencji.
-Tak jak myślałem. – mruknął po chwili czytania z lekkim
uśmiechem. – Gratulują bezpiecznego powrotu Mikomi do wioski. – przebiegł
wzrokiem dalszy tekst – Hmm, Gaara proponuje spotkanie kage, aby ustalić plan
co do dalszych działań w związku z Ragnarok. – zerknął do pozostałych zwojów –
Reszta też ma ten sam pomysł. Dobrze, że się zgadzamy.
-Powiedziałeś im już o naszych kapłanach? – spytał Hakate
spojrzał na niego znacząco – A także o Sam-Wiesz-Kim? Powinni o tym wiedzieć. –
uznali, że sprawa powrotu do życia Sasuke pozostanie na razie między nimi i dla
bezpieczeństwa nie będą go wymieniać w rozmowach.
-Wiem, wiem, Kakashi, ale to nie takie proste. – odparł
przecierając dłonią czoło – Ja, wciąż nie mogę w to uwierzyć, a tym bardziej
nie sądzę, by kage potraktowali mój list poważnie. Lepiej to chyba przekażę im
osobiście.
-No, tak. Masz racje. – przyznał Kakashi
-Do tego, sądząc po słowach dzieci i listu naszego
przyjaciela za niedługo możemy się spodziewać gości z ich wioski. – dodał
Uzumaki z uśmieszkiem – A wtedy pogadam sobie z tym starym gagatkiem.
-Również nie mogę się doczekać. – poparł go Kakashi po czym
razem przybili „żółwika”
Naruto nie musiał się obawiać, że po powrocie arcykapłan
będzie na niego pomstował, że zezwala na takie niemoralne zachowania w swoim
otoczeniu. Staruszek, bowiem po tym zdarzeniu dostał hiperwentylacji, a potem
stanu przedzawałowego, więc potrzebował pomocy lekarskiej. Na całe szczęście
byli w szpitalu. Już po chwili, arcykapłanem, zajęli się lekarze i po kilku
badaniach, które nie wskazywały by jego życiu coś zagrażało, po czym
przydzielono mu łóżko i zostawiono na obserwacje. Nobou był wyjątkowo zmartwiony zasłabnięciem
Arcykałana Tetsuyi Haruisa, w jego wieku nie powinno się poddawać wpływom
takich emocji, jednak kapłan został uspokojony przez lekarza, że po podaniu
pewnych środków uspakajających i odpoczynku dojdzie do siebie. Ale powinien od
teraz unikać stresujących sytuacji. Co za ulga. Nie chciałby zanosić do
świątyni wiadomości o śmierci przełożonego, to byłoby wyjątkowo kłopotliwe.
-Nobou? – rozległ się cichy, osłabiony głos. Młodszy kapłan
poderwał się z krzesła niemal je przewracając i przypadł do przełożonego.
-Wasza Eminencjo! Jak się czujesz? – staruszek zamrugał
kilkakrotnie spoglądając na towarzysza
-Co się właściwie stało? – spytał przykładając dłoń do czoła
-Zasłabłeś, Wasza Eminencjo..
-Ach,.. Chyba przez ten upał. – stwierdził starzec,
wprawiając tym swojego asystenta w osłupienie. Czyżby nie pamiętał jakiej sceny
był niedawno świadkiem?! – Byliśmy u tego kapłana Selene, Miyagiego Tanby,
żałuje, że nie jestem w stanie mu pomóc, a potem poszliśmy do jego wnucząt o
ile się nie mylę.. – zmarszczył czoło starając się coś przypomnieć
-To wtedy zasłabłeś, Wasza Eminencjo. – rzucił szybko
młodszy kapłan. Niech bogowie wybaczą mu to kłamstwo, ale to dla dobra
Arcykapłana.
-Tak, na to wygląda Nobou. – przyznał Tatsuya-sama
wzdychając – Podróże nie są już dla mnie, starego. Do tego dziwne rzeczy mi się
śniły, ech, to doprawdy było gorszące.. – wzdrygnął się
-To na pewno tylko sen. – poparł go pospiesznie kapłan –
Powinieneś odpocząć, Wasza Eminencjo.
-Ależ mieliśmy jeszcze porozmawiać z tymi dziećmi. –
zaoponował starzec
-Nie ma pośpiechu, Wasza Eminencjo. Zostają tu na dłużej,
więc poproszę je o rozmowę jutro gdy nieco odpoczniesz.
-Ach, w takim razie dobrze. – uspokoił się Tetsuya-sama
-Wyślę wiadomość do świątyni, że wizyta Waszej Eminencji
nieco się przedłuży. – rzekł Nobou, kłaniając się przełożonemu i kierując się
do drzwi.
-Dobrze i przy okazji każ tutaj przynieść jakieś dodatkowe
poduszki. Te łóżka szpitalne są strasznie niewygodne. – rzekł starzec
poprawiając się
-Oczywiście, Wasza Eminencjo. – odparł kapłan zamykając
drzwi, dopiero na korytarzu odetchnął z ulgą. Teraz musi tylko dobrze to
rozegrać, Tetsuya-sama nie może się dowiedzieć o TYM zdarzeniu, bo może dostać
zawału. Wszyscy powinni zachowywać się jak gdyby, nigdy nic. Tak to byłoby
najlepsze i lepiej chyba by Jego Eminencja nie zobaczyła tamtego zielonowłosego
młodzieńca, bo to mogłoby „obudzić” te wspomnienia. Oby szybko znalazł Hokage i
panią Tsunade by wprowadzić ich w ten pomysł. Przecież tu chodzi o zdrowie i
życie Arcykapłana! Przemierzając korytarze, pogrążony w myślach dopiero po
chwili zdał sobie sprawę, że nie wie gdzie szukać Uzumakiego i Senju. Stanął na
środku korytarza rozglądając się, ale nie rozpoznawał tego miejsca. No
wspaniale.
-Jesteście kochani! Gdy stąd wyjdę możecie prosić mnie o co
tylko chcecie. – zachwycona Yume siedziała, wsparta o kilka poduszek, na łóżku
przyglądając się poczynaniom rodzeństwa Uzumakich. Sayuri układała na szafce
nocnej, stertę opasłych tomów książek, którym Hoshizora przyglądała się niczym
wygłodniałe zwierzę, Suzaku wnosił kartonowe pudło wypełnione listami.
-Od czego ma się przyjaciół? – odparł na to granatowo-włosy
z uśmiechem – Sporo tej korespondencji.. Na pewno dasz sobie radę? Nie powinnaś
się prze..
-Nie litości! Tylko nie mów tego słowa na „P”, bo zwariuję!
– przerwała mu zielonooka ze złością – Odpisywanie na listy i czytanie książek
to nie praca w polu w średniowiecznym folwarku. Nic mi nie będzie. –
powiedziała biorąc z pudełka pierwszą z brzegu kopertę rozrywając ją i
wyciągając kartkę. – Nudzę się tu jak mops. Zaczęłam już odliczać ślady po
muchach na suficie. A praca się nie zmniejszyła przez ten czas, przecież przez
cały ten okres gdy była nieprzytomna, członkowie Arkadii przysyłali wiadomości,
raporty i inne ciekawe informacje ze swoich wiosek. Kto niby będzie się zajmował odpisywaniem i księgowaniem tego
wszystkiego w naszym archiwum? Przecież widzę, że nikt tego nawet nie ruszył, ale
się nie dziwię. Nara jest za leniwy, Yamanaka lata za dziewczynami, Akira ma
okropne pismo, że ledwo się po nim doczytać można, Sayuri masz podobnie i
nienawidzisz wszystkiego związanego z papierami, a ty Suzaku nie połapałbyś się
w moim systemie..
- Dobra, dobra skończ, Pani Encykliko! – przerwała jej młoda
Uzumaki
- „Encyklopedio” jak już. – oburzyła się Hoshizora –
„Encyklika” to ważny dokument, orędzie, pismo napisane przez..
- Yume nie rób nam wykładu. Błagam Cię. – rzekł żałośnie
Suzaku klękając przed łóżkiem dziewczyny składając dłonie jak do modlitwy – Mam
jeszcze zamiar używać dzisiaj mózgu, a twoje wypowiedzi przyprawią go o
przeciążenie.
- Zupełnie jakbyś go kiedykolwiek używał. – sarknęła Sayuri
- Na pewno częściej niż ty, młoda. Wszyscy to wiedzą. –
odparł spokojnie brunet – Ja przynajmniej mogę słuchać wykładu przez 15 minut,
ty odpadasz już po 3. – chłopak pośpiesznie uchylił się przed ciosami, które
starała się zadać mu siostra.
- No wiesz co, Suzaku! – fuknęła Yume odrywając się od
kolejnego listu – Brzmi to tak jakbym cię zanudzała na śmierć.
- Wręcz przeciwnie! Gdy to ty coś opowiadasz, na przykład
historię powstania shurikenów i zastosowania ich w walce, to zawsze jest
ciekawe. – wyszczerzył się jak klasyczny Uzuamaki za co dostał poduszką w
twarz. Zachwiał się i opadł na tyłek. Sayuri skorzystała z okazji i zdzieliła
go zdrowo w głowę, aż wyskoczył mu wielki guz. Obie dziewczyny uśmiechnęły się
do siebie i przybiły piątkę.
- Ach, te baby. – stęknął Uzumaki gładząc się po obolałym
łbie.
- Powinieneś już dawno się nauczyć braciszku, że nie zaczyna
się z płcią piękną. – odparła Sayuri zadzierając nosa – Łączy nas
nieprzerywalne przymierze.
- „Nieprzerywalne przymierze” ? Aleś wymyśliła. – powtórzył
Suzaku z przekąsem – Przecież to się nawet kupy nie trzyma, do tego „płeć
piękna”? Pff! Wybacz, że ci to mówię siostrzyczko, ale to słowo w ogóle nie
odnosi się do takiej osoby jak ty!
-Coś ty powiedział?!
- Że niestety nie oddziedziczyłaś urody i wdzięku mamy.
- Och TYYYY!!!! – krzyknęła zakasując rękawy
- Wiecie, że ojciec Iwao odkrył niezwykłe ruiny panteomu
niebiańskiego uwierzycie, że datuje je na ponad tysiąc lat? To oznacza, że kult
powstał o wiele wcześniej niż sądzono do tej pory. Niesamowite. – rodzeństwo Uzumakich zdębiało i spojrzało
na Hoshizorę, ta była pochłonięta czytaniem jakiegoś obszernego listu z
zarumionymi policzkami.
- Jaki Iwao? – spytała Sayuri skołowana, Yume nawet nie
uniosła głowy znad listu.
- Spotkaliśmy go dwa lata temu na obchodach Święta
Zjednoczenia w kraju Ziemi. Jego ojciec jest archeologiem i często zabiera go
na różne ekspedycje. – wyjaśniła szybko – Odnaleźli ruiny starożytnego miasta w
górach kraju Ziemi. Pisze, że na ścianach świątyń i wielu budynków są wspaniale
zachowane runy. O! I to w dziwnym języku. Hmm. Ciekawe.. Może jak go poproszę w
liście to mi wyśle kopie. – dziewczyna zafascynowana zaczęła już pisać po
wcześniej przygotowanej kartce papieru, za podkładkę robiła jej duża książka w
twardej oprawie, którą położyła sobie na kolanach.
- A chwila chyba kojarzę tego gościa. – stwierdziła Sayuri
drapiąc się po głowie – Taki nawiedzony dziwak gadający bez przerwy o jakiś
skorupach? Co ciągle potykał się o te swoje chude nogi, bo był zajęty gadaniem
z samym sobą?
- Acha pamiętam – Suzaku zachichotał – Chyba nawiedziła go
jedna z tych skamielin, duch cesarza-smoka czy kogoś tam.
-Mmhy, miejsce, do którego się wybierają przez miejscowych
jest nazywane „Przeklętym”, więc wielce prawdopodobne, że spotkają tam „zjawy
przeszłości”.
-Zjawy? Masz na myśli duchy? – spytała Sayuri, a jej głos
zdradzał niepokój – Po co oni idą w takie miejsce?
- A co Młoda? Strach cię obleciał na samą myśl? –Suzaku
- Ja?! Niczego się nie boję! – zaprzeczyła szybko i zaśmiała
się trochę nerwowo – Przecież to tylko
bajki. Prawda?
-Nie ma naukowego potwierdzenia na istnienie bytów
niematerialnych zwanych jako duchy, zjawy, upiory nawiedzające nasz świat w
celu zakłócania spokoju ludziom. – odparła Yume z nosem w innym piśmie.
-No właśnie! – odparła tryumfalnie Sayuri – Nie ma się
powodu bać czegoś czego nie ma!
- Chociaż z drugiej strony. „Są rzeczy na ziemi i w niebie,
które nie śniły się waszym filozofom” – rzekła Hoshizora – Istnieje wiele
historii i zjawisk, których nie można wyjaśnić w racjonalny sposób i jest na to
wielu świadków. Nawiedzone domy, przeklęte miejsca, a teraz ta cała organizacja
Ragnarok.
- Ej! Ty wierzysz w tą całą legendę z książki, którą ci
przynieśliśmy? – spytał zdziwiony Suzaku
- To był bardzo stary dziennik, prawdopodobnie skopiowany z
jakiś dużo starszych zwojów i podań ludowych. – odparła spokojnie – To może być
częściowo fikcja literacka jak każda legenda, ale to, że jakieś 800 lat temu
żył wojownik o imieniu Kamuyamatoiwarehiko. Czytałam o nim już wcześniej, był
protoplastą rodu cesarskiego.
-Rodu cesarskiego?
-Tak, obecne tereny większości obecnych krajów Pięciu nacji
były niegdyś jednym wielkim Cesarstwem. Jednak upadło ponad 500 lat temu przez
powstania ludowe i wewnętrzne konflikty o władze potomków Pierwszego Cesarza. –
Yume spojrzała znad czytanego listu na Uzumakich – Mieliśmy o tym na Historii,
rozdział 3 „O początkach Shinobi” według podań to właśnie wtedy narodziła się
idea ukrytych wojowników-szpiegów. Już
wtedy przecież przywódcy wynajmowali niezrzeszone wtedy klany shinobi do swoich
celów.
-No, nie bardzo pamiętam.. Ten cesarz.. – przyznała Sayuri
drapiąc się z tyłu głowy – W ogóle nie kojarzę bym uczyła się o gościu z takim
pokręconym imieniem.
- Bo go nie było w podręczniku. – odparła Hoshizora – To
jego syn – Yamatotakeru był Pierwszym Cesarzem.
- A! Tego to coś kojarzę! – wykrzyknął uradowany Suzaku – To
ten co stoczył wielką bitwę z Najeźdźcami Zza Morza!
-Brawo! Widać, że moje wykłady jednak na cos się przydały. –
przytaknęła zadowolona zielonooka
-Ale co to ma wspólnego z tą całą organizacją Ragnarok i
legendą o Bogu Chaosu? – spytała Sayuri
- Tego jeszcze nie wiem. Muszę trochę poszperać. – odparła
kasztanowłosa, zapadła cisza. Yume uniosła wzrok znad listu, dwie pary białych
oczu wpatrywały się w nią z zszokowaniem.
- No co?
- Ty.. Czegoś nie wiesz.. – wydukał Suzaku
- Ale numer.. trzeba to gdzieś zapisać. – dodała Sayuri –
„Wszystko-wiedząca-Yume nie odpowiedziała na zadane pytanie” Suzu zrób zdjęcie,
żeby to uwiecznić.
- Bardzo zabawne. – pokiwała głową z pobłażaniem – W takim
razie wy może odpowiecie mi na pytanie: „Czy warto przed pisemnym egzaminem na
genina denerwować swoją korepetytorkę”? – posłała im chytry uśmieszek.
Bliźniaki na to od razu spotulnieli.
- Oj, Yume nie bądź taka drażliwa. – bąknęła Sayuri – Poza
tym to egzaminu mamy jeszcze dwa miesiące.
- Skoro sądzicie, że sami wszystko sobie powtórzycie bez
mojej pomocy..
- Ona tylko tak żartuje. – wtrącił Suzaku uśmiechając się
niepewnie – Może chcesz żebyśmy coś jeszcze ci przynieśli? Może coś do
jedzenia? Czekoladę, albo ramen?
- Żadnego jedzenia póki nie pozwolę! – rozległ się
zagniewany, podniesiony głos – A w szczególności tak ciężkostrawnego!
- Pani Tsunade. – pisnęli wszyscy zgromadzeni, na pierwszy
rzut oka było widać, że kobieta jest nieźle wkurzona
- Co się pani stało? Walczyła z kimś pani? – spytała na
wstępie Yume nim się ugryzła w język, ta jej ciekawość kiedyś ją zgubi. Ale co
mogła poradzić, że stojąca przed nią kobieta, z ubłoconymi i podartymi
ubraniami z liśćmi i gałązkami we włosach, wyglądała jakby przeszła przez trąbę
powietrzną, która wciągnęła cały las. Blondyna rzuciła wściekłym spojrzeniem po
wszystkim w pomieszczeniu i warknęła do bliźniaków:
-Koniec odwiedzin na dziś! Znikać mi stąd!
- Tak jest! – i już wspomnianej dwójki nie było, blond włosa
kobieta zwróciła się do Yume – Nie możesz przyjmować stałych posiłków póki
twoje narządy się nie zregenerują.
- Ale myślałam, że już..
-Bez dyskusji! – ucięła Tsunade, Hoshizora postanowiła
zamilknąć. Widać było, że coś naprawdę wyprowadziło Senju z równowagi i wolała
nie pogarszać stanu byłej Hokage, mimo to.
- A czy później..?
- Nie! – przerwała jej kobieta
- Ale przecież..!
- NIE! – blondynka podniosła głos – Dzisiaj nie będzie już
żadnych odwiedzin tej waszej bandy. Przyłażą do ciebie od rana jak pielgrzymi
do relikwii. A ty masz odpoczywać. Przecież ten potwór rozpruł ci brzuch!
- Ale czuję się już dobrze. Prawie mnie nie boli – mruknęła
pacjentka – Nie mogę już przynajmniej zjeść czegoś normalnego? Te kroplówki mi
już zbrzydły. – spojrzała z odrazą na igłę wbitą w swoją rękę – I kiedy będę
mogła chodzić?
- O tym ja decyduje i radzę ci niczego próbować, bo cię
przywiąże. – zagroziła Tsunade, a widząc lekko kpiący wyraz twarzy Yume
dodała – I zabiorę wszystkie książki. –
Na to twarz kasztanowłosej stężała w przerażeniu i odruchowo przycisnęła do
piersi trzymany egzemplarz.
- Będę grzeczna, pani Tsunade. – odpowiedziała gorliwie, a
ciszej dodała – I kto panią tak wkurzył?
- Ja?! Niby jestem zdenerwowana?! – krzyknęła blondynka
mrożąc Hoshizorę wzrokiem.
- W takim razie powinna pani się przebrać i trochę umyć żeby
nie wprowadzać ludzi w błąd. – odparła ze sztucznym uśmiechem podpatrzonym u
Saia. Blondynka na chwilę zamarła z konsternacją trawiąc słowa Yume
- Ma pani coś we włosach i na ubraniu. – naprowadziła
niewinnie zielonooka – Zupełnie jakby miała pani pojedynek.
- Tak, z pewnym zboczeńcem.. Nieważne. Siedź tu na razie
wszystko u ciebie w normie. – wymruczała Tsunade i opuściła sale zupełnie nie
zważając, że obok jej nóg prześlizgnęła się wiewiórka, która zaraz wskoczyła na
łóżko Yume żądając od niej pieszczot.
- Ciekawe, prawda Suta? – rzekła drapiąc rudzielca po łebku
– Wygląda na to, że zaszła jakaś grubsza afera. Trzeba się dowiedzieć o co
chodzi. – po czym nacisnęła przyciska wzywający pielęgniarkę i przybrała na
twarz maskę kompletnego znudzenia, smutku i boleści. Jeśli przyjdzie Mei na
pewno będzie chciała ją „rozweselić” świeżutkimi ploteczkami ze szpitala, o
„których nie wolno nikomu mówić”.
- Coś się stało, Yume? – w drzwiach stanęła pielęgniarka w
średnim wieku. Idealnie. Zdolności wywiadowcze trzeba ćwiczyć w każdym miejscu.
No, w końcu biorę się za te komentarze xD wybacz moją zwłokę… mi to się kopniak w dupę za to należy xD jak powiedziałaś, że to komediowy zapychacz to od razu wiedziałam, że mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńI tak było! :D
Tsunade w ty rozdziale bezapelacyjnie rządzi xD aleś się na niej zemściła za coś xD od początku do końca ma przewalone xD najpierw musi odprowadzić dzieciaki Uchiha do Seirana, po drodze musząc się ciągle zatrzymywać przez Rikuo, który ma miliony pytań do wszystkich xD ale widać w Sarutobim znalazł sobie kolegę, pewnie ze starszymi zawsze jakoś lepiej się gada xD chociaż ja tam bardziej potrafię się dogadać z młodszymi :P moja przyjaciółka jest rok młodsza ode mnie :P no a potem to sam dialog z Izumi jakby denerwował Tsunade xD w ogóle ona taka napięta jakby miała okres, albo przechodziła menopauzę xD
Potem Seiran sobie zmacał xD no myślę, że jednak mimo wszystko się cieszył xD w końcu zaliczył drugą bazę xD no szkoda, że u starszej pani, ale niech nie wybrzydza xD hańba Tsunade, ciężko chorego pacjenta okłada pięściami, masakra xD no, ale co się dziwić, została przyłapana na gorącym uczynku xD i to przez arcykapłana xD no nie dostanie żadnego rozgrzeszenia xD w dodatku wyrąbała cały las… znaczy pół lasu xD powinna dostać ksywę Drwal xD
Zawał? Przez takie coś dostał zawał? Serio? XD to pewnie z zazdrości xD staruch też pewnie by chciał xD Nobou to widać robi wielką przysługę Konosze xD tak wykorzystywać luki w pamięci xD propos, ostatnio słyszałam fajny kawał xD opowiem xD
Przychodzi facet do lekarza po wielu badaniach. Lekarz patrzy na wyniki i mówi.
- Mam dla pana złe wieści. Choruje pan na raka i alzheimera.
A pacjent.
- Hura! Dobrze, że nie mam raka!
XDDDDDDDDDD niestety ja dopiero po chwili go zrozumiałam xD
Yume jest bardzo mądrą dziewczyną :O ja zawsze podziwiałam takie mądre osoby, które potrafią z książką w nosie siedzieć przez całe dnie :P oczywiście mam na myśli naukowe książki xD Sayuri tą encykliką to się popisała xD w ogóle pamiętam jak kiedyś szukając informacji do zadania domowego grzebałam w encyklopedii, aż tata zadał mi bardzo bystre pytanie i rozwiązanie w jednym „Dlaczego nie poszukasz w internecie?” XDD Uch, rozmowa o duchach, aż mam ciarki xD ja tam nie wierzę w duchy, ale u mojej babci kiedyś straszyło :P tak mi tata opowiadał xD potem wpadła Tsunade i zaczęła drzeć mordę, psując wszystkim zabawę… przez taką można znienawidzić szpital :/ biedna Yume :(
Tyle ode mnie, czekam z niecierpliwością na next’a :D
Życzę dużo, dużo weny :D
Pozdrawiam ;*
Cieszę się, że się podobało ;D U mnie Tsunade rzeczywiście jest strasznie jędzowata, ale taka mi jakoś najbardziej pasuje. Jest z nią chociaż zabawnie ;P
OdpowiedzUsuńPrawie 90 letni zasadniczy, konserwatywny dziadek ujrzał takie coś.. i się zdenerwował ;p Trochę na wyrost, ale uznałam, że taki "bodziec" będzie wystarczający na zawał ;> Hihi! Niezły dowcip z tym lekarzem.
W internecie nie zawsze wszystko się znajdzie, a czasami są straszne głupoty. Pamiętam jak na polski mieliśmy przygotować interpretacje jakiegoś wiersza i kolega skopiował z neta, zgłosił się do odczytania pracy domowej [Bohater, chciał zapunktować na koniec roku] i nauczyciel zbeształ go, że takie głupoty napisał. ;p Nie można zawsze ufać netowi.
Pozdrawiam i również życzę weny :)
W końcu jestem. Przepraszam, że dopiero teraz, ale jakoś nie mogłam się skupić na czytaniu... (Trzy razy zaczynałam i ciągle mnie coś rozpraszało) anyway, rozdział super :) pośmiałam się (mimo, że mam beznadziejny humor) biedna Yume głodna chodzi, ta Tsunade to wredota jest... ale nie dziwię się też bym się wkurzyła jak by mnie ktoś tak obmacał i to na oczach tylu ludzi... ale żeby się na niczemu winnej Yume wyładowywać, nie ładnie...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :) pozdrawiam i życzę weny :)
Witam,
OdpowiedzUsuńta scena była genialna, Tsunade bardzo się zdenerwowała, ale w czym oni zawinili w niczym....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia