Szablon wykonała Zochan dla Ministerstwo Szablonów

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział XX "..Ja przecież nie wi(e)działem.."





[Cześć wszystkim ;)  Zapraszam na nowy rozdział już 20, ale szybko to leci, zupełnie jak wakacje. Dopiero się zaczynały, a tu już połowa za nami. Dzisiejszy rozdział z typu komediowych- zapychaczy bym nazwała. Mam do niego mieszane uczucia, jak w końcu wyszedł oceńcie sami :)
Zapraszam do czytania]



-To na pewno nie jest kłopot, pani Tsunade? – spytała Izumi idąc korytarzem szpitala razem z Senju i Rikuo. Chłopiec szedł trochę przed nimi rozglądając się z ciekawością wokoło. Kierowali się do Sali gdzie przebywał nadal nieprzytomny najstarszy z rodzeństwa. – Mamy trochę odłożonych pieniędzy, więc możemy coś po prostu wynająć dopóki nasi rodzice nie dołączą..
-Ależ to żaden kłopot, Izumi. – przerwała jej blondynka – Naruto  postawił sobie za cel zapewnić wam wszelkie wygody, więc przygotuje wam odpowiednie mieszkanie. Chyba nie chcesz sprawić mu przykrości? – spojrzała z powagą na brązowo-włosą, na co lekko się zarumieniła.
-Nie oczywiście, że nie chcę.. A jest pani pewna, że Seiranowi nic nie dolega? – spytała lekko zaniepokojona – Długo jest nieprzytomny.
-To nic nowego, Nee-chan. – wtrącił Rikuo odwracając się do siostry i sanninki z uśmiechem – Przecież on zawsze gdy jest okazja śpi ile wlezie. Pamiętasz jak przespał kiedyś cały dzień nad rzekom? Niepotrzebnie się martwisz.
-No tak.. Masz racje, Rikuo. – przyznała dziewczynka, a na jej twarzy odbiło się  rozbawienie na wspomnienie, gdy Seiran wyszedł rano „potrenować”  i nie wrócił nawet na kolacje, bo zasnął kamiennym snem. Dopiero tata sprowadził go do świata realnego, ( a konkretniej wrzucił do wody)  gdy poszedł szukać chłopaka.
Doszli właśnie do drzwi Sali, gdzie przebywał wyżej wymieniony, po obu stronach stali dwaj shinobi, których Naruto kazał przydzielić wszystkim członkom rodziny Miyagi „na wszelki wypadek”. Izumi od razu rozpoznała czarnowłosego młodego mężczyznę o śniadawej cerze.
-Pan Asagi! Jak miło pana widzieć. – dziewczynka posłała mu radosny uśmiech, który młody Sarutobi odwzajemnił
-Cześć dzieciaki. Witam Tsunade-sama. – skłonił się z szacunkiem przed blond-włosom kobietą razem z towarzyszącym mu drugim shinobi
-Pilnujesz Seirana? U dziadka też stali strażnicy. Dlaczego? – zainteresował się Rikuo
-To dla waszego bezpieczeństwa. – odparł czarnowłosy
-Sądzicie, że coś nam grozi, tu w Konosze?
-Skoro strzegą was nasi jonini  nie musicie się niczego obawiać. – uspokoiła szybko dzieci Tsunade
-Jest pan joninem, panie Asagi? – zapytał się młody Miyagi
-Zgadza się, ale co wy tak z tym „Panem”? Mówcie mi po prostu Asagi. – syn Asuny z uśmiechem wyciągnął rękę do Rikuo, a potem Izumi
-A jak wygląda test na jonina? – na twarzy chłopca z każdą chwilą dało się rozpoznać coraz większe zaciekawienie
-Dobra, dobra, pogadajcie sobie jak wejdziemy do środka dobrze? –wtrąciła się Tsunade – Muszę sprawdzić stan waszego brata.
-O-oczywiście, Tsunade-sama. Przepraszam. – Sarutobi otworzył jej drzwi. Była Hokage i Izumi weszły do pomieszczenia, a tymczasem Rikuo, zasypywał Asagiego kolejnymi pytaniami odnośnie życia shinobi. Tsunade pokręciła głową spoglądając na zafascynowanego chłopca, stojącego w otwartych drzwiach razem ze starszym czarnowłosym. Czy to na pewno syn tego ponurego Uchihy? Kobieta nie roztrząsając tego dalej podeszła do stojącego w rogu niewielkiego pomieszczenia, jedynego łóżka. Pacjent tak jak poprzednio, gdy tu zaglądała spał w najlepsze, pochrapując nawet cicho.
-Wygląda na to, że z nim lepiej. – stwierdziła Izumi przyglądając się z lekkim rozbawieniem twarzy brata, któremu widocznie coś przyjemnego się śniło, bo na jego obliczu widniał błogi uśmiech do tego mruczał coś niewyraźnie, ale jakby z aprobatą. Dziewczynka wstawiła do wazoniku niewielki bukiecik, odeszła od szafeczki i otworzyła okno.
-Musimy pozwolić jego organizmowi na regeneracje poziomu chakry. – powiedziała Tsunade wypełniając coś w karcie – Zużył prawie całą energię, to było bardzo niebezpieczne, jeszcze trochę, a naprawdę byłoby z nim krucho. Ale teraz  jego poziom wrócił do normy, więc myślę, że niedługo powinien się obudzić.
-Na pewno ma pani racje, dziękuje. – odparła młoda Miyagi wyglądając przez okno, od jakiegoś czasu nie opuszczało jej nieprzyjemne uczucie niepokoju, miała wrażenie, że stało się coś złego i nie tylko w związku ze śpiączką dziadka. Tak bardzo chciała, by mama tutaj była, razem z tatą rozwiązaliby wszystkie ich problemy, a tak jest zdana jedynie na siebie i braci. Westchnęła cicho ze zrezygnowaniem. Tymczasem Tsunade pochylała się nad zielonowłosym skanując jego ciało swoją czakrą. Zielonowłosy cały czas coś pomrukiwał pod nosem, tym razem zdawało się, że jakby z niepokojem. Wtedy zobaczyła, że wenflon w dłoni chłopaka jest źle założony i na nadgarstku zaczęło pojawiać się zasinienie.
-Pff, no niech ja znajdę tą niezdarę. – mruknęła złowrogo pochylając się bardziej nad chłopakiem by sięgnąć do jego lewej ręki. Wtem niespodziewanie Seiran sprężył się przez sen poczym usiadł gwałtownie na łóżku, trafiają twarzą prosto w biust Tsunade! Kobieta wydała zduszony okrzyk i znieruchomiała przyglądając się zielonemu czubkowi głowy tuż przed nią.
-O ja cię kręcę. – szepnął Asagi z otwartymi z niedowierzania ustami i wielgachnymi jak spodki oczami. Podobnie drugi shinobi starał się zebrać szczękę z podłogi. Rikuo zakrył sobie usta dłońmi chcąc stłumić śmiech, a Izumi nie była w stanie wydać z siebie głosu, jej brat, trzyma głowę w biuście Hokage!
Tymczasem blond włosa kobieta , zbyt zszokowana zaistniałą, sytuacją stała jakby ją ktoś w kamień zamienił. Wtedy zielonowłosy chcąc odzyskać dopływ powietrza położył dłonie na jej piersiach i wtedy dopiero się odsunął.
-Rany, skąd tu się wzięły te poduszki? – mruknął gdy nabrał tchu, dopiero teraz Tsunade otrzeźwiała
-Tyyy.. – rzekła grobowym tonem, patrząc na chłopaka wściekle
-O-on nie chciał pani Tsunade.. – szepnęła Izumi
-Ale co Izumi? – spytał się za zdziwieniem zdezorientowany Seiran, wtedy nagniótł palcami „poduszki” Senjiu, na co nad głową kobiety zdawało się pojawił się czarne chmury i zaczęły ciskać pioruny. Przez twarz niewidomego chłopka nagle przebiegł grymas zrozumienia, zaistniałej sytuacji.
-Oł. – wydusił składając usta w „dziubek” , czując kumulującą się tuż przed nim złowrogą aurę rozwścieczonej kobiety i zastygł bezruchu, kompletnie nie wiedząc co robić. Nie znał kobiety stojącej przed nim, ale czuł bijący od niej gniew, i stukrotnie bardziej wolałby wrócić przed oblicze Mefisto i zmierzyć się z całą hordą demonów.
-A co to na wszystkich bogów ma znaczyć?! – rozległ się pełen zgorszenia i szoku głos, Tsunade spojrzała w stronę drzwi. Zupełnie zapomniała, że pozostały otwarte, i że stoją w nich jeszcze shinobi, świadkowie tego kompromitującego zajścia. Teraz dołączyli jeszcze drobnej postury staruszek o rzadkich siwych włosach i pochylonej posturze, podpierający się laską, młodszy barczysty mężczyzna o jeszcze ciemnych włosach, obaj w czerwonych szatach kapłańskich. Za nimi dostrzegła do tego jasną czuprynę Naruto. – Co to ma znaczyć? Słyszałem, że teraz młodzi są całkowicie pozbawieni moralności, ale żeby była Hokage dopuszczała się tak perwersyjnych czynów i to w obecności dzieci! Skandal! – stary kapłan aż dygotał z oburzenia
-To.. jest.. Ja.? – dukała Tsunade, zamrugała kilkakrotnie patrząc to na zbiegowisko przy drzwiach, to na zielonowłosego, który dopiero teraz wypuścił jej piersi jakby parzyły.
-Prze-praszam.. Ja przecież nie wiedziałem! – mówił z zażenowaniem pomieszanym z przerażeniem, machając dłońmi przed sobą – To nie było specjalnie!
-TYYYY zboczeńcu! – wrzasnęła rozwścieczona i nim ktoś zdążył zareagować jej pięść wylądowała na twarzy młodego Miyagiego, chłopak wyleciał z łóżka i uderzył w ścianę robiąc w niej pęknięcia. Tymczasem Senju dosłownie gotowała się z wściekłości robiąc się coraz bardziej czerwona na twarzy. – Jak śmiałeś?! Ty.. Ty.. – brakował jej słów aby dokończyć. Wszyscy ze strachem zaczęli wycofywać się widząc przepełnioną furią Tsunade.
Nie wiadomo jakby ta sytuacja skończył się dla Seirana, gdyby Naruto nie postanowił jednak zainterweniować. Z pomocą kilku klonów i techniki teleportacji przeniósł saninkę na pole treningowe na obrzeżach wioski, gdzie kobieta wyładowała swoją wściekłość na kilkudziesięciu drzewach.
-Ten gówniarz! Zabiję go! Zboczeniec! I to przy tym starym pryku! Jak teraz się na oczy ludziom pokarzę?! – warczała okładając pień drzewa, dysząc ciężko. Uzumaki stał w bezpiecznej odległości czekając aż kobieta się uspokoi.
-A niech mnie.! To zupełnie jak „Strefa Zero” – usłyszał głos Kakashiego, który pojawił się tuż obok i spoglądał na zdewastowany teren. – Co ją doprowadziło do tego stanu?
-Jeśli ci powiem to zarówno ja, jak i ty Sensei podzielimy los tych drzew. – odparł Uzumaki jednak nie potrafił stłumić uśmieszku cisnącego mu się na usta na wspomnienie „tego” zdarzenia. Nigdy nie sądził, że dożyje czegoś takiego. Teraz musi jakoś wpłynąć na Tsunadę, by odstąpiła od zamordowania młodego Miyagiego. Potężny dąb, powalony przez kobietę, z łoskotem opadł na ziemie wzniecając w powietrze kurz, drzazgi i małe gałązki. Ale to później.
-A coś ode mnie chciałeś Kakashi? – spytał Naruto przysiadając na powalonym pniu. Niespecjalnie chciało mu się wracać do oburzonego arcykapłana i wysłuchiwać jego tyrady na temat złego prowadzenia się najbliższego otoczenia Hokage.
-Tak. Chciałem Cię tylko zawiadomić, że wszystkie grupy poszukujące Mikomi wróciły. Czekają na nowe rozkazy. Do tego gdy byłem w Twoim gabinecie pozwoliłem sobie przynieść Ci pocztę. Wygląda na to, że to wiadomości od Kage. – odparł szaro-włosy wręczając Uzumakiemu kilka zwojów. Mężczyzna westchnął i zabrał się do przeglądania korespondencji.
-Tak jak myślałem. – mruknął po chwili czytania z lekkim uśmiechem. – Gratulują bezpiecznego powrotu Mikomi do wioski. – przebiegł wzrokiem dalszy tekst – Hmm, Gaara proponuje spotkanie kage, aby ustalić plan co do dalszych działań w związku z Ragnarok. – zerknął do pozostałych zwojów – Reszta też ma ten sam pomysł. Dobrze, że się zgadzamy.
-Powiedziałeś im już o naszych kapłanach? – spytał Hakate spojrzał na niego znacząco – A także o Sam-Wiesz-Kim? Powinni o tym wiedzieć. – uznali, że sprawa powrotu do życia Sasuke pozostanie na razie między nimi i dla bezpieczeństwa nie będą go wymieniać w rozmowach.
-Wiem, wiem, Kakashi, ale to nie takie proste. – odparł przecierając dłonią czoło – Ja, wciąż nie mogę w to uwierzyć, a tym bardziej nie sądzę, by kage potraktowali mój list poważnie. Lepiej to chyba przekażę im osobiście.
-No, tak. Masz racje. – przyznał Kakashi
-Do tego, sądząc po słowach dzieci i listu naszego przyjaciela za niedługo możemy się spodziewać gości z ich wioski. – dodał Uzumaki z uśmieszkiem – A wtedy pogadam sobie z tym starym gagatkiem.
-Również nie mogę się doczekać. – poparł go Kakashi po czym razem przybili „żółwika”

Naruto nie musiał się obawiać, że po powrocie arcykapłan będzie na niego pomstował, że zezwala na takie niemoralne zachowania w swoim otoczeniu. Staruszek, bowiem po tym zdarzeniu dostał hiperwentylacji, a potem stanu przedzawałowego, więc potrzebował pomocy lekarskiej. Na całe szczęście byli w szpitalu. Już po chwili, arcykapłanem, zajęli się lekarze i po kilku badaniach, które nie wskazywały by jego życiu coś zagrażało, po czym przydzielono mu łóżko i zostawiono na obserwacje.  Nobou był wyjątkowo zmartwiony zasłabnięciem Arcykałana Tetsuyi Haruisa, w jego wieku nie powinno się poddawać wpływom takich emocji, jednak kapłan został uspokojony przez lekarza, że po podaniu pewnych środków uspakajających i odpoczynku dojdzie do siebie. Ale powinien od teraz unikać stresujących sytuacji. Co za ulga. Nie chciałby zanosić do świątyni wiadomości o śmierci przełożonego, to byłoby wyjątkowo kłopotliwe.
-Nobou? – rozległ się cichy, osłabiony głos. Młodszy kapłan poderwał się z krzesła niemal je przewracając i przypadł do przełożonego.
-Wasza Eminencjo! Jak się czujesz? – staruszek zamrugał kilkakrotnie spoglądając na towarzysza
-Co się właściwie stało? – spytał przykładając dłoń do czoła
-Zasłabłeś, Wasza Eminencjo..
-Ach,.. Chyba przez ten upał. – stwierdził starzec, wprawiając tym swojego asystenta w osłupienie. Czyżby nie pamiętał jakiej sceny był niedawno świadkiem?! – Byliśmy u tego kapłana Selene, Miyagiego Tanby, żałuje, że nie jestem w stanie mu pomóc, a potem poszliśmy do jego wnucząt o ile się nie mylę.. – zmarszczył czoło starając się coś przypomnieć
-To wtedy zasłabłeś, Wasza Eminencjo. – rzucił szybko młodszy kapłan. Niech bogowie wybaczą mu to kłamstwo, ale to dla dobra Arcykapłana.
-Tak, na to wygląda Nobou. – przyznał Tatsuya-sama wzdychając – Podróże nie są już dla mnie, starego. Do tego dziwne rzeczy mi się śniły, ech, to doprawdy było gorszące.. – wzdrygnął się
-To na pewno tylko sen. – poparł go pospiesznie kapłan – Powinieneś odpocząć, Wasza Eminencjo.
-Ależ mieliśmy jeszcze porozmawiać z tymi dziećmi. – zaoponował starzec
-Nie ma pośpiechu, Wasza Eminencjo. Zostają tu na dłużej, więc poproszę je o rozmowę jutro gdy nieco odpoczniesz.
-Ach, w takim razie dobrze. – uspokoił się Tetsuya-sama
-Wyślę wiadomość do świątyni, że wizyta Waszej Eminencji nieco się przedłuży. – rzekł Nobou, kłaniając się przełożonemu i kierując się do drzwi.
-Dobrze i przy okazji każ tutaj przynieść jakieś dodatkowe poduszki. Te łóżka szpitalne są strasznie niewygodne. – rzekł starzec poprawiając się
-Oczywiście, Wasza Eminencjo. – odparł kapłan zamykając drzwi, dopiero na korytarzu odetchnął z ulgą. Teraz musi tylko dobrze to rozegrać, Tetsuya-sama nie może się dowiedzieć o TYM zdarzeniu, bo może dostać zawału. Wszyscy powinni zachowywać się jak gdyby, nigdy nic. Tak to byłoby najlepsze i lepiej chyba by Jego Eminencja nie zobaczyła tamtego zielonowłosego młodzieńca, bo to mogłoby „obudzić” te wspomnienia. Oby szybko znalazł Hokage i panią Tsunade by wprowadzić ich w ten pomysł. Przecież tu chodzi o zdrowie i życie Arcykapłana! Przemierzając korytarze, pogrążony w myślach dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie wie gdzie szukać Uzumakiego i Senju. Stanął na środku korytarza rozglądając się, ale nie rozpoznawał tego miejsca. No wspaniale.


-Jesteście kochani! Gdy stąd wyjdę możecie prosić mnie o co tylko chcecie. – zachwycona Yume siedziała, wsparta o kilka poduszek, na łóżku przyglądając się poczynaniom rodzeństwa Uzumakich. Sayuri układała na szafce nocnej, stertę opasłych tomów książek, którym Hoshizora przyglądała się niczym wygłodniałe zwierzę, Suzaku wnosił kartonowe pudło wypełnione listami.
-Od czego ma się przyjaciół? – odparł na to granatowo-włosy z uśmiechem – Sporo tej korespondencji.. Na pewno dasz sobie radę? Nie powinnaś się prze..
-Nie litości! Tylko nie mów tego słowa na „P”, bo zwariuję! – przerwała mu zielonooka ze złością – Odpisywanie na listy i czytanie książek to nie praca w polu w średniowiecznym folwarku. Nic mi nie będzie. – powiedziała biorąc z pudełka pierwszą z brzegu kopertę rozrywając ją i wyciągając kartkę. – Nudzę się tu jak mops. Zaczęłam już odliczać ślady po muchach na suficie. A praca się nie zmniejszyła przez ten czas, przecież przez cały ten okres gdy była nieprzytomna, członkowie Arkadii przysyłali wiadomości, raporty i inne ciekawe informacje ze swoich wiosek. Kto niby będzie się  zajmował odpisywaniem i księgowaniem tego wszystkiego w naszym archiwum? Przecież widzę, że nikt tego nawet nie ruszył, ale się nie dziwię. Nara jest za leniwy, Yamanaka lata za dziewczynami, Akira ma okropne pismo, że ledwo się po nim doczytać można, Sayuri masz podobnie i nienawidzisz wszystkiego związanego z papierami, a ty Suzaku nie połapałbyś się w moim systemie..
- Dobra, dobra skończ, Pani Encykliko! – przerwała jej młoda Uzumaki
- „Encyklopedio” jak już. – oburzyła się Hoshizora – „Encyklika” to ważny dokument, orędzie, pismo napisane przez..
- Yume nie rób nam wykładu. Błagam Cię. – rzekł żałośnie Suzaku klękając przed łóżkiem dziewczyny składając dłonie jak do modlitwy – Mam jeszcze zamiar używać dzisiaj mózgu, a twoje wypowiedzi przyprawią go o przeciążenie.
- Zupełnie jakbyś go kiedykolwiek używał. – sarknęła Sayuri
- Na pewno częściej niż ty, młoda. Wszyscy to wiedzą. – odparł spokojnie brunet – Ja przynajmniej mogę słuchać wykładu przez 15 minut, ty odpadasz już po 3. – chłopak pośpiesznie uchylił się przed ciosami, które starała się zadać mu siostra.
- No wiesz co, Suzaku! – fuknęła Yume odrywając się od kolejnego listu – Brzmi to tak jakbym cię zanudzała na śmierć.
- Wręcz przeciwnie! Gdy to ty coś opowiadasz, na przykład historię powstania shurikenów i zastosowania ich w walce, to zawsze jest ciekawe. – wyszczerzył się jak klasyczny Uzuamaki za co dostał poduszką w twarz. Zachwiał się i opadł na tyłek. Sayuri skorzystała z okazji i zdzieliła go zdrowo w głowę, aż wyskoczył mu wielki guz. Obie dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i przybiły piątkę.
- Ach, te baby. – stęknął Uzumaki gładząc się po obolałym łbie.
- Powinieneś już dawno się nauczyć braciszku, że nie zaczyna się z płcią piękną. – odparła Sayuri zadzierając nosa – Łączy nas nieprzerywalne przymierze.
- „Nieprzerywalne przymierze” ? Aleś wymyśliła. – powtórzył Suzaku z przekąsem – Przecież to się nawet kupy nie trzyma, do tego „płeć piękna”? Pff! Wybacz, że ci to mówię siostrzyczko, ale to słowo w ogóle nie odnosi się do takiej osoby jak ty! 
-Coś ty powiedział?!
- Że niestety nie oddziedziczyłaś urody i wdzięku mamy.
- Och TYYYY!!!! – krzyknęła zakasując rękawy
- Wiecie, że ojciec Iwao odkrył niezwykłe ruiny panteomu niebiańskiego uwierzycie, że datuje je na ponad tysiąc lat? To oznacza, że kult powstał o wiele wcześniej niż sądzono do tej pory. Niesamowite.  – rodzeństwo Uzumakich zdębiało i spojrzało na Hoshizorę, ta była pochłonięta  czytaniem jakiegoś obszernego listu z zarumionymi policzkami.
- Jaki Iwao? – spytała Sayuri skołowana, Yume nawet nie uniosła głowy znad listu.
- Spotkaliśmy go dwa lata temu na obchodach Święta Zjednoczenia w kraju Ziemi. Jego ojciec jest archeologiem i często zabiera go na różne ekspedycje. – wyjaśniła szybko – Odnaleźli ruiny starożytnego miasta w górach kraju Ziemi. Pisze, że na ścianach świątyń i wielu budynków są wspaniale zachowane runy. O! I to w dziwnym języku. Hmm. Ciekawe.. Może jak go poproszę w liście to mi wyśle kopie. – dziewczyna zafascynowana zaczęła już pisać po wcześniej przygotowanej kartce papieru, za podkładkę robiła jej duża książka w twardej oprawie, którą położyła sobie na kolanach.
- A chwila chyba kojarzę tego gościa. – stwierdziła Sayuri drapiąc się po głowie – Taki nawiedzony dziwak gadający bez przerwy o jakiś skorupach? Co ciągle potykał się o te swoje chude nogi, bo był zajęty gadaniem z samym sobą?
- Acha pamiętam – Suzaku zachichotał – Chyba nawiedziła go jedna z tych skamielin, duch cesarza-smoka czy kogoś tam.
-Mmhy, miejsce, do którego się wybierają przez miejscowych jest nazywane „Przeklętym”, więc wielce prawdopodobne, że spotkają tam „zjawy przeszłości”.
-Zjawy? Masz na myśli duchy? – spytała Sayuri, a jej głos zdradzał niepokój – Po co oni idą w takie miejsce?
- A co Młoda? Strach cię obleciał na samą myśl? –Suzaku
- Ja?! Niczego się nie boję! – zaprzeczyła szybko i zaśmiała się trochę nerwowo –  Przecież to tylko bajki. Prawda?
-Nie ma naukowego potwierdzenia na istnienie bytów niematerialnych zwanych jako duchy, zjawy, upiory nawiedzające nasz świat w celu zakłócania spokoju ludziom. – odparła Yume z nosem w innym piśmie.
-No właśnie! – odparła tryumfalnie Sayuri – Nie ma się powodu bać czegoś czego nie ma!
- Chociaż z drugiej strony. „Są rzeczy na ziemi i w niebie, które nie śniły się waszym filozofom” – rzekła Hoshizora – Istnieje wiele historii i zjawisk, których nie można wyjaśnić w racjonalny sposób i jest na to wielu świadków. Nawiedzone domy, przeklęte miejsca, a teraz ta cała organizacja Ragnarok.
- Ej! Ty wierzysz w tą całą legendę z książki, którą ci przynieśliśmy? – spytał zdziwiony Suzaku
- To był bardzo stary dziennik, prawdopodobnie skopiowany z jakiś dużo starszych zwojów i podań ludowych. – odparła spokojnie – To może być częściowo fikcja literacka jak każda legenda, ale to, że jakieś 800 lat temu żył wojownik o imieniu Kamuyamatoiwarehiko. Czytałam o nim już wcześniej, był protoplastą rodu cesarskiego.
-Rodu cesarskiego?
-Tak, obecne tereny większości obecnych krajów Pięciu nacji były niegdyś jednym wielkim Cesarstwem. Jednak upadło ponad 500 lat temu przez powstania ludowe i wewnętrzne konflikty o władze potomków Pierwszego Cesarza. – Yume spojrzała znad czytanego listu na Uzumakich – Mieliśmy o tym na Historii, rozdział 3 „O początkach Shinobi” według podań to właśnie wtedy narodziła się idea ukrytych wojowników-szpiegów.  Już wtedy przecież przywódcy wynajmowali niezrzeszone wtedy klany shinobi do swoich celów.
-No, nie bardzo pamiętam.. Ten cesarz.. – przyznała Sayuri drapiąc się z tyłu głowy – W ogóle nie kojarzę bym uczyła się o gościu z takim pokręconym imieniem.
- Bo go nie było w podręczniku. – odparła Hoshizora – To jego syn – Yamatotakeru był Pierwszym Cesarzem.
- A! Tego to coś kojarzę! – wykrzyknął uradowany Suzaku – To ten co stoczył wielką bitwę z Najeźdźcami Zza Morza!
-Brawo! Widać, że moje wykłady jednak na cos się przydały. – przytaknęła zadowolona  zielonooka
-Ale co to ma wspólnego z tą całą organizacją Ragnarok i legendą o Bogu Chaosu? – spytała Sayuri
- Tego jeszcze nie wiem. Muszę trochę poszperać. – odparła kasztanowłosa, zapadła cisza. Yume uniosła wzrok znad listu, dwie pary białych oczu wpatrywały się w nią z zszokowaniem.
- No co?
- Ty.. Czegoś nie wiesz.. – wydukał Suzaku
- Ale numer.. trzeba to gdzieś zapisać. – dodała Sayuri – „Wszystko-wiedząca-Yume nie odpowiedziała na zadane pytanie” Suzu zrób zdjęcie, żeby to uwiecznić.
- Bardzo zabawne. – pokiwała głową z pobłażaniem – W takim razie wy może odpowiecie mi na pytanie: „Czy warto przed pisemnym egzaminem na genina denerwować swoją korepetytorkę”? – posłała im chytry uśmieszek. Bliźniaki na to od razu spotulnieli.
- Oj, Yume nie bądź taka drażliwa. – bąknęła Sayuri – Poza tym to egzaminu mamy jeszcze dwa miesiące.
- Skoro sądzicie, że sami wszystko sobie powtórzycie bez mojej pomocy..
- Ona tylko tak żartuje. – wtrącił Suzaku uśmiechając się niepewnie – Może chcesz żebyśmy coś jeszcze ci przynieśli? Może coś do jedzenia? Czekoladę, albo ramen?
- Żadnego jedzenia póki nie pozwolę! – rozległ się zagniewany, podniesiony głos – A w szczególności tak ciężkostrawnego!
- Pani Tsunade. – pisnęli wszyscy zgromadzeni, na pierwszy rzut oka było widać, że kobieta jest nieźle wkurzona
- Co się pani stało? Walczyła z kimś pani? – spytała na wstępie Yume nim się ugryzła w język, ta jej ciekawość kiedyś ją zgubi. Ale co mogła poradzić, że stojąca przed nią kobieta, z ubłoconymi i podartymi ubraniami z liśćmi i gałązkami we włosach, wyglądała jakby przeszła przez trąbę powietrzną, która wciągnęła cały las. Blondyna rzuciła wściekłym spojrzeniem po wszystkim w pomieszczeniu i warknęła do bliźniaków:
-Koniec odwiedzin na dziś! Znikać mi stąd!
- Tak jest! – i już wspomnianej dwójki nie było, blond włosa kobieta zwróciła się do Yume – Nie możesz przyjmować stałych posiłków póki twoje narządy się nie zregenerują.
- Ale myślałam, że już..
-Bez dyskusji! – ucięła Tsunade, Hoshizora postanowiła zamilknąć. Widać było, że coś naprawdę wyprowadziło Senju z równowagi i wolała nie pogarszać stanu byłej Hokage, mimo to.
- A czy później..?
- Nie! – przerwała jej kobieta
- Ale przecież..!
- NIE! – blondynka podniosła głos – Dzisiaj nie będzie już żadnych odwiedzin tej waszej bandy. Przyłażą do ciebie od rana jak pielgrzymi do relikwii. A ty masz odpoczywać. Przecież ten potwór rozpruł ci brzuch!
- Ale czuję się już dobrze. Prawie mnie nie boli – mruknęła pacjentka – Nie mogę już przynajmniej zjeść czegoś normalnego? Te kroplówki mi już zbrzydły. – spojrzała z odrazą na igłę wbitą w swoją rękę – I kiedy będę mogła chodzić?
- O tym ja decyduje i radzę ci niczego próbować, bo cię przywiąże. – zagroziła Tsunade, a widząc lekko kpiący wyraz twarzy Yume dodała  – I zabiorę wszystkie książki. – Na to twarz kasztanowłosej stężała w przerażeniu i odruchowo przycisnęła do piersi trzymany egzemplarz.
- Będę grzeczna, pani Tsunade. – odpowiedziała gorliwie, a ciszej dodała  – I kto panią tak wkurzył?
- Ja?! Niby jestem zdenerwowana?! – krzyknęła blondynka mrożąc Hoshizorę wzrokiem.
- W takim razie powinna pani się przebrać i trochę umyć żeby nie wprowadzać ludzi w błąd. – odparła ze sztucznym uśmiechem podpatrzonym u Saia. Blondynka na chwilę zamarła z konsternacją trawiąc słowa Yume
- Ma pani coś we włosach i na ubraniu. – naprowadziła niewinnie zielonooka – Zupełnie jakby miała pani pojedynek.
- Tak, z pewnym zboczeńcem.. Nieważne. Siedź tu na razie wszystko u ciebie w normie. – wymruczała Tsunade i opuściła sale zupełnie nie zważając, że obok jej nóg prześlizgnęła się wiewiórka, która zaraz wskoczyła na łóżko Yume żądając od niej pieszczot.
- Ciekawe, prawda Suta? – rzekła drapiąc rudzielca po łebku – Wygląda na to, że zaszła jakaś grubsza afera. Trzeba się dowiedzieć o co chodzi. – po czym nacisnęła przyciska wzywający pielęgniarkę i przybrała na twarz maskę kompletnego znudzenia, smutku i boleści. Jeśli przyjdzie Mei na pewno będzie chciała ją „rozweselić” świeżutkimi ploteczkami ze szpitala, o „których nie wolno nikomu mówić”.
- Coś się stało, Yume? – w drzwiach stanęła pielęgniarka w średnim wieku. Idealnie. Zdolności wywiadowcze trzeba ćwiczyć w każdym miejscu.

4 komentarze:

  1. No, w końcu biorę się za te komentarze xD wybacz moją zwłokę… mi to się kopniak w dupę za to należy xD jak powiedziałaś, że to komediowy zapychacz to od razu wiedziałam, że mi się spodoba :D
    I tak było! :D
    Tsunade w ty rozdziale bezapelacyjnie rządzi xD aleś się na niej zemściła za coś xD od początku do końca ma przewalone xD najpierw musi odprowadzić dzieciaki Uchiha do Seirana, po drodze musząc się ciągle zatrzymywać przez Rikuo, który ma miliony pytań do wszystkich xD ale widać w Sarutobim znalazł sobie kolegę, pewnie ze starszymi zawsze jakoś lepiej się gada xD chociaż ja tam bardziej potrafię się dogadać z młodszymi :P moja przyjaciółka jest rok młodsza ode mnie :P no a potem to sam dialog z Izumi jakby denerwował Tsunade xD w ogóle ona taka napięta jakby miała okres, albo przechodziła menopauzę xD
    Potem Seiran sobie zmacał xD no myślę, że jednak mimo wszystko się cieszył xD w końcu zaliczył drugą bazę xD no szkoda, że u starszej pani, ale niech nie wybrzydza xD hańba Tsunade, ciężko chorego pacjenta okłada pięściami, masakra xD no, ale co się dziwić, została przyłapana na gorącym uczynku xD i to przez arcykapłana xD no nie dostanie żadnego rozgrzeszenia xD w dodatku wyrąbała cały las… znaczy pół lasu xD powinna dostać ksywę Drwal xD
    Zawał? Przez takie coś dostał zawał? Serio? XD to pewnie z zazdrości xD staruch też pewnie by chciał xD Nobou to widać robi wielką przysługę Konosze xD tak wykorzystywać luki w pamięci xD propos, ostatnio słyszałam fajny kawał xD opowiem xD
    Przychodzi facet do lekarza po wielu badaniach. Lekarz patrzy na wyniki i mówi.
    - Mam dla pana złe wieści. Choruje pan na raka i alzheimera.
    A pacjent.
    - Hura! Dobrze, że nie mam raka!
    XDDDDDDDDDD niestety ja dopiero po chwili go zrozumiałam xD
    Yume jest bardzo mądrą dziewczyną :O ja zawsze podziwiałam takie mądre osoby, które potrafią z książką w nosie siedzieć przez całe dnie :P oczywiście mam na myśli naukowe książki xD Sayuri tą encykliką to się popisała xD w ogóle pamiętam jak kiedyś szukając informacji do zadania domowego grzebałam w encyklopedii, aż tata zadał mi bardzo bystre pytanie i rozwiązanie w jednym „Dlaczego nie poszukasz w internecie?” XDD Uch, rozmowa o duchach, aż mam ciarki xD ja tam nie wierzę w duchy, ale u mojej babci kiedyś straszyło :P tak mi tata opowiadał xD potem wpadła Tsunade i zaczęła drzeć mordę, psując wszystkim zabawę… przez taką można znienawidzić szpital :/ biedna Yume :(
    Tyle ode mnie, czekam z niecierpliwością na next’a :D
    Życzę dużo, dużo weny :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że się podobało ;D U mnie Tsunade rzeczywiście jest strasznie jędzowata, ale taka mi jakoś najbardziej pasuje. Jest z nią chociaż zabawnie ;P
    Prawie 90 letni zasadniczy, konserwatywny dziadek ujrzał takie coś.. i się zdenerwował ;p Trochę na wyrost, ale uznałam, że taki "bodziec" będzie wystarczający na zawał ;> Hihi! Niezły dowcip z tym lekarzem.
    W internecie nie zawsze wszystko się znajdzie, a czasami są straszne głupoty. Pamiętam jak na polski mieliśmy przygotować interpretacje jakiegoś wiersza i kolega skopiował z neta, zgłosił się do odczytania pracy domowej [Bohater, chciał zapunktować na koniec roku] i nauczyciel zbeształ go, że takie głupoty napisał. ;p Nie można zawsze ufać netowi.
    Pozdrawiam i również życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu jestem. Przepraszam, że dopiero teraz, ale jakoś nie mogłam się skupić na czytaniu... (Trzy razy zaczynałam i ciągle mnie coś rozpraszało) anyway, rozdział super :) pośmiałam się (mimo, że mam beznadziejny humor) biedna Yume głodna chodzi, ta Tsunade to wredota jest... ale nie dziwię się też bym się wkurzyła jak by mnie ktoś tak obmacał i to na oczach tylu ludzi... ale żeby się na niczemu winnej Yume wyładowywać, nie ładnie...
    Czekam na następny rozdział :) pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    ta scena była genialna, Tsunade bardzo się zdenerwowała, ale w czym oni zawinili w niczym....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń